Ocena nr 38 – Odmienny stan

Autorka – Sevannte
Gatunek – fanfiction potterowskie
Oceniająca – Kvist

Jak tam minął pierwszy miesiąc nowego roku? Trzymacie się jeszcze postanowień? Jeśli nie, to w ramach pocieszenia mamy dla Was coś, co wszyscy znamy i kochamy – potterowskie fanfiction.
Najpierw kilka słów odnośnie do warstwy wizualnej. Nagłówek niestety w stylu bardzo często spotykanym na przeróżnych blogach, czyli zebranie kilku zdjęć i połączenie ich w Photoshopie – schody najeżdżające na twarz Hermiony, w centralnej części panna Granger i Snape, do tego kilka różnych, nie zawsze dobrych efektów. Wiadomo, wygląd bloga to sprawa dość indywidualna, niemniej wydaje mi się, że dobrze byłoby pokusić się o zmianę.
Co do samej kolorystyki nie mam większych zastrzeżeń. Zmieniłabym jedynie barwę fontu z białego na nieco ciemniejszy, np. szary. W obecnej sytuacji dłuższa lektura męczy wzrok z powodu kontrastu między literami a tłem.
Na duży plus zasługuje wybór fontu w nazwach dodatków, gdyż obsługuje on polskie znaki. Niby drobnostka, a jak cieszy.
Zastanowiłabym się także nad utworzeniem osobnej podstrony dla buttonów; ich wielobarwność na tle stonowanej czerni i szarości odciąga uwagę od czytanego tekstu.
Zrezygnowałabym również z archiwum. Masz już spis treści, wystarczy w zupełności.
W zakładce „Kilka słów o mnie” piszesz o sobie najpierw w trzeciej, a zdanie później w pierwszej osobie. Zdecyduj się albo na jedną, albo na drugą wersję.
Biorąc także pod uwagę fakt, że Twoje opowiadanie nie należy do tych kanonicznych, przydałaby się krótka informacja na ten temat, chociażby w niewielkiej zakładce „O opowiadaniu” (czy też oczywiście jak chciałabyś ją nazwać, żeby utrzymać potterowski klimat).

Rozdział 1
Pierwsze zdanie i od razu mam mieszane uczucia. Jeden z ostatnich dni wyjątkowo ciepłego lata brzmi trochę tak, jakby był to początek „Trudnych spraw” czy innego „Dlaczego ja?”.
Już na samym starcie zmarnowałaś szansę na ciekawy wątek. Jeżeli Hermiona zaczyna ostatni rok w Hogwarcie, to mogłaś pokazać, jak wyglądało przywracanie pamięci jej rodzicom. A nawet jeśli nie chciałaś się przy tym zatrzymywać, to nie zaszkodziłaby króciutka wzmianka na ten temat, żeby zasygnalizować, że coś takiego miało miejsce.
Rozmyślania Hermiony odnośnie do nauki są zgodne z charakterem tej postaci, choć pozwolę sobie zauważyć, że ona nigdy nie pisała esejów za połowę Gryffindoru ani nie pozwalała ściągać, tylko poprawiała, ewentualnie czytała swoje prace na głos, by pomóc wpaść innym na odpowiednie rozwiązanie. Należy więc to zmienić.
Opis zdjęć Hermiony w salonie wypadł nieźle, tak samo zresztą jak pomysł wręczania dyplomów za bardzo dobre wyniki w nauce – bo w zasadzie czemu nie? Z jednej strony szkoda, że nie pokazałaś tego opisem (w końcu reakcje niemagicznych rodziców na świat magii z pewnością byłyby interesujące), z drugiej – nie zawsze trzeba opisywać wszystko.
Co tu robi Lupin? Pozwolę sobie zauważyć, że skoro Hermiona idzie do siódmej klasy, to znaczy, że bitwa o Hogwart już miała miejsce, Voldemort został pokonany (a teraz powrócił, niech mu będzie, skoro musiał), a Remus, no cóż, nie żyje.
Nie sądzę, że Hermiona rzucałaby się swojemu byłemu nauczycielowi na szyję. Oczywiście, nie mówię, mogła cieszyć się na jego widok, ale ta reakcja wydaje się zbyt wylewna jak na tę postać.

Błędy:
Krótkie wyjaśnienie: brakujące elementy (np. przecinki) wrzucam w nawias kwadratowy [], zbędne lub niepoprawne pogrubiam, a powtórzenia czy inne niekoniecznie pasujące rzeczy podkreślam.
Jeden z ostatnich dni wyjątkowo ciepłego lata. Hermiona całe wakacje spędziła w rodzinnym domu. W końcu co może być lepszą odskocznią przed finałowym rokiem nauki w Hogwarcie (…) – Już w trzech pierwszych zdaniach udało Ci się całkiem nieźle namieszać w czasach. Pierwsze co prawda jest równoważnikiem, ale ewidentnie odnosi się do teraźniejszości. Drugie – do czasu przeszłego, a trzecie – znów do chwili obecnej. Powinnaś trzymać się jednej formy, najbezpieczniej właśnie przeszłej.
Panna-Wiem-To-Wszystko-Granger nie byłaby jednak sobą (…) – O nie, tylko nie to. Dlaczego zdecydowałaś się na użycie tych fandomowych przezwisk, które nie są ani trochę śmieszne? Przyznam, że między innymi przez takie właśnie wstawki zastanawiałam się, czy nie traktować Twojego opowiadania trochę jak prowokacji. Niemniej, takie wstawki nie wnoszą niczego interesującego do tekstu i ze spokojem możesz z nich zrezygnować.
Otworzyła okno na oścież, rozłożyła poduszki na parapecie i rozsiadła się wygodnie[,] nie zapominając o głaskaniu wyraźnie domagającego się uwagi Krzywołapa, który ułożył się na jej kolanach. – A tutaj rzecz, która sprawiła, że złapałam się za głowę. Piszesz, że zajmujesz się betowaniem, a tymczasem nie wiesz o dość istotnej rzeczy, jaką są przecinki w imiesłowach biernych. Oczywiście rozumiem, że każdy gdzieś zaczyna oraz że czasem łatwiej wyłapać błędy u kogoś niż u siebie, ale trzeba mieć do tego podstawy. Imiesłowy to zresztą nie jedyny problem, ale wspomnę o tym dalej.
Wpatrując się w zachodzące Słońce[,] chciała chociaż część spraw w swojej głowie uporządkować. – Tutaj dziwne rzeczy podziały się z szykiem, poza tym brakuje przecinka po „Słońce” (swoją drogą, jeśli masz na myśli „słońce” jako kulę na niebie, a nie konkretną gwiazdę, to spokojnie możesz użyć małej litery). Nie ma także potrzeby dodawać, że „swojej”; wiadomo, że chodzi o jej głowę.
To zdanie lepiej brzmiałoby np. tak „Wpatrując się w zachodzące słońce, próbowała uporządkować w głowie chociaż część spraw”.
- Może zejdziesz na kolację? - zapytała z troską Pani Granger. – Ojej. Pierwsze wypowiedziane zdanie i z grubej rury dostajemy schodzeniem na posiłek. Kolejny element, który sprawił, że poważnie rozważałam traktowanie Twojego opowiadania jako prowokacji.
Poza tym oczywiście do zapisu dialogów używamy pauz bądź półpauz, ale nie dywizów.
Nie ma także potrzeby zapisywania słowa „pani” wielką literą. To nie list, żeby używać formy grzecznościowej.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci położyć się spać bez porządnego posiłku! Potrzebujesz sporych zapasów energii, patrząc na to[,] ile się uczysz - w jej głosie dało się wyczuć znajomą nutę "nie zadzieraj z mamą". – A tutaj kolejny element dialogów, który jest niepoprawny: jeżeli w didaskaliach opisujesz inną czynność niż mówienie, to wypowiedź bohatera kończysz kropką, a wstawkę narratora zaczynasz wielką literą.
Poza tym użyłaś nieprawidłowego cudzysłowu; poprawny wygląda tak: „”.
Na koniec oceny podam Ci linki do naszych poradników, w których znajdziesz ogólne zasady pisowni dialogów. Nie będę wypisywać każdego takiego błędu, gdyż wtedy musiałabym tu umieścić w zasadzie każdą rozmowę postaci.
Po zamknięciu się drzwi do jej pokoju, Hermiona odstawiła Krzywołapa do jego kojca[,] przy okazji podając mu ulubionego misia łudząco przypominającego Parszywka[,] należącego niegdyś do Rona. – Niby banalne zdanie, ale przez natłok imiesłowów robi się naprawdę ciężkie. Przeczytaj je sobie na głos i spróbuj nie dostać zadyszki. Przecinek przed „należącego” nie jest co prawda obligatoryjny, ale pozwala złapać oddech.
Niewielką jadalnię ogrzewaną kominkiem – a służącym przy okazji jako sieć Fiuu - okalały kremowe ściany z powieszonymi na jednej z nich zdjęciami w jasnych ramkach. Były to głównie jej zdjęcia, zostały powieszone z rozmysłem, jakby chronologicznie. – Po kolei: wtrącenie z obu stron powinna zamykać półpauza, u Ciebie zaś pojawia się dywiz. Dalej mamy rzucające się w oczy powtórzenie słów „powieszony” i „zdjęcia”. Poza tym z dalszego opisu jasno wynika, że fotografie zostały umieszczone na kominku w porządku chronologicznym, więc „jakby” do wyrzucenia.
(…) kolejne natomiast przedstawiały kilku i kilkunastoletnią dziewczynę – Jeżeli decydujesz się na zabieg opuszczenia części słowa (gdyż w domyśle jest „kilkuletnią i kilkunastoletnią”), to powinnaś zasygnalizować to dywizem. Zapis powinien zatem wyglądać następująco: „kilku- i kilkunastoletnią dziewczynę”.
Hermiona zajęła swoje miejsce na krześle[,] czekając na resztę domowników. – I znów brak przecinka przed imiesłowem. Umówmy się, że ten błąd będę pomijać, tak samo jak nieprawidłowy zapis dialogów.
Nie wiem[,] jak się przyzwyczaję, kiedy skończysz szkołę i pójdziesz na swoje (…) – Jedna z najbardziej ogólnych zasad dotyczących stawiania przecinków jest taka, że muszą one oddzielać od siebie orzeczenia. W tym przypadku należy więc użyć przecinka między „wiem” a „przyzwyczaję”.
- Oj, przestań majaczyć[,] Perry! – Wołacz musi być oddzielony przecinkami z obu stron od reszty zdania. Tutaj oczywiście wystarczy jeden, ponieważ z drugiej jest wykrzyknik.
zapytała z nad garnka Helen – Znad.
- Właściwie to jeszcze się za to nie wzięłam, przy małej pomocy różdżki zajmie mi to chwilę, gorzej ze zlokalizowaniem wszystkich rzeczy – Hmm, a czy pakowanie przy pomocy różdżki właśnie nie będzie polegało na tym, że nie musi najpierw znajdować wszystkich rzeczy, bo zrobi to za jej pomocą? W końcu samo fizyczne umieszczenie rzeczy w kufrze czy walizce nie jest tak problematyczne jak przygotowanie wszystkiego i poskładanie tak, by weszło do środka.
- Witam państwa. Nazywam się Remus Lupin i byłem nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią w Hogwarcie. – Nazwy szkolnych przedmiotów zapisujemy małą literą. Tyczy się to również tych hogwarckich.
- Dobrze, ale tylko na jeden wieczór? - w głosie Perry`ego dało się wyczuć niezadowolenie tym faktem. – Znak zapytania lepiej zamienić na kropkę, a samo zdanie zakończyć na słowie „niezadowolenie”. Teraz brzmi to tak, jakby Perry był niezadowolony, że Remus chce zabrać Hermionę tylko na jeden wieczór, a przypuszczam, że jednak nie to miałaś na myśli.
Znak, którego użyłaś w miejsce apostrofu, to grawis; służy on do oznaczania akcentów. Apostrof wygląda tak „’”; jest to prosta kreseczka, nie przechylona. Na klawiaturze jest to klawisz z cudzysłowem.

Rozdział 2
Jestem w stanie zrozumieć, że Severus mógł przywiązać się emocjonalnie do starego fotela czy ogólnego wyposażenia domu jeszcze z, powiedzmy, czasów dzieciństwa. Niemniej jego reakcję na to, że ktoś krytykuje stare meble, mogłaś pokazać za pomocą sceny, a nie suchej ekspozycji, zwłaszcza że chwilę później pojawia się McGonagall. Mogła ona za pomocą kąśliwej uwagi czy dwóch o tym wspomnieć, Snape odpowiedzieć i już, sprawa załatwiona.
I znów jest problem z czasem. Powtórzę się, ale trudno: jeśli Hermiona ma iść do siódmej klasy, to Severus również nie powinien żyć. W tym momencie zaczęłam nabierać dosyć nieprzyjemnego uczucia, że w zasadzie akcja powinna toczyć się w okolicach piątego roku, ale chciałaś, żeby Hermiona już była w wieku, w którym związanie się ze sporo starszym mężczyzną byłoby legalne. Nie mogę powiedzieć, żeby to uczucie mi się podobało.
Czy Snape nazywałby Voldemorta „Voldim”? Nie wiem, może miał to być pokaz ironizowania narratora, ale w tym momencie siedzisz w głowie nauczyciela, więc dobrze byłoby dostosować słownictwo do postaci.
Próba pokazania tego, że nauczyciele nie są tylko nauczycielami, mają jakieś życie towarzyskie i zajmują się nie tylko prowadzeniem lekcji, wlepianiem szlabanów i sprawdzaniem referatów jak najbardziej na plus. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że McGonagall mogłaby zaprosić kogoś na piwo, trochę poplotkować (w końcu mieliśmy z tym do czynienia w trzeciej części, jak opowiadała o Jamesie, Peterze i Syriuszu), ponieważ czemu nie? Mimo to jednak już niekoniecznie trafia do mnie to, że zdrabniałaby imię kolegi z pracy. No bez przesady. Nie biegłaby również w podskokach, żeby przywitać się ze swoimi uczniami. Niestety niewiarygodnym zachowaniem postaci nieco zmarnowałaś ten pomysł.
No dobrze, okazuje się, że cały wypad na piwo w gruncie rzeczy potrzebny był tylko po to, by dowiedzieć się, czy Voldemort planuje atak na pociąg do Hogwartu. W dodatku wyszło to kompletnie bezsensownie. Popatrz: bez rozmowy z Severusem Minerwa nie wiedziała, co planuje Czarny Pan. Po rozmowie również nie, gdyż Voldemort zarówno mógł nie planować takiego ataku, jak po prostu o nim nie powiedzieć. Czy nie miałoby więcej sensu, żeby na samym początku założyć, że atak może zostać przeprowadzony?
Już bardziej sensowne byłoby, gdyby w ten sposób McGonagall próbowała sprawdzić wierność Snape'a, wiedząc o tym, że taka akcja będzie miała miejsce. Wtedy byłyby dwa wyjścia: albo Severus wspiera jednak Voldemorta, albo został odsunięty na bok, przez co nie jest już aż tak przydatnym szpiegiem. W Twoim wariancie całe to spotkanie jest najzwyczajniej w świecie bezcelowe.

Błędy:
Fakt, niektóre rzeczy znajdujące się w salonie nadawały się jedynie do oddania w szklaną gablotkę muzeum – Niepotrzebnie komplikujesz. Po prostu „do muzeum”.
(…) więc jego poczucie estety nie zostało naruszone. – „Uczucia estety” lub „poczucie estetyki”.
Odnosił wrażenie[,] jakby renowacja domu była równa z obrażeniem jego matki, która raczej nie byłaby zadowolona z takiego stanu rzeczy (…) Powtórzenie.
(…) przesłodzonego spojrzenia Albusa, które bez konieczności wypowiadania słów proponowały dropsa i herbatę. Oho, pojawia się (póki co tylko wspomniany) Dumbledore, a to oznacza, że musiały zostać wspomniane dropsy, które w książce pojawiły się ze dwa razy. Proszę, powiedz mi, dlaczego zdecydowałaś się na wprowadzenie tych wszystkich opkoizmów?
(…) znacznie oddaliłaby się od grupki widocznie zainteresowanej rozmową gryfonów. – Nazwy mieszkańców poszczególnych domów (Gryfoni, Ślizgoni, Krukoni i Puchoni) traktujemy jak nazwy własne i zapisujemy wielką literą.
Zajmij stolik, ja tylko się przywitam i do Ciebie wracam – To samo, co w przypadku pana i pani Granger: takie zwroty grzecznościowe, również w dialogach, zaczynamy małą literą.
- Severusie, wierz mi, ja sobie to pytanie zadaję przeszło od 6 lat Cyfry oraz liczby w wypowiedziach bohaterów zapisujemy słownie.
(…) wyszło pięciu rosłych mężczyzn w czarnych szatach spokojnie rozglądających się po knajpie. – Szaty mają oczy? Prawdziwa magia.

Rozdział 3
O, w końcu coś nieco dłuższego. Zobaczmy, co tam panowie w widzących pelerynach nawyczyniali.
Szósta linijka i już mamy kolejny schemat, mianowicie Rona półgłówka. W narracji, którą wybrałaś, powinnaś wystrzegać się tego typu uwag. Wypowiedź bohatera, jego myśli – w takiej sytuacji taki komentarz jak najbardziej może mieć miejsce. W innych przypadkach niekoniecznie.
Z jednej strony Remus ma rację, że skoro wszyscy szukają Harry'ego, to rezerwacja na swoje nazwisko może być co najmniej nieprzemyślana, ale z drugiej przecież nikt nie mówił, że podał prawdziwe, ponieważ nigdzie nie ma wzmianki, by ktoś sprawdzał dokumenty. Z trzeciej zaś wygląda na to, że chłopak nie wpadł nawet na tak banalny zabieg.
Poza tym, skoro u Ciebie Voldemort powstał na nowo, to tak, Zakon ma rację, zwolennicy Dumbledore'a na celowniku, zwłaszcza Harry.
Nie wspominałam o tym wcześniej, ale wspomnę teraz: dlaczego Snape zdecydował się na mugolskie ubranie, skoro udali się do Hogsmeade, jedynej miejscowości zamieszkanej wyłącznie przez czarodziei? Nie sądzisz, że właśnie w ten sposób będzie przykuwał do siebie uwagę o wiele bardziej, niż gdyby założył zwyczajne szaty? Takie przebranie miałoby oczywiście sens, gdyby spotkali się w jakimś mugolskim pubie.
I dlaczego w ogóle Hogsmeade i „Trzy Miotły”? Mam rozumieć, że bohaterowie w zasadzie dotarli do Hogwartu, aby wpaść na piwo, wrócą do Londynu i pojadą pociągiem do szkoły? Przypuszczam, że chodziło Ci o ulicę Pokątną.
Na końcu poprzedniego rozdziału znalazła się informacja, że tajemniczy mężczyźni weszli do głównej sali z innego pomieszczenia. Teraz jednak okazuje się, że byli w nim cały czas, tylko siedzieli w kącie. Musisz ujednolicić obie te wersje.
Pomysł z zaklęciem podsłuchującym jest w porządku, ale trochę za szybko przechodzisz do akcji właściwej. Daj bohaterom trochę porozmawiać, opisz otoczenie i zachowania innych postaci, tak aby czytelnik faktycznie mógł poczuć, że znajduje się w zatłoczonym miejscu. Daj więc podsłuchać im trochę więcej niż Tak, jak ustaliliśmy. Brać tę szlamę Granger i zmywać się. Czy mam rozumieć, że ci mężczyźni przez cały czas siedzieli w milczeniu, w końcu któryś z nich rzucił tę uwagę i tyle? Jeśli faktycznie tak to wyglądało, to niech Snape i McGonagall wyrażą swoje zdziwienie tym faktem. A jeśli napastnicy rozmawiali ze sobą, to powplataj ich wypowiedzi między dialogi Severusa i Minerwy. Powstanie lekki chaos, ale to tylko podkreśli, że oboje musieli skupiać się nie tylko na sobie, ale także na tym, co mówią tamci.
McGonagall panikująca w obliczu zagrożenia i Snape wyzywający ją od kretynek? Nie wydaje mi się.
Jak w ciemnej uliczce, przy słabym świetle, Hermiona była w stanie zauważyć aż tyle szczegółów w wyglądzie mężczyzny?
Nie przypominam sobie także, żeby Snape wrzeszczał. Owszem, rzucał kąśliwe uwagi, ale raczej nie podnosił głosu.

Błędy:
(…) wilkołak zdawał się być poirytowany tym błędem. – „Zdawał się” wystarczy, „być” możesz wyrzucić.
Poza tym, zamiast nazywać emocje wprost, tak jak tutaj, przedstaw je opisem. Remus mógł nieco podnieść głos, zmarszczyć brwi czy pokręcić głową; wszystkie te zachowania pokażą, że nie spodobało mu się to, co zrobili Harry i Ron.
To podsumowanie wyraźnie rozbawiło grupę, oczywiście z wyjątkiem Hermiony, która udawała śmiertelnie obrażoną. W rzeczywistości schlebiało jej, że wszyscy wokół zauważają jej zaangażowanie w pogłębianie wiedzy, co było jedną z najważniejszych wartości w jej życiu. – Cały ten fragment to najzwyczajniejsza w świecie ekspozycja, od razu do wyrzucenia. Zatrzymaj się na chwilę, zamiast lecieć do kolejnych wydarzeń, i napisz, że np. chłopcy zaczęli się śmiać, a Hermiona odwróciła głowę, ale również się uśmiechnęła, co pokazywałoby, że wcale nie poczuła się dotknięta.
Ron próbował poprzez schlebienie uspokoić starszą czarownicę, ale z jego urokiem osobistym na niewiele się to zdało. – A tutaj rzecz, o której wspominałam wcześniej: gdy głos ma narrator, staraj się unikać takich wartościujących komentarzy. Oprócz tego słowo „schlebienie” możesz zastąpić np. „pochlebstwo”.
- No tak właściwie to kolejnych dwóch czarodziejów, panie Weasley - Minerwa rzuciła okiem w stronę Severusa, który był już wyraźnie zniecierpliwiony.

- A profesor Snape (…) – Wkradł Ci się podwójny enter.
Wyskoczyła przez okno na trawnik i ile sił w nogach biegła na oślep z nadzieją, że uda jej się odciągnąć napastników od wciąż znajdujących się w środku Harry`ego i Rona. Pokonywała kolejne uliczki, a zaklęcia rzucane w jej stronę obijały się, niszcząc budynki i podpalając drzewa. – Masz problem z wybraniem odpowiedniej formy opisu do przestawianych wydarzeń. Tutaj przecież dzieje się dramat, w „Trzech Miotłach” trwa walka na zaklęcia ze śmierciożercami, Hermiona ucieka, żeby odciągnąć napastników od reszty, a tymczasem opisujesz to w zasadzie tak samo jak salon w domu państwa Granger. W dużym skrócie: jeśli chcesz przedstawić akcję, gdzie dużo się dzieje, zdecyduj się na krótsze zdania z większą ilością czasowników. Przy bardziej statycznym opisie – dłuższe zdania, mogą być złożone czy np. z imiesłowami. Nie stosuj cały czas tego samego stylu, gdyż to zwyczajnie nudzi.
zdecydowała się rzucić zaklęcie[,] odwracając się za siebie – Trudno byłoby odwrócić się przed siebie. Samo „odwracając się” wystarczy.
(…) światło rzucane przez Księżyc (…) – Tak samo jak w przypadku słońca: jeśli masz na myśli srebrną tarczę widoczną na niebie, a nie satelitę Ziemi, to użyj małej litery.
(…) dostrzegła silnego mężczyznę podnoszącego ją do góry – W dół nie mógł jej podnieść, prawda? Bez „do góry”.
wycelował różdżkę w śmierciożercę – „Wycelował (kim? czym?) różdżką”.
skoro oboje mamy wypalone przedramię – Po pierwsze, rozmawia ze sobą dwóch mężczyzn, więc „obaj”, nie „oboje”. Ogólnie zasada jest taka, że jeśli mamy dwie kobiety, to „obie”, dwóch mężczyzn – „obaj”, a „oboje” to towarzystwo mieszane. Po drugie, nie tyle „wypalone przedramię”, co po prostu „wypalony znak”, ale powiedzmy, że bohater po prostu użył skrótu myślowego.
On był wściekły. A wściekły Snape zwiastuje tortury z subtelną dozą śmierci. – I znów pomieszanie czasów. Poza tym czym jest „subtelna doza śmierci”? Nie jestem pewna, jak powinnam rozumieć to sformułowanie, wygląda ono co najmniej dziwnie.
- Tak, ja bardzo panu dziękuję, profesorze, uratował mi pan życie i gdyby nie pan[,] to ja... ja nie wiem[,] co by się stało - powiedziała wszystko na jednym wdechu (…) – Dzięki takiemu zapisowi bardzo dobrze widać, że Hermiona powiedziała to na jednym wdechu – brak kropek, urwane zdanie. Nie musisz powielać tej informacji w komentarzu narratora.

Rozdział 4
Hermiona serio nie domyśla się, czemu Voldemort chciałby, żeby została porwana? Pamiętaj, że ona nie była tylko kujonką, ale inteligentną dziewczyną. Bez problemu powinna wpaść na rozwiązanie.
Mam rozumieć, że tym bezpiecznym miejscem, w którym Dumbledore nakazał Snape'owi ukryć Hermionę, jest jego dom? Do którego w zasadzie w każdej chwili mogą zawitać śmierciożercy? Brzmi jak dobry plan.
Pojawiła się również narkolepsja, jak widzę. Naprawdę uważasz, że po tych wszystkich wydarzeniach Granger po prostu usiadła w fotelu i zasnęła? Nie wpadło jej do głowy, żeby za pomocą kominka skontaktować się z bliskimi? Choć akurat tu jestem w stanie zrozumieć, że Hermiona nie chciała odmówić wykonania polecenia nauczyciela lub bała się ściągnąć niebezpieczeństwo na rodzinę czy przyjaciół.
O proszę, teraz pojawia się Alastor Moody, który również nie powinien już żyć. Biorąc jednak pod uwagę wcześniejszą wzmiankę o tym, że teraz Nora stała się siedzibą Zakonu Feniksa, mam przeczucie graniczące z pewnością, że faktyczna akcja przypada nie na koniec siódmego tomu, a piątego.
Mimo wszystko jednak Szalonooki zachowuje się tak, jak powinien; do jego kreacji nie mam póki co zastrzeżeń.
Rozumiem, że Snape'owi pomysł Dumbledore'a mógł wydawać się nierealny do wykonania, ale kwestia Ty chyba ocipiałeś na starość, w dodatku nie w rozmowie w cztery oczy, a przy praktycznie wszystkich członkach Zakonu Feniksa tak bardzo przekracza jakiekolwiek granice, że aż nie wiem, co powiedzieć. Tyle dobrze, że Dumbledore, tak samo jak ten książkowy, zachowuje poziom i odpowiada nawet na takie komentarze w kulturalny sposób.

Błędy:
Który jegomość czystej krwi osobiście pofatygowałby się po mugolaczkę? Poczuła na ramieniu dłoń opiekuna Slytherinu (…) – W podkreślonym miejscu zmieniasz temat, więc powinnaś przenieść tę część do nowego akapitu.
(…) bo ktoś cię usłyszy i potraktuje avadą. – „Avadą”. Nazwy zaklęć piszemy wielką literą.
Pokonali kilka budynków, po czym zatrzymali się przed jednym - a raczej Snape się zatrzymał, co (…) – „Minęli” pasowałoby o wiele lepiej. Poza tym jeśli decydujesz się na wtrącenie za pomocą myślników, to powinnaś użyć ich zarówno na początku, jak i na końcu wtrącenia.
Nie mogła wyjść z podziwu, że znany jej Severus Snape postanowił ukryć ją we własnym domu. – Prędzej „ze zdumienia”, ewentualnie mogłabyś zasugerować, że Hermiona była dumna z tego powodu.
Po kilku chwilach zasnęła, miniony dzień porządnie dał się odbić na zmęczeniu. – Prędzej „odbił się na niej zmęczeniem”, „porządnie ją zmęczył” lub „dał się odbić na jej samopoczuciu”. Gdy coś się na czymś odbija, to w negatywny sposób. W tym momencie dajesz do zrozumienia, że intensywny dzień sprawił, że nie czuła się zmęczona.
(…) oho, i to by było na tyle ze żmudnej nadziei. – „Złudnej”. Poza tym taki komentarz bardziej pasowałby w sytuacji, gdybyś przytaczała myśli Severusa (co mogłabyś zasygnalizować na przykład za pomocą kursywy), a nie pisała go w formie wypowiedzi narratora.
Alastor Moody wyglądem przypominał dojrzałego pomidora, faktem jest, że nie było trudno go rozzłościć. – Powtórzenie czasownika „być”, w dodatku znów pomieszałaś tu czasy. Możesz to zdanie napisać chociażby tak: „Alastor Moody wyglądem przypominał dojrzałego pomidora; faktem było, że rozzłoszczenie go nie należało do trudnych zadań”. Dojrzały pomidor jest jednak jedynie czerwony, a wściekłości towarzyszą jeszcze inne zachowania, ale dobrze, że podjęłaś próbę, by opisać jego emocje, a nie nazwać je wprost.

Rozdział 5
Podejrzenia co do Snape'a i Malfoya, że pewnie działają z rozkazu Voldemorta, wypadły bardzo wiarygodnie. Nie wiem tylko, czy Harry tak absolutnie bez większych zastrzeżeń przeszedłby do porządku dziennego nad tym, że Severus na polecenie dyrektora ukrywa gdzieś Hermionę. W książkach Dumbledore wielokrotnie zapewniał go, że nauczyciel eliksirów stał po ich stronie, w co Harry nie wierzył. Myślę, że gdyby to dotyczyło jego najbliższej przyjaciółki, nie przyjąłby tego tak spokojnie. Dosyć szybko też skończyli o tym rozmawiać i zajęli się dyskusją o quidditchu (tak, to słowo pisze się małą literą).
O widzisz, w pierwszym akapicie drugiej części rozdziału narrator „siedzi” w głowie Snape'a, dlatego też możesz sobie w pozwolić na komentarze, które padają w tym fragmencie.
NO WŁAŚNIE. Skoro Severus podejrzewał, że Hermiona może być atakowana przez śmierciożerców, to dlaczego nie wpadł na pomysł, by ukryć ją w innym, nie aż tak oczywistym miejscu jak własny dom? Dlaczego po prostu nie zabrał jej do siedziby Zakonu? Na pewno była chroniona potężnymi zaklęciami przed wykryciem, poza tym znajdowało się tam wielu doświadczonych czarodziejów, którzy mogliby odeprzeć ewentualny atak. Chyba że Snape uznał, że jego dom to kryjówka aż tak oczywista, że nikomu nie przyjdzie do głowy tam sprawdzić. Nie brzmi to jak dobry plan.
No dobrze, jak Snape zamierza przyspieszyć przygotowania Eliksiru Wielosokowego? Rozumiem, że wszystkie składniki, także te wymagające zebrania w poszczególnych warunkach, mógł mieć u siebie, ale jak chciał przeskoczyć problem chociażby z muchami, które musiały zostać uwarzone sporo wcześniej? A Severus ma kilka dni.
Zgrabnie udało Ci się przemycić fakt, że Hermiona boi się latania na miotle; nie nazwałaś tego wprost, ale jej zachowaniem pokazałaś, że nie miała na to ochoty. Przypuszczam, że przed samym wylotem zasygnalizowałaby ten problem jeszcze wyraźniej, i to wyszłoby całkiem dobrze.
Jest jednak pewien problem. Lot na miotle z Londynu (czy też jego okolic) do Hogwartu zajmie sporo czasu, co przysporzy więcej możliwości na przeprowadzenie ataku. Ale może z drugiej strony, podobnie jak w przypadku wyboru kryjówki, śmierciożercom nawet nie przyjdzie do głowy, że ktokolwiek mógłby wpaść na takie rozwiązanie.
Hermiona martwi się, że nie ma jeszcze książek do szkoły, okej, chce pomóc Snape'owi z warzeniem mikstury, ale naprawdę nie pomyślała o tym, żeby chociażby zapytać, czy jej przyjaciołom nie stało się nic złego, gdy zaczęła uciekać z „Trzech Mioteł”? Przecież napastnicy rzucali śmiertelne zaklęcia, ktoś z nich mógł dostać zwyczajnym rykoszetem. No ale nie, lepiej przespać pół dnia i pośmiać się na widok pochrapującego nauczyciela. Mogła nie mieć możliwości wysłania listu, kominek mógł być obserwowany, ale w następnym rozdziale wysyła Patronusa do dyrektora. Nie mogła zrobić tego samego, by spróbować skontaktować się z przyjaciółmi?

Błędy:
- Mi też się ten pomysł nie podoba (…) – „Mnie”, aczkolwiek, biorąc pod uwagę, że to wypowiedź bohatera, mogę przymknąć oko, w końcu mało kto wypowiada się absolutnie poprawnie.
Nawet, jeśli nam zniknie z oczu (…) – Bez przecinka tutaj.
W ten dzień[,] oprócz głośnych dyskusji duchów oraz postaci na obrazach, (…) – Wtrącenia w zdaniu wydzielamy przecinkami z obu stron.
No pięknie, Granger przepadła - pomyślał. – No wiemy, że pomyślał, bo zaznaczyłaś ten tekst kursywą. Nie musisz tego dopowiadać.
(…) na którego widok Severus dostawał popularnie nazywanego przez Minerwę "[„]wścieku macicy" – Rzeczywiście, brzmi jak żart, który mogłaby powiedzieć profesor McGonagall.
Trzeba przyznać, że ustrój pomieszczenia został przemyślany tak, żeby jak najbardziej efektywnie zagospodarować i tak małą przestrzeń. – Lepiej pasowałoby „umeblowanie”.
Wiedział, że dałaby sobie radę ze skończeniem reszty, ale swoją pracę zawsze wykonywał sam, bez niczyjej pomocy[,] i nienawidził, kiedy niepowołane osoby kręcą się przy jego kociołkach, więc sam przed sobą szczerze przyznał, że prędzej stanąłby nago przed Voldemortem z mieniącym się na różowo napisem #TeamDumbledore na klatce piersiowej[,] niż zaczął współpracować z Granger. – To jest jedno zdanie, w dodatku będące sporą ekspozycją z pomieszanymi czasami, ale już mamy ustalone, że musisz nad tym popracować. Chciałabym zatrzymać się na chwilę przy hashtagu.
Zastanów się, w jakim czasie dzieje się akcja Twojego opowiadania. Jeżeli trzymasz się tego, że Hermiona idzie na siódmy rok, to znaczy, że mamy rok 1998. Wynika z tego, że o hashtagach nie było jeszcze mowy.
Spodziewała się ciskaniem w jej stronę najpaskudniejszych klątw, tymczasem Główny Postrach Hogwartu ™ z głową odchyloną do tyłu siedział na krześle i pochrapywał. Całkiem jak małe i niegroźne bobo, które właśnie zostało nakarmione. – Po pierwsze, „spodziewała się (kogo? czego?) ciskania”. Po drugie, skoro „odchylona”, to wiadomo, że „do tyłu”. Powtarzanie dwukrotnie tej samej informacji (czyli pleonazm) jest błędem językowym i należy się go wystrzegać. Po trzecie... No właśnie, te wstawki. Z treści zgłoszenia, co już wspominałam, nie wynika, by tekst miał stanowić parodię czy jakieś ogólne przełamanie schematów nagminnie pojawiających się w fanfiction. Dlaczego zdecydowałaś się na tego typu zabieg?

Rozdział 6
Nie wiem, czy to wina krótkich rozdziałów, ale mam wrażenie, że wątek z warzeniem eliksirów ciągnie się i ciągnie. Gdyby cały ten temat zamknąć w jednym rozdziale, wypadłby lepiej. Bo w końcu nie wydarzyło się za dużo: Snape zaczął przygotowywać miksturę, zrobił pierwszą partię, zasnął, Hermiona wzięła się za drugą, Severus powiedział jej, jak przyspieszyć cały proces, i tyle.
Cieszy mnie, że pokusiłaś się w tym rozdziale o trochę dłuższe opisy, pojawił się jednak inny problem: nie bardzo wiesz, kiedy wstawiać akapity. Wszystkie dłuższe fragmenty, które nie są dialogiem, stają się ścianą tekstu.
Ogólna zasada jest taka, że jeśli zaczynasz nową myśl, to zaczynasz zdanie od nowego akapitu. Jeżeli więc najpierw opisujesz książkę, a potem przechodzisz do przygotowania mikstury, to zmieniasz myśl, co właśnie wymaga przejścia do nowej linijki. W części z podsumowaniem podrzucę Ci link do naszego poradnika, w którym wyjaśniamy, jak wstawiać akapity, żeby było dobrze.
Snape faktycznie nie może odjąć punktów przed rozpoczęciem roku. Hermiona, przypominająca o tym nauczycielowi, wypadła bardzo wiarygodnie.
Nie wiem, czemu na siłę robisz z Severusa tak wulgarną osobę. Rozumiem, że nie chcesz kurczowo trzymać się jedynie tego, co podano w książkach i próbujesz rozbudować postać, ale trzeba to zrobić sensownie. Jeżeli wiesz, jak Snape odnosił się do swoich uczniów nie tylko w szkole, ale także poza nią, to takie istotne zmiany wymagają wyjaśnienia, a nie założenia „tak po prostu jest”. Niekoniecznie natomiast wiemy, jak Severus spędzał wolny czas – warzył mikstury, wymyślał nowe zaklęcia, podobnie jak w szkole? A może robił coś kompletnie innego? Masz tutaj pole do popisu.
Hermiona musiała wypisać sobie na pergaminie mocne strony śmierciożerców oraz Zakonu Feniksa, żeby wiedzieć, że Zakon jest silniejszy? Nie wiem, tak mogła zrobić w pierwszej klasie, ale w tym momencie, kiedy Voldemort już raz został przez nich pokonany? Nie sądzisz, że to nielogiczne?
W końcu mamy jakiegoś niekanonicznego bohatera. Postać Beth wprowadziłaś całkiem nieźle, nie podałaś od razu wszystkich informacji na jej temat, czytelnik będzie mógł więc lepiej ją poznać wraz z biegiem lektury.
Cieszę się też, że ponownie nawiązałaś do strachu Hermiony przed lataniem na miotle, na coś takiego właśnie liczyłam.

Mam wątpliwości co do tego, czy panna Granger przy pierwszym spotkaniu z całkowicie obcą osobą, pracownikiem ministerstwa, wyskoczyłaby z komentarzem, że od jej rozmówcy cuchnie niezdrową arystokracją

Błędy:
(…) ale mimo wszystko przemawiała przez nią większa idea. – „Kierowała nią większa idea”, dlatego zignorowała polecenie Snape'a.
Doszła do wniosku, że autor miał bardzo oryginalny pomysł na przykucie uwagi do jego dzieła, albo to jedno z lżejszych zabezpieczeń (…) – W drugiej części przydałby się czasownik. Poza tym jeśli chcesz dodać przecinek przed „albo”, to powinnaś napisać ten spójnik np. przed „autor”. W przeciwnym razie możesz go wyrzucić.
(…) po czym sprawdziła stan częściowo przygotowanych substancji. – Prędzej „składników”. „Substancja” odnosi się bardziej do konkretnych związków chemicznych, chociażby w kosmetykach.
Tak, jak mogła się domyślić (…) – Bez przecinka.
 Hermiona po dokładnym zapoznaniu się od razu przystąpiła do pracy. – Na początku wkradła Ci się nadprogramowa spacja, poza tym zabrakło dopełnienia przy czasowniku „zapoznać się”.
Tak jak mogła się spodziewać[,] - podręcznik zawierał sporo przydatnych informacji, które miała w zamiarze wykorzystać w nadchodzącym roku szkolnym. – Tutaj należy użyć przecinka, nie myślnika. Oprócz tego łatwiej napisać po prostu „zamierzała”, żeby nieco odciążyć to zdanie.
(…) nie była przygotowana psychicznie na wybuch, który miał nastąpić. Ale czy na coś takiego w ogóle człowiek jest w stanie się przygotować? Nie było jej dane (…) – Wcześniej ten problem nie rzucał się aż tak w oczy, ponieważ opisy wyglądały dość skromnie. Uważaj więc na powtórzenia czasownika „być”.
Minus pięćdziesiąt punktów od Gryffindoru, panno Granger. – Biorąc pod uwagę, że minus i minus daje plus, to Snape przyznał właśnie Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów. A tak serio: w takich sytuacjach używano zwykle formułki „Gryffindor traci ileśtam punktów”, najlepiej się jej trzymać.
wydawał się być usatysfakcjonowany – „Wydawał się”, bez „być”.
W prawdzie jedyną mocną bronią popleczników Voldemorta była jebnięta do szpiku kości Bellatrix - ciskająca avadami na prawo i lewo. – „Wprawdzie” pisze się razem, poza tym wymaga uzupełnienia spójnikiem „ale”, np. „Ania wprawdzie nie przepadała za kryminałami, ale ten przypadł jej do gustu”.
O wulgaryzmach w komentarzach narratorskich już wspominałam; możesz zastąpić je w tym wypadku np. słowem „szalona”. 
(…) przewyższającej gryfonkę o kilka centymetrów wzrostem. – Jeżeli kogoś przewyższa się o kilka centymetrów, to wiadomo, że wzrostem, nie ma potrzeby tego dopowiadać.
(…) albo ów tajemnicza nieznajoma lubowała się w mugolskich wyciskaczach potu. – Zaimek „ów” się odmienia. „Owa” kobieta, „owo” dziecko, „ów” mężczyzna.
Ubrana była w dopasowaną białą koszulę z dodatkiem damskiego krawatu, czarne spodnie oraz marynarkę. Dawno nie widziała kobiety (…) – I znów kwestia akapitów. Przez to, że nie przechodzisz do następnej linijki, nie widać, że z opisu obcej kobiety przeskakujesz do myśli Hermiony, która w tym momencie staje się podmiotem domyślnym. Zmiana podmiotu absolutnie wymaga nowego akapitu.
(…) dyrektor uśmiechnął się spod swoich okularów-połówek. – Jakim cudem? Połówka szkła kończyła się na górnej części oka? Powinno być „znad”.
- No, to papatki – Tak, to jest kwestia dyrektora Hogwartu, a nie trzynastoletniej dziewczynki. 
(…) nieznajoma posłała jej uśmiech odsłaniający śnieżnobiałe zęby i wyciągnęła rękę w stronę Hermiony. Nie potrafiła jasno określić, skąd w jej oczach znalazła się znajoma z widzenia chęć mordu na połowie populacji. – Zdanie zaczynające się od „nie potrafiła” powinno przejść do nowego akapitu, gdyż zmieniasz tu podmiot.

Rozdział 7
Wydaje mi się, że pomysł pilnowania uczniów w wagonie rocznikami nie został dobrze przemyślany. A co, jeśli część np. trzeciego roku siedziała w pierwszym wagonie, a część w ostatnim? Nie sądzisz, że lepszym rozwiązaniem byłoby podzielić się konkretnymi wagonami?
Oprócz tego lepiej byłoby zdecydować się jednak na jedenastolatków niż czternastolatków. W ich przypadku wszyscy uznaliby, że to pierwszoroczni. Za to czternastolatkowie mogliby jednak przyciągać niechcianą uwagę, gdyby okazało się, że nikt ich nie kojarzy, nawet jeśli mieli aparycję nierzucającą się w oczy.
Podoba mi się, w jaki sposób nakreślasz relacje między Harrym a Ronem. Z jednej strony sobie dogryzają, z drugiej za to widać, że mogą na siebie liczyć.
Opis podróży pociągiem i przejście do ataku śmierciożerców wyszły dość... niemrawo. Lepiej byłoby albo stopniowo pokazać wzrost napięcia, albo niespodziewanie przejść do ataku. Pojawia się znów problem z dynamiką: fragment przedstawiający sielskie obrazki nie różni się ani trochę formą, stylem czy tempem od tego, w którym auror zabija jednego z napastników. Poza tym czy w środku pojedynku ktoś zacząłby się awanturować o uśmiercenie śmierciożercy na oczach dzieci? Po samym ataku może i tak, ale w czasie walki? Prędzej powinni zainteresować się tym, żeby któryś z tych uczniów nie stracił życia.
Harry podejrzewający Malfoya o całe zło świata wypada wiarygodnie, w przeciwieństwie do późniejszych wydarzeń. Widzisz, cały problem z Avadą polega na tym, że nie ma na nią przeciwzaklęcia czy czaru ochronnego. Żadne więc Protego Totalum by nie pomogło; Remus powinien (w końcu) zginąć, Harry'ego pewnie znów ocaliłoby poświęcenie Lily.
O, komentarz McGonagall wspaniały, doskonale wpasowuje się w jej styl bycia.
Dobrze też, że pokazałaś dumę Hermiony, że faktycznie udało się jej przylecieć do Hogwartu na miotle. Wątek zamknięty, wyszło nieźle.
„Uspokojenie” pana Finnigana również Ci się udało, aż się poczułam, jakbym była w szkole.
Po co znów wracać do Turnieju Trójmagicznego, zwłaszcza w momencie, kiedy priorytetem powinna być walka z Voldemortem? Ten pomysł fabularnie nie jest uzasadniony absolutnie niczym, a tylko stwarza pole do tego, by ułatwić śmierciożercom atak na Hogwart i jego uczniów. Dlaczego ktokolwiek w szkole czy ministerstwie miałby dopuścić do takiego ryzyka?

Błędy:
Peron 9¾ tak, jak to miało miejsce co rok, był do granic możliwości zapełniony uczniami mniej lub bardziej podekscytowanymi powrotem do Hogwartu. Do pierwszej grupy szczególnie zaliczał się Zakon Feniksa (…) – Nie przypuszczałam, że wszyscy członkowie Zakonu Feniksa byli uczniami podekscytowanymi powrotem do Hogwartu. Wiem, co miałaś tu na myśli, ale ten skrót myślowy nieco zamieszał.
(…) przeciągał każde słowo wyjątkowo wolno przyglądając się każdej twarzy z osobna (…) – Widzisz, tutaj znakomity przykład, że przecinki mają spore znaczenie dla zdania. W zależności od tego, gdzie byś go wstawiła, możesz osiągnąć różne rezultaty: albo Voldemort wolno przeciągał słowa (choć w tym wypadku wiadomo, że skoro przeciąga, to robi to powoli), albo wolno przyglądał się twarzom (ale w takim razie lepiej pasowałoby „dokładnie” lub „uważnie”).
Prawie kompletne Golden Trio (…) – Widzisz, gdybyś częściej pokusiła się o komentarze tego typu (później pojawia się jeszcze lepsze Golden Duo), łatwiej byłoby ocenić, czy próbujesz jakoś zinterpretować czy przełamać schematy pojawiające się w potterowskich fanfiction, czy tylko je powielasz.
który w tym roku wyjątkowo zajął się burzą i ciemnymi chmurami – „Zająć się” coś może ogniem. Burza może np. nadejść albo nadciągnąć na coś.
Potter wraz z młodym Weasleyem podążyli za Moody`m – Wcześniej z apostrofami nie miałaś problemu, więc nie wiem, czy ten postawiłaś z rozpędu, ale nie powinno go tu być. „Y” w nazwisku jest normalnie wymawiane, zatem apostrof do wyrzucenia.
Harry zauważył pojedynkujących się w środku McGonagall z rodzeństwem Carrow, którzy - o ironio - sekundę później wylądowali nieprzytomni w kącie po oberwaniu zaklęciem rzuconym przez czarownicę. – Na czym polega tutaj ironia? Po prostu zostali pokonani, nic w tym niezwykłego.
Druga sprawa: albo „pojedynkującą się w środku McGonagall z rodzeństwem Carrow”, albo „pojedynkujących się w środku McGonagall i rodzeństwo Carrow”.
(…) rudowłosy odpychał zaklęcia rzucane w jego stronę. Koloru włosów i oczu nie traktujemy jako synonimów do określenia postaci. Nie i już. Poza tym zaklęcia się „odpiera”, nie „odpycha”.
spędzając pierwszy hogwardzki obiad „Hogwarcki”, bo „Hogwart”, nie „Hogward”.

Podsumowanie
Najpierw omówię stronę techniczną i językową tekstu, potem zajmę się fabułą, bohaterami i całą resztą.
Przede wszystkim musisz poprawić dialogi. Wszystkie. Nie komentowałam ich w sekcji błędów, gdyż musiałabym wkleić każdy; tutaj wypowiem się ogólnie na ten temat.
W wypowiedziach bohaterów używa się pauzy () lub półpauzy (), nie dywizów (-). Kolejną rzeczą, o której musisz pamiętać, jest pilnowanie tego, czy didaskalia narratorskie odnoszą się konkretnie do sposobu wypowiedzi postaci, czy też może określają tło. W pierwszym wypadku tego, co mówi bohater, nie kończymy kropką (ale możemy użyć innego znaku interpunkcyjnego), a komentarz po (pół)pauzie zapisujemy małą literą. Jeśli skupiamy się na otoczeniu, to dajemy kropkę, a didaskalia zaczynamy wielką literą. Tutaj masz więcej informacji.
Następnym elementem, który pojawił się wraz z późniejszymi rozdziałami i bardziej rozbudowanymi opisami, są akapity. O co z nimi chodzi tak ogólnie, wspominałam już przy poszczególnych błędach. Tu wszystko zostało wyjaśnione.
Co do przecinków: musisz koniecznie nadrobić informacje o ich wstawianiu przede wszystkim przy imiesłowach, których stosujesz naprawdę sporo. Tych błędów też nie wypisywałam, bo również pojawiło się ich bardzo dużo. Tu, tu oraz tu wyjaśniamy, jak zaprzyjaźnić się z przecinkiem.
Dalej: sprawdź tekst także pod kątem tego, które nazwy ze świata Pottera zapisuje się wielką, a które małą literą, ponieważ nie wszystko grało na tym polu. W ocenie starałam się wynotować ogólnie, co jest do poprawy, ale także nie wypisywałam wszystkiego.
Kolejną rzeczą jest mieszanie czasów, niekiedy nawet w obrębie jednego zdania. Jeżeli zdecydowałaś się na czas przeszły, to się go trzymaj.
Pamiętaj również, że cyfry i liczby w wypowiedziach postaci zapisuje się słownie, nie cyframi.
Większość tych elementów, mimo iż wydaje się, że jest ich sporo, wynikają w głównej mierze z niedokładnej znajomości zasad lub zwykłych przeoczeń, a ich poprawki nie powinny zająć Ci wiele czasu.
Co do warstwy językowej: w zgłoszeniu napisałaś, że masz problem z tworzeniem opisów. Widać to zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, w których po prostu ich nie ma. Później robi się już na szczęście lepiej pod tym względem. W naszym poradniku znajdziesz informacje, na czym powinnaś się skupić w takim opisie, by z jednej strony nie przytłoczyć czytelnika, a z drugiej przekazać wszystko, co potrzebne.
Jeśli chodzi o te opisy, które pojawiły się u Ciebie, to nie wypadły one źle. Powinnaś uważać na to, czy przypadkiem nie mieszasz ze sobą kilku związków frazeologicznych oraz czy na pewno używasz odpowiedniego słowa (za przykład nich posłuży chociażby „żmudna nadzieja”). Podobnie jak spora część osób, powinnaś pilnować się także z powtórzeniami; te jednak dość łatwo wyłapać przy czytaniu tekstu na głos.
Główny problem stanowi monotonia. Sceny walki ze śmierciożercami na dachu pędzącego pociągu nie różnią się absolutnie niczym od tych, w których przedstawiasz wygląd domu Hermiony czy sielski widok za oknem. Ogólna zasada jest taka, że tam, gdzie dzieje się dużo, zdania są krótsze, urwane, z większą ilością czasowników. Sceny, które mają być spokojne, zwierają dłuższe, złożone zdania oraz więcej epitetów.
Nie ograniczaj się także do jednego zmysłu i jednego zdania. Oprócz wzroku bohaterowie mają także słuch, węch oraz dotyk. Gdy więc jakaś postać wchodzi do knajpy, to nie pisz, że było jedynie „gwarno i tłoczno”. Zastanów się, co rejestrujesz, gdy wchodzisz np. do jakiegoś pubu. Najpierw pewnie uderza Cię zapach piwa i papierosowego dymu. Czujesz, czy jest gorąco i duszno, czy może ktoś przed chwilą wywietrzył salę. Potem słyszysz rozmowy, śmiech, jakąś muzykę, a na końcu widzisz, czy jest dużo ludzi, czy może tylko niewielka grupka bardzo głośnych znajomych.
Podobnie z warzeniem mikstur: eliksir może mieć przyjemny zapach lub wręcz przeciwnie, znad kociołka może buchać gorąca para, jego zawartość przypominać zupę, krem lub błoto, a palnik może zasyczeć.
Najważniejsze jest, byś zastanowiła się, co chcesz przekazać danym opisem oraz w jakich okolicznościach ma się pojawić w tekście.
A teraz kilka słów odnośnie do fabuły.
Jak zapewne zauważyłaś w trakcie lektury, mocno przeszkadzał mi brak konkretnego określenia, na czym stoję. Otóż sytuacja wygląda tak: Hermiona idzie do siódmej klasy, a Voldemort się odradza (pomijam fakt, że chyba zajęło mu to ze dwa tygodnie od śmierci). Ja o tym wiem, ponieważ napisałaś o tym w ogłoszeniu. Jednak na Twoim blogu nie ma na ten temat żadnej, ale to żadnej wzmianki. Postaw się w tym momencie na miejscu czytelnika, który trafia na Twoje opowiadanie: w pierwszym rozdziale widzi informacje, że Hermiona ma iść do siódmej klasy, zakłada więc od razu, że Voldemort został pokonany, wielu bohaterów straciło życie, jej rodzicom dopiero co przywrócono pamięć (pomyśl sobie, jaka to byłaby świetna scena do pokazania).
Jakie myśli mogą mu przyjść do głowy? Ano różne. Pierwszą będzie zapewne ta, że nie do końca orientujesz się w kanonie. Kolejną (biorąc pod uwagę, że to Sevmione), że nie chciałaś, by Snape został oskarżony o nieodpowiednie kontakty z nieletnią i świadomie przesunęłaś czas opowiadania. Jeśli więc decydujesz się na naciągnięcia kanonu czy nawet mocne jego łamanie, dobrze przekazać taką informację oraz naprawdę porządnie uzasadnić.
W przypadku bohaterów sprawa ma się podobnie: jeśli zmieniasz im charakter bądź zachowanie, to pokaż ścieżkę prowadzącą do tej przemiany. Co tak na nich wpłynęło? Nie możesz robić tego w ten sposób, że „no, to jest Hermiona, która rzuca się nauczycielowi w ramiona i traci zdolność logicznego myślenia” albo „McGonagall, która zaczyna panikować, gdy ktoś obok rzuca niebezpieczne zaklęcia”.
Oczywiście jest różnica między całkowitym zmienianiem charakteru a dodawaniem jakichś zachowań, które mogły mieć miejsce, a niekoniecznie rozwodzono się nad nimi w książce. Przykład stanowi np. ulubiony fotel Severusa, który mógł kojarzyć mu się z kilkoma szczęśliwymi chwilami z dzieciństwa, gdy przyjaźnił się z Lily.
Ogólnie rzecz biorąc, podczas pisania fanfiction oddanie charakteru poszczególnych postaci jest jednym z trudniejszych zadań, z którym w gruncie rzeczy nie poszło Ci źle, nie licząc kilku chybionych zachowań czy słów (jak chociażby wulgaryzmy i wrzeszczenie Snape'a). Podobał mi się Harry z Ronem; Moody, McGonagall oraz Dumbledore też wypadli w porządku. W przypadku Hermiony i Severusa, którzy mieli więcej czasu antenowego od reszty, nie wyglądało to już tak dobrze.
Granger straciła u Ciebie jakikolwiek dryg do podejmowania działania, ryzykownych decyzji oraz logicznego myślenia: siedzi u Snape'a, nawet nie próbuje skontaktować się z przyjaciółmi, a na kartce musi wypisać sobie mocne strony Zakonu Feniksa, by mieć pewność, że mogą pokonać atakujących śmierciożerców.
Severus też niekoniecznie zgadza się z tym, co pokazane zostało w książkach: czy przypominasz sobie jakąkolwiek sytuację, w której Snape straciłby panowanie nad sobą i zaczął wrzeszczeć na wszystkich dookoła? Jedynie w trzeciej części pojawiła się wzmianka o tym, że gdy dowiedział się, że Syriuszowi udało się uciec, „wyglądał, jakby dostał szału”. W innych sytuacjach nic. Odnieś to teraz do tego, jak zachowuje się on w Twoim opowiadaniu.
O wiele słabiej wypadają zastosowane przez Ciebie rozwiązania fabularne. Bohaterowie udają się bez mała do samego Hogwartu, żeby napić się piwa w „Trzech Miotłach”, potem wracają do siebie, by kilka dni później wrócić do szkoły. Wiem, że dla czarodziejów teleportacja nie stwarza dużego problemu i gdyby chcieli, to mogliby się spotkać w jakimś pubie na drugim końcu świata, niemniej taka ulica Pokątna z „Dziurawym Kotłem” (albo nawet niewspomniana wcześniej knajpka, czemu ograniczać się tylko do dwóch miejsc) miałaby więcej sensu.
Kolejnym przykładem jest ten pomysł z miksturą. Rozumiem, że Zakon o odrodzeniu się Voldemorta mógł dowiedzieć się dopiero niedawno, przez co nie mieli czasu na wykombinowanie czegoś wcześniej, ale eliksir Wielosokowy, na uwarzenie którego potrzeba wiele czasu, to naprawdę kiepskie rozwiązanie. Dumbledore'owi upadek z wieży musiał zaszkodzić, że wpadł na coś takiego. „Przyspieszacz” był pójściem po linii najmniejszego oporu, który zabił całe napięcie i sprawił, że cały ten wątek był w zasadzie zbędny.
Aby tego uniknąć, postaraj się zastanowić nie tylko nad tym, co ma się znaleźć w tekście, ale także, w jaki sposób ma przebiegać oraz jak ma się zakończyć. Jeżeli problem, przed jakim staną bohaterowie, można rozwiązać w trzy sekundy, to jakie to wyzwanie? Ano żadne. Tutaj znajdziesz więcej na temat tworzenia konfliktów w tekście tak, by faktycznie stanowiły przeszkodę dla postaci.
Zbierając to wszystko razem, mogę wystawić ocenę niestety tylko dopuszczającą. Zastanów się przede wszystkim, w jaki sposób chcesz zakończyć swoje opowiadanie oraz jakimi środkami chcesz to osiągnąć. Zapoznaj się także z naszymi poradnikami, które z pewnością będą pomocne przy tym zadaniu. Oczywiście gdybyś potrzebowała przy tym rady, pisz śmiało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz