Siedmiu wspaniałych nr 27 – świat przedstawiony: temat, motyw, symbol

Witajcie! Na wstępie przepraszamy za lekki poślizg i brak siódemki w lutym. Ostatnimi czasy krucho u nas z czasem. W nagrodę pocieszenia przygotowałyśmy dla was coś nieco dłuższego niż zwykle, a mianowicie poradnik trzy w jednym. Weźcie sobie więc coś do jedzenia i picia, bo lektura trochę wam zajmie. ;)
Co do tematu dzisiejszego poradnika: postanowiłyśmy tym razem powrócić do naszej serii o świecie przedstawionym. Wiele kwestii zostało już poruszonych, ale wciąż brakowało jednego z elementarnych składników każdej opowieści – tematu. Po drodze zahaczymy też o motywy, symbole oraz przedstawimy kilka innych zagadnień takich jak archetypy, tropy i klisze. Miłej lektury!

Czym skutkuje brak tematu?
Chyba każdemu z nas choć raz zdarzyło się przeczytać historię, w której podczas lektury trudno było wskazać, dokąd zmierzała i o czym tak naprawdę opowiadała. Z kolei kiedy się skończyła, zostaliśmy z poczuciem: okeeej?, jakbyśmy, zamiast gotowej opowieści, dostali półprodukt bez prawdziwego zwieńczenia.
To znaczy, bohaterowie jak najbardziej przeżywali przygody, pokonywali przeciwności losu, a nawet dostawali wszystko, czego chcieli (albo wszystko stracili, bez różnicy), ale na końcu nic z tego nie wynikało. Niby wydarzenia miały logiczny ciąg, ale z jakiegoś tajemniczego powodu niektóre, poza najważniejszymi punktami styczności, nie łączyły się w spójną całość.
W najgorszym wypadku trafiliśmy na tekst, w którym praktycznie nic się nie działo, w każdym razie interesującego ani ważnego. Albo i się działo – było ekscytująco, straszno i śmieszno – tyle że po krótkiej chwili przestało to dla nas mieć jakąkolwiek wartość. Chłopak na końcu zdobył serce dziewczyny? No i co z tego? Grupa rebeliantów pokonała złego króla? Spoko. Świat został doszczętnie zniszczony po odpaleniu broni jądrowej? Jasne, niech ci będzie, autorze. Po lekturze nie nasunęła się żadna konkluzja, próżno szukać w tym wszystkim większego sensu, a po dwóch dniach zupełnie wypadło nam z głowy o czym czytaliśmy, nawet jeśli w trakcie lektury bawiliśmy się przednio.
Nietrudno dojść do wniosku, że winę w tej sytuacji ponosi brak fabuły, ale nie zawsze to prawda. Fabuła może się pojawić, hej, możliwe, że jest nawet całkiem niezła, jednak mimo że treści nie brakuje, całość wydaje nam się po prostu... pusta.  Nie ma w niej tego czegoś, co skłoniłoby nas do myślenia choć przez chwilę po tym, co właściwie przeczytaliśmy. Ot, ładna wydmuszka.
Bardzo prawdopodobnym powodem takiego stanu rzeczy jest nieobecność tematu – motywu przewodniego trzymającego całość w kupie i nadającego jej kierunek. Być może autor sam nie zdawał sobie sprawy z wagi tego elementu i nie obmyślił, o czym chce pisać – stworzył jedynie bohaterów i dał im wolną rękę. Może poprowadził fabułę na jednej płaszczyźnie, jak po sznurku do kłębka, skupiając się na samym celu podróży i nie zatrzymując na rozwijaniu motywów i symboliki. A może zwyczajnie nie miał nic do powiedzenia i zależało mu jedynie na walorach rozrywkowych.
Wyłączając trzecią opcję, dla niejednego autora stworzenie dzieła pustego w środku zabrzmi jak wyrok literackiej śmierci. Przecież nie po to produkował się godzinami nad historią, żeby czytelnik nic z niej nie wyniósł i po chwili o niej zapomniał, prawda?
Twórcy z naszego pisarskiego podwórka dzielą się pomysłami, myślami i poglądami za pomocą słów. To na kartach opowieści wybrzmiewa ich głos, tu wyrażają siebie, starannie dobierając środki przekazu, by być jak najlepiej zrozumianym. Kiedy już wypuszczają coś w świat, oczekują reakcji, więc gdy widzą stale rosnący licznik wejść, ale wciąż i wciąż trwa cisza w eterze, wiedzą, że komunikat do nikogo nie dotarł lub spłynął po odbiorcach jak woda po kaczce. Orientują się, że cały trud poszedł na marne. Nikt się nie przejął.
Najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem tego zjawiska jest po prostu pech – w dobie internetu, gdzie wszystkiego mamy na pęczki, trudno poświęcić czas na zatrzymanie się i wydanie opinii. Niektórzy nie potrafią się wysłowić, innym się nie chce. Prawdopodobnie wszyscy te sytuacje znamy z autopsji.
Mimo wszystko nie powinniśmy ułatwiać pechowi zadania ani tym bardziej mu pomagać, dlatego warto wyposażyć naszą historię w elementy, które zachęcą czytelników do poświęcenia jej odrobiny czasu i opisania swoich wrażeń.
Jak? O tym za chwilę, najpierw jednak pomówimy o czymś, co dla jednych jest oczywiste, ale dla innych już niekoniecznie.

Po co nam te wszystkie tematy, motywy i symbole? Naprawdę nie można się bez nich obyć?
Te pojęcia mogą kojarzyć nam się z nielubianym w szkole analizowaniem tekstów kultury, narzucaniem jednej słusznej interpretacji i sławetnym co autor miał na myśli? Wywołuje to niechęć, a czasem nawet stwierdzenie, że nie chcemy takich bzdur w naszej historii.
Jeśli ktoś ma życzenie doszukiwać się ukrytych znaczeń czy przesłań, proszę bardzo, ale aktywnie nie będziemy ich ładować do naszego tekstu. Pisanie oraz czytanie uważamy za rozrywkę, a nie ślęczenie z lupą i pochylanie się godzinami nad każdym słowem w poszukiwaniu czegoś, czego wcale może tam nie być.
Nie potrzeba nam czerpania wpływów z jakiejś doktryny filozoficznej, nie pasują nam podniosłe hymny o miłości do ojczyzny. Nie w smak nam wkładanie na siłę do naszej historii oklepanych motywów walki dobra i zła czy miłości pokonującej wszystko, przemyśleń o kondycji człowieka, moralizowania i ciężkich metafor. Dość mamy pokrętnych symboli, które na dobrą sprawę mogą oznaczać wszystko i nic; dorabianie teorii spiskowych na podstawie koloru zasłonek zostawiamy nawiedzonym polonistkom. Nie chcemy guembi.
Chcemy pisać lekkie opko o grupce zwariowanych przyjaciół, którzy zbudowali sobie domek w lesie i w weekendy dla zabawy udają, że są jedynymi ludźmi na świecie.
Przecież tekst nie musi być o jakichś wydumanych pierdołach, żeby był dobry, prawda? Nie możemy po prostu pisać tego, na co mamy ochotę? Czy ciekawi bohaterowie i ekscytująca fabuła nie wystarczą?
Niestety to nie takie proste. Oczywiście nikt nas nie zmusi, żebyśmy umieszczali w naszej historii tematy, motywy i symbole. Jeżeli się uprzemy, możemy tworzyć w oparciu o inne środki wyrazu z większym lub mniejszym powodzeniem. Pozbawimy się wprawdzie jednej trzeciej warstwy tekstu, ale hej, można? Można. Mimo to faktem jest, że najprawdopodobniej nie ma co się zapierać rękami i nogami, gdyż… i tak nieświadomie wplatamy te elementy.
Ale jak to? A tak to, że po prostu w ten sposób nauczyliśmy się konstruować historie – kopiując inne książki i opowieści, które w dużej mierze posługiwały się tymi narracyjnymi narzędziami.
I to jest w porządku, bo to są wszystko bardzo dobre rzeczy, które po prostu zostały nam nieciekawie przedstawione (chyba że jesteście szczęściarzami i nie macie takich problemów, tylko pozazdrościć). Zagłębiając się chociaż trochę w tajniki pisania, da się przecież zauważyć, że w tekście nic nie powinno być przypadkowe – wszystko ma określone miejsce nie z przekory autorów, lecz ze zwykłej efektywności. Jeśli więc uda nam się zerwać z kiepskim obrazem motywów i symboli pozostałym po szkole, wynikającym w dużej mierze z niezrozumienia tychże kwestii, możemy zacząć używać ich z rozmysłem, sprawiając, że nasze opowieści będą pełniejsze oraz najzwyczajniej w świecie lepsze.
Powiedzmy sobie to raz a dobrze – tematy, motywy i symbole wcale nie muszą być wydumanymi bzdurami. Tylko od nas zależy, w jaki sposób zaprezentujemy je czytelnikom, które narzędzia narracyjne wybierzemy, a które odrzucimy, oraz w jakich ilościach wpleciemy je do naszej pracy.
Nie lubicie alegorii? J.R.R.Tolkien też nie lubił, a jak wszyscy wiemy, żadnej krzywdy mu to nie zrobiło. Posługiwał się z kolei metaforami i symbolami – wybrał więc te środki literackie, które mu odpowiadały, i na nich budował swoje teksty. Nic nie stoi na przeszkodzie, byście i wy poszli tą drogą.
Nie chcecie pisać o sprawach dotyczących całej populacji: wielkich przemianach w świecie ani ludzkiej kondycji? Nie ma problemu – piszcie o tym, co was interesuje, na przykład o codziennych problemach (mniejsza skala w wielu przypadkach jest nawet lepszym rozwiązaniem niż duża, gdyż pozwala czytelnikom bardziej się wczuć). Twierdzicie, że posiadanie najlepszego kumpla to skarb? Opiszcie, jak wielokrotnie ta osoba ratuje bohatera z opresji i pomaga mu w trudnych chwilach. Wkurzył was ktoś, kto was okłamał? Opowiedzcie historyjkę, o tym, jak kłamstwo prowadzi do małej katastrofy. Chcecie poradzić sobie z niedawną stratą bliskiej osoby? Napiszcie tekst o kimś, kto zmaga się z tym samym problemem.
Uważacie, że powracające opisy deszczu mające podkreślić podły nastrój bohatera to klisza? Wymyślcie coś zupełnie innego, np. niech za każdym razem, gdy protagonista czuje się źle, niech przez ścianę słychać sąsiada zamęczającego skrzypce.
Irytuje was prosty symbolizm typu biały=niewinny, kwiat=piękno? Wyrzućcie go za okno i twórzcie własne, unikalne symbole. W końcu dlaczego nie nazwać kogoś, kto ciągle pluje, choćby wielbłądem?
No więc jak – dajecie szansę tematom, motywom oraz symbolom? Chcecie wprowadzać je świadomie, zamiast błądzić po omacku? Jeśli tak, czytajcie dalej.

Czym jest temat?
Temat (ang. theme) to centralny zespół motywów, główny składnik dzieła literackiego oraz podstawa jego świata przedstawionego. Zapewnia spójność utworu, wiąże jego elementy i porządkuje je. Działa jako oś kompozycyjna i wykładnik idei utworu. Jest nadrzędny wobec wszystkich pozostałych motywów. Zajmuje się pojęciami abstrakcyjnymi – twierdzeniami, koncepcjami, przesłaniami, np. pięknem, dobrem i złem, przyjaźnią, stratą, samotnością, dorastaniem. W dużej mierze to dzięki niemu opowieści zostają z czytelnikami na dłużej – zasiewają w nich ziarna rozważań i wniosków do przetrawienia nierzadko na wiele dni po zakończeniu lektury.
Co zrobić, aby nie zaprezentować go źle? Przede wszystkim powinien być przedstawiany subtelnie – niewidoczny na pierwszy rzut oka, ukryty pod powierzchnią w formie podtekstu, a nie bezpośrednio zapisany na kartach opowieści. Żeby do niego dotrzeć, czytelnik musi przeanalizować całość i wyłuskać go z każdego elementu historii.
Jego esencję dobrze obrazuje porównanie do fundamentu budynku – zakopanego w ziemi, a więc niezaprzątającego zbytnio naszych myśli, gdy przechodząc ulicą, podziwiamy dom. Dla jego mieszkańców za to kluczowego, gdyż odpowiada za kształt i solidność całości; bez niego cała konstrukcja przy pierwszej lepszej wichurze zacznie się chwiać i ostatecznie rozpadnie. Identyczna sytuacja zachodzi w przypadku tematu.
Da się rozgraniczyć go na dwa pojęcia:
  1. (thematic concept) – koncept, czyli co jest naszym tematem, np. wojna, zdrada, miłość;
  2. (thematic statement) – komunikat (przesłanie), czyli jak dany temat jest w naszym utworze postrzegany, np. wojna zawsze przynosi nieszczęście, zdrada bliskiej osoby boli najbardziej, miłość jest najważniejsza.
Drugie działa jak rozwinięcie pierwszego. Sam koncept to dobra rzecz na start przy robieniu sobie burzy mózgu, kiedy historia dopiero kiełkuje w naszej głowie, ale szybko zaczyna brzmieć zbyt szeroko i zazwyczaj nie wystarczy, by utrzymać nas w ryzach podczas pisania. Zawężenie konceptu do pojedynczej tezy pomoże nam nie zagubić się w milionach różnych jego interpretacji i pozostać wiernym początkowemu zamysłowi.

Czym temat nie jest
Temat to nie to samo co odmiana gatunkowa utworu. Za gatunek uważamy między innymi kategorię, do której należy dany tekst, stworzoną, żeby łatwiej nam było znaleźć książkę na półce w księgarni np. fantastyka, kryminał, romans.
Nie jest też tym samym, co fabuła ani przedmiot naszego tekstu, a więc coś namacalnego jak: polowanie na smoki, poszukiwania niebezpiecznego mordercy przez dwójkę detektywów, trójkąt miłosny.

Jak ugryźć temat?
Tekst sklejony z przypadkowych scen oraz wydarzeń nie będzie trzymał się kupy. Tak samo można powiedzieć o historii napisanej bez tematu.
Nie wystarczy obmyślić, że stworzymy opowiadanie o tym, jak dzielny rycerz ratuje księżniczkę z wieży. Musimy wiedzieć, co chcemy powiedzieć naszym czytelnikom przez tę opowieść. By to osiągnąć, na początku trzeba nam postawić pytanie, a na koniec dać na nie odpowiedź. Zupełnie jak w szkolnej rozprawce – w pierwszym akapicie wybieramy temat i stawiamy tezę, przez cały dalszy tekst staramy się ją obronić lub odrzucić, używając do tego najróżniejszych przykładów i argumentów, a na koniec podsumowujemy całość, wydając ostateczny wyrok.
Jeśli na samym początku nie jesteśmy pewni, jakiej odpowiedzi udzielimy na końcu – nie szkodzi. Próbujmy wtedy odpowiedzieć na zadane pytanie podczas pisania i na przykładzie zdarzeń występujących w opowieści konfrontujmy nasze przekonania. Ważne, by na końcu dojść do jakiegoś wniosku – niekoniecznie jednoznacznego ani pozytywnego (w końcu to byłoby dość nudne). Istotna jest po prostu świadomość, dokąd z tym wszystkim zmierzamy.
Pozostawienie czytelników z większą ilością pytań na końcu niż na początku lub stworzenie otwartej furtki do interpretacji dalszych wydarzeń są ciekawymi rozwiązaniami, ale musimy do nich aktywnie dążyć. Bez wcześniejszego ustalenia głównej osi tekstu, mamy nikłe szanse na zachowanie spójności, a trzeba liczyć się z tym, że rozpad historii na tysiąc kawałeczków i namnożenie się wątków prowadzących donikąd nie usatysfakcjonują czytelników.
Narzędzia narracyjne, dzięki którym wprowadzimy temat:
ironia: nadanie wypowiedzi bądź sytuacji odwrotnego sensu w stosunku do tego, który wynika z dokładnego znaczenia słów, w celu ośmieszenia lub pokazania dystansu wobec osób czy zjawisk. Niekiedy polega na tym, że odbiorcy są w stanie ją dostrzec, ale postacie już nie.
metafora: słowo, wyrażenie lub obraz, które dzięki nietypowemu odniesieniu ich do rzeczy, z którymi są kojarzone ze względu na jakieś podobieństwo, zyskują nowe znaczenie;
leitmotiv: pojedyncze elementy historii ciągle powtarzane przez autora, by pomóc przekazać metaforyczne znaczenie dzieła. Wyróżniamy leitmotivy:
  1. treściowe – m.in. powtarzające się sceny i sytuacje;
  2. rytmiczne – powtarzające się schematy konstrukcyjne dzieła (np. refren);
  3. stylistyczne – związane z powracaniem jakiejś formy wypowiedzi.
morał: pouczający wniosek, który można wyciągnąć z jakiegoś wydarzenia lub sytuacji. Przede wszystkim nie powinniśmy czarno na białym informować o nim czytelnika, tylko dać mu samemu go wyciągnąć z przedstawianej przez nas sceny. Działa to tak samo, jak w przypadku bohaterów – nie powinniśmy opisywać ich mianem złego czy dobrego, a jedynie pokazywać ich zachowanie, a ocenę zostawić odbiorcom.
Zagłębiając się w dydaktyzm (dążenie do kształtowania u kogoś właściwych postaw lub poglądów poprzez pouczanie go lub dawanie wzorów do naśladowania), stąpamy po cienkim lodzie. W większości przypadków powinniśmy go unikać, by nie zrazić do siebie czytelników – kto przecież lubi prawienie mu morałów?
Wyjątkiem są przykładowo historie dla dzieci, które dopiero uczą się pewnych wartości – stąd właśnie wykwitł gatunek baśni i bajek.

Jak nie morał, to co?
Starszy czytelnik nie potrzebuje mądrości tłuczonych mu do głowy, za to z chęcią dowie się, jak dany autor zapatruje się na pewne kwestie. Twórca, pisząc, zawsze powinien brać pod uwagę możliwość, że odbiorca się z nim nie zgodzi – absolutnie nie ma w tym nic złego. Mamy na świecie taką różnorodność, że niemożliwym jest wpasować się w poglądy każdego człowieka. I dobrze, bo czasami czytanie czegoś, z czym się nie zgadzamy, może sprawić nam dużo więcej frajdy, niż gdybyśmy przez trzysta stron przytakiwali autorowi w milczeniu.

Poglądy autora a dzieło
Jedna ważna rzecz warta wspomnienia: autor ma wszelkie prawo napisać dzieło lub jego elementy, z którym się nie zgadza, przykładowo każąc postaciom robić rzeczy i wkładać w ich usta słowa, w sam które nie wierzy bądź uważa za szkodliwe. Czasem wynika to z chęci przedstawienia jakiegoś konkretnego punktu widzenia, czasem jest zabawą autora w ćwiczenie kreatywności, czasem chodzi o coś całkiem innego. Niezależnie od powodu, nie powinniśmy łączyć poglądów autora z poglądami postaci. Jest to z pewnością trudne, bo jednak większość twórców skłania się ku wyrażaniu własnych przekonań (w końcu, jeśli poświęcamy czemuś długie godziny, warto, żeby nam na tym zależało; z tego powodu rozbieżności możemy spodziewać się częściej w krótkich formach). Mimo wszystko warto oddzielać od siebie te dwie rzeczy, bo często nie znaczy zawsze.

Czym jest motyw?
Temat to, wbrew pozorom i licznym podobieństwom, nie to samo co motyw (ang. motif), czyli najmniejszy, niepodzielny element rzeczywistości przedstawionej w utworze. Nazywamy go podstawową jednostką świata przedstawionego utrwaloną w kulturze w formie zdarzenia, przedmiotu, cechy, sytuacji, przeżycia.
Motywy posiadają mniejszą wartość niż temat, może on bowiem się z nich składać, a więc pełnią jego funkcję pomocniczą. Są to konkretne szczegóły służące do wykreowania symboliki, np. mycie rąk po popełnieniu zbrodni albo prysznic symbolizujący oczyszczenie po ciężkim przeżyciu.
Siła motywów tkwi w wielokrotnym ich powtarzaniu według określonego wzoru w obrębie danego utworu. Nic nie stoi na przeszkodzie równoczesnemu pojawieniu się wielu z nich w jednej historii, o ile mają związek z opisywaną treścią.
Kontynuując naszą budowlaną metaforę, są ścianami budynku – odpowiadają za kształt wnętrza, przenoszą ciężar na wiele elementów oraz izolują pomieszczenia od hałasu na zewnątrz.
Istnieją różne rodzaje motywów:
dynamiczny: dzięki niemu świat przedstawiony może się zmieniać i przekształcać w czasie. Najczęściej pojawia się jako zdarzenia: motyw podróży, spotkania;
statyczny: dzięki niemu kształtowana jest przestrzeń świata przedstawionego. Najczęściej pojawia się jako przedmioty, elementy krajobrazu i inne zjawiska wypełniające przestrzeń, wpływające na wygląd świata i postaci w nim umieszczonych;
obiegowy (wędrowny): występuje w podobnym wydaniu w literaturach ludowych wielu kultur poprzez powtarzające się zdarzenia, przedmioty, myśli, np. w baśniach poprzez motyw złej macochy czy dobrej wróżki. Odgrywa również szczególną rolę w gatunkach skonwencjonalizowanych, np. kryminałach czy romansach – motyw samotnego, steranego życiem detektywa albo uciekania panny młodej sprzed ołtarza. Dzięki niemu mamy szansę rozpoznać akcję przechodzącą w następną, a więc przewidzieć przebieg zdarzeń.
Motywy wielokrotnie powtarzające się na przestrzeni wieków nazywamy toposami, np. cykliczność natury (np. mit o Demeter i Persefonie), wędrówka (np. Odyseja Homera).
TU znajdziecie spis wybranych motywów literackich wraz z przykładami klasycznych tytułów, w których występują.

Jak ugryźć motyw?
W tekście motyw można przedstawić za pomocą:
– struktury, np. nieliniowo prowadzonej narracji (choćby zaczynanie in medias res – od środka lub końca utworu i wracanie się do początku za pomocą retrospekcji) albo monomitu (drogi bohatera podzielonej na dwanaście punktów – szersze wyjaśnienie możecie znaleźć TU);
– narzędzi literackich, np. alegorii, epigrafu, oksymoronu. Lista do przejrzenia znajduje się choćby TUTAJ;
– symboli, np. powracającego przedmiotu, opisu ruchu czy dźwięku;

Czym jest symbolizm?
Zwiemy nim ogół symboli używanych w danym utworze. Symbole to natomiast pojęcia, przedmioty i znaki mające znaczenie dosłowne, ale też większą liczbę znaczeń ukrytych. Są oznaką głębiej schowanej treści, sugerują jej istnienie. Za pomocą czegoś materialnego mogą reprezentować abstrakcyjne pojęcie.
Kończąc budowlaną przenośnię, działają one jak stropy naszego budynku – zwiększają jego sztywność i pomagają rozłożyć równomiernie ciężar, a także tworzą podłoże dla podłóg.
W najprostszym ich znaczeniu, symboli używamy na co dzień, choćby przy przechodzeniu przez jezdnię: czerwony – stać, zielony – iść. To powszechnie dostępna wiedza, w dużej mierze uniwersalna dla całej populacji. Trudno wyobrazić sobie życie bez symboli, są przecież skrótem pozwalającym nam na szybką reakcję.
Sytuacja w literaturze przedstawia się podobnie, nawet jeśli symbole potrafią niekiedy przybrać tu o wiele bardziej wyrafinowane formy, wchodząc na tereny poetyckości. Decydując się na użycie ich, dodajemy naszej historii emocjonalnego ciężaru, kompleksowości i niuansów. Z drugiej strony pomagają one czytelnikom zwizualizować sobie złożone tematy, a także zachęcają ich do samodzielnego myślenia i analizowania. Ostatecznie mogą być środkiem do zamaskowania niektórych tematów, które wyrażane otwarcie mają szansę zostać uznane za zbyt kontrowersyjne.
Najważniejsze, by pamiętać, że wybrane przez nas symbole powinny wiązać się dość ściśle z tematem naszej opowieści – nie powinniśmy wpisywać ich na oślep, bo tak nam akurat pasuje.
Chcąc sprawnie nawigować po tekście, nasza znajomość symboli jest niezbędna (choćby i w podstawowej formie), warto więc zapoznać się choćby z listą. Naturalnie nic nie stoi nam na przeszkodzie, by tworzyć własne symbole, o ile osadzimy je w zrozumiałym dla odbiorców kontekście; wręcz powinniśmy do tego dążyć. Unikatowe formy zawsze będą bardziej interesujące niż, przykładowo, róża powtarzana tysiąckrotnie jako symbol piękna.

Jak ugryźć symbolizm?
Nie oszukujmy się, wszyscy chcemy pisać jak najbardziej efektywnie. Po co rozpisywać się na długie monologi bohatera, gdy można wyrazić jego smutek choćby poprzez krótkie wspomnienie przygnębiającego otoczenia?
Dlaczego mielibyśmy ciągnąć w nieskończoność opis zewnętrzny bohatera pobocznego, którego zobaczymy dwa razy na cały tekst, gdy można zwyczajnie przezwać go charakterystycznym zwierzęciem bądź przedmiotem, np. niedźwiedziaem czy chodzącym kalkulatorem?
Gdzie sens w długim omawianiu wiary bohatera, gdy można zwyczajnie zawiesić na jego szyi przykładowo krzyżyk?
Oczywiście to tylko przykłady – nie za każdym razem musimy użyć symbolu. Jeżeli zależy nam na rozwinięciu danej kwestii i mamy na nią miejsce, wtedy śmiało, rozpisujmy się. Jeśli jednak trwa wartka akcja albo coś wcześniej zostało już ustanowione i zależy nam tylko na szybkim przypomnieniu, sięgnięcie po symbol będzie idealnym rozwiązaniem.
Symbole sprawdzą się też wybornie, gdy zależy nam na powolnym odkrywaniu kart, pozostawieniu niektórych spraw w tajemnicy czy trzymaniu czytelnika w niepewności – sugerowanie w ten sposób pewnych rozwiązań albo zwodzenie nimi na pewno się przyda.

Pojęcia, które warto znać:
Archetypy to według psychologii utarte wzorce zachowań i postaw ludzi, ale też pierwowzory jakiejś postaci (mentor w postaci starego mędrca, np. Dumbledore; trickster – nordycki Loki), zdarzenia (wyprawa po skarb, np. Hobbit) czy motywu (walka dobra ze złem, np. Lew, czarownica i stara szafa).
Archetypy, w uproszczonej i kompletnie niezmienionej formie, mogą stać się w oczach czytelników stereotypami.

Za klisze (fr. cliché) mogą zostać uznane wszelkiego rodzaju truizmy, komunały i powtarzające się nadmiernie często dowolne elementy historii. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko, co zostało przemielone do bólu przez twórców i opatrzone przez odbiorców, ma szansę otrzymać łatkę takiego schematu. W sieci można znaleźć na pęczki artykułów i filmików na ten temat, np. TEN jest całkiem niezły. Nie szukając daleko, mamy parę przykładów:
– zdanie czy fraza (Mamy towarzystwo!);
– czas i miejsce akcji (średniowieczne realia oraz elfy i smoki w fantastyce);
– zwrot fabularny (zdrada jednego z członków zespołu);
– bohater (rudy = ognisty charakter, wybraniec);
– pewne działania czy zachowania postaci (z naszego blogowego podwórka – pojedyncza, kryształowa łza czy schodzenie na śniadanie);
– zewnętrzne teksty mające bezpośredni wpływ na fabułę (starożytna przepowiednia np. proroctwo Ithlinne);
– przedmiot fabularny (potężny magiczny obiekt np. Insygnia Śmierci)
i tak dalej, i tak dalej. Mogłybyśmy wymieniać praktycznie w nieskończoność.

Tropy (ang. tropes) poza pierwotnym znaczeniem (wyraz bądź zwrot w znaczeniu przenośnym, tworzący zwrot stylistyczny np. alegoria, metonimia, metafora) są również wszelkiego rodzaju konwencjami i narzędziami fabularnymi (technikami używanymi do popychania fabuły). Każde dzieło ma w sobie pulę tropów i, w przeciwieństwie do klisz, nie należy się tym martwić.
Ogromną bazę tropów znajdziecie po angielsku na TV Tropes, ale ostrzegamy, po wejściu na tę stronkę nawet nie zauważycie, jak miną wam dłuuugie godziny. Ciekawie (choć też po angielsku) o tropach opowiadają twórcy z kanału Overly Sarcastic Productions, jeśli zamiast czytać, wolicie słuchać.
Garść linków:
To już wszystko na dziś. Mamy nadzieję, że poradnik wam się spodobał. Widzimy się za miesiąc w kolejnej siódemce! A może w komentarzach poniżej – jeśli zdecydujecie się napisać – będzie nam na pewno bardzo miło. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz