Ocena nr 35 – Stay with me


Blog – Stay with me
Autorki – Invisible, Patty, Shoshano, Captain
Oceniająca – Condawiramurs

Pierwszy raz przyszło mi oceniać blog grupowy, w którym duża część notek pisana jest na zamówienie i często dotyczy kompletnie nieznanych mi fandomów. Można na nim znaleźć różnego rodzaju formy, w tym poezję. Z załogą bloga ustaliłam, że wybiorę co najmniej po jednym tekście każdej autorki według własnych kryteriów i ocenię je w sposób niestandardowy. Odjąwszy poezję oraz teksty na zamówienie i te dotyczące zupełnie nieznanych mi par, miałam tak naprawdę mały wybór. Ze względu na specyfikę ocenianego bloga nie wystawię też oceny końcowej.
A teraz przejdźmy do konkretów.
Adres bloga jest długi – „Enjoy your life and never give up” – natomiast napis na belce brzmi „Stay with me”. Znacznie praktyczniejsze wydaje mi się rozwiązanie odwrotne; adres bloga nie powinien być za długi, za to cytat/przesłanie jak najbardziej może.
Kolorystykę strony określiłabym jako dość klasyczną; przeważa czerń z elementami błękitu, podoba mi się takie połączenie. Jednak osobiście niezbyt przypadł mi do gustu napis „Stay with me” z serduszkiem, w dodatku po lewej stronie, a nie na środku. Zrezygnowałabym z tego, skoro wybrałyście szablon trójkolumnowy, w którym po bokach wstawiłyście coś w rodzaju nagłówka – to rozwiązanie akurat mi się podoba, a nie często się z takowym spotykam.
Natomiast gdy skroluję bloga w dół, jego bogactwo nieco mnie przytłacza. Na stronie głównej znajduje się wiele różnego rodzaju dodatków. Zdecydowanie należałoby to uporządkować, nawet jeśli przeniosłyście się na Facebooka. Proponuję wykorzystać podstrony, które już macie, gdzie dodatkowo mogłybyście stworzyć nowe z etykietami tematycznymi (jest ich bardzo dużo), waszymi opisami oraz linkami zewnętrznymi. Na stronie głównej zostawiłabym tylko obserwatorów oraz najważniejsze informacje o blogu. Zrezygnowałabym także z Google Translate, nie sądzę bowiem, by na stronę zawitał ktoś, kto nie zna języka polskiego, a nawet jeśli – od razu ją wyłączy.
Nadszedł czas na kilka słów dotyczących podstron. Większość z nich chyba w ogóle nie powinna się tutaj znajdować, skoro przeniosłyście się na Facebooka. A już na pewno należy skasować możliwość składania zamówień na blogu (chyba że chodzi o to, że opublikujecie to i tak na fb? Wydaje mi się to jednak niepotrzebnym kombinowaniem). Właściwie można by zostawić tylko spis treści, choć nie wiem, czy nie lepiej byłoby postawić na etykiety albo po prostu archiwum. Ta podstrona jest swoją drogą dość nieaktualna, bo kończy się na notce opatrzonej numerem 141. Dodam jeszcze, że jeśli chciałybyście aktualizować regulaminy itd., pamiętajcie o zasadach interpunkcji, przed wszystkim odpowiedniego wydzielania zdań podrzędnie złożonych.
Teraz przechodzę do oceny tekstów. Na początku każdego podawałyście tytuł, bohatera/-ów, rodzaj, a czasem również uwagi bądź w przypadku zamówień dodatkowe informacje. To zdecydowanie dobry pomysł ułatwiający wybór nie tylko mi jako oceniającej, ale właściwie wszystkim czytelnikom. Brakowało jednak czasem wiadomości, czy mamy do czynienia z opowiadaniami autorskimi czy ff. Osobiście nie znam wszystkich dzieł i znanych osób na świecie: książek, filmów czy seriali oraz gwiazd w nich występujących. Podejrzewam, że czytelnicy też nie, więc warto byłoby to zaznaczać.
Przejdę teraz do tekstów poszczególnych autorek.


Teksty Captain

1. „Czerwcowy wieczór”
Uwaga, w omówieniu mogą się pojawić spoilery.
Opowiadanie stanowi krótką scenę sensacyjną, dość dobrze rozplanowaną, opisaną i zawierającą przesłanie; można poczuć napięcie, szczególnie w końcówce, czyli swoje zadanie generalnie spełnia. Nieźle oddałaś gangsterski klimat poprzez stosowanie specyficznego sposobu mówienia i zachowania się bohaterów, wyboru miejsca, w którym się znajdują itd. Postaci zostały w miarę dobrze zarysowane, wiadomo mniej więcej, kto czego i od kogo oczekuje. Opowiadanie dobrze się czyta. Twój styl nie jest zły, czasem tylko pojawiają się kwiatki w postaci wypowiedzi bez orzeczenia bądź niemającej za dużo sensu. Znasz zasady tworzenia opisów i dialogów. Tekst czyta się w miarę płynnie, a jeżeli płynność ta na chwilę zanika, wiąże się to z brakami w tle bądź błędami logicznymi.
Podoba mi się wprowadzenie, w którym próbowałaś opisać zarówno sam klub, jak i szefa, ale należałoby je nieco poprawić. Myślę, że dobrze byłoby zacząć od ogółu, a dopiero potem zrobić przejście do właściwej akcji, wykorzystując opis, w którym zaznaczyłabyś, że akurat teraz klub jest zamknięty dla gości, więc muzykę wyłączono wcześniej w oczekiwaniu na kogoś specjalnego.
Początkowo napisałaś, że wieczór był spokojny, bo nikt nieproszony nie przyszedł, a kilka akapitów dalej twierdzisz, że wszystko było spokojne dlatego, że lokal został zamknięty na „tę specjalną okazję”. Mało logiczne.
Co do opisu klubu faktycznie panuje tam lekki chaos, również logiczny; nie za bardzo potrafię sobie wyobrazić, gdzie znajdują się kanapy przy ścianach w odniesieniu do pokoi, które tak naprawdę chyba są bardziej boksami, skoro nie ma do nich drzwi, tylko zasłony. Dobrze byłoby to dokładniej opisać, może poprzez wykorzystanie jakiegoś innego pomieszczenia albo nawet kilku. Swoją drogą obecność pań do towarzystwa we właściwej akcji wyszła na jaw dopiero w trakcie dialogu pomiędzy gangsterami; byłam pewna, że w tej chwili ich tam nie ma. Jeśli uważasz ich obecność przy tym spotkaniu za niezbędną, musisz to zaznaczyć, zanim przejdziesz do opisu sceny, choć osobiście bym z nich zrezygnowała. A tak w ogóle napisałaś, że te panie biegły do innych pomieszczeń, czyli mamy niekonsekwencję; dobrze byłoby umieścić te pomieszczenia już w opisie klubu i pozbyć się w ten sposób problemu.
Z kwestii logistycznych dotyczących rozłożenia klubu zastanawia mnie też, gdzie znajduje się ta czerwona kanapa w odniesieniu do drzwi wejściowych i gdzie siedzi/stoi Charlie. No i nie będę ukrywać, że określenie, iż klub znajduje się w piwnicy, pasowałoby idealnie. Byleby tylko nie przesadzić w drugą stronę, bo przede wszystkim trzeba tutaj postawić na akcję.
Jeśli chodzi o wygląd bohaterów, kilka uwag dotyczących chociażby szefa jest bardzo dobrych i nadających odpowiedni klimat. Powinnaś na początku wspomnieć, że Mały Charlie to czarnoskóry, bo czytając scenę walki, byłam pewna, że chodziło o Blondasa, a przecież nie miałoby to sensu, zważywszy, że Blondas to człowiek Wściekłego, a nie szefa. Choć z drugiej strony może to Wściekły jest człowiekiem Blondasa, bo tak naprawdę to Afroamerykanin wyjął broń i zaczął straszyć szefa? Tylko pytanie, dlaczego w takim razie przedstawili się w ten, a nie inny sposób? Dobrze byłoby to przemyśleć i nieco zmodyfikować początek dialogu, aby czytelnik nie miał żadnych wątpliwości, kto rządzi w tej dwójce.
Gdy opisujesz przebieg spotkania gangsterów, brakuje mi nieco informacji, co robi Reed (czy nadal siedzi, czy może stoi albo się przemieszcza?) oraz Charlie (skąd atakuje?). Nie chodzi o długie opisy, ale lepsze zbudowanie tła. Czytelnik musi widzieć tę akcję oczami wyobraźni, a nie zastanawiać się nad logiką w samym środku wydarzeń. Wtedy powinien chłonąć tylko to, co się dzieje.
Szef wydawał się przez większość tekstu raczej nieciekawym charakterologicznie człowiekiem, zainteresowanym jedynie zyskiem i władzą gangsterem, może nie wyjątkowo inteligentnym, ale na sto procent znającym realia świata, w którym się obraca pewnie od dłuższego czasu, jeśli nie przez całe życie. Dlatego bardzo zdziwiło mnie, że po przybyciu kobiety zaczął ją atakować słownie. I nie chodzi mi tylko o uwagę, że nie chciał zapłacił za, jakby nie było, uratowanie mu życia. Czego się spodziewał, traktując zabójczynię w taki sposób? Reakcja przybyłej w ogóle mnie nie zdziwiła.
Końcówka opowiadania bardzo mi się podobała i choć jako czytelnik chciałabym się dowiedzieć, czy Charlie przeżył – zdążyłam go polubić, mimo że właściwie nawet się nie odezwał – jako oceniająca zdecydowanie doceniam, że urwałaś fabułę w takim, a nie innym momencie. Nie postawiłaś kropki nad i. Każdy może sobie dorobić własne zakończenie.
Powiem Ci szczerze, że wzbudziłaś tym tekstem moją ciekawość. Chciałabym wiedzieć więcej, np. skąd kobieta miała cynk o tych wydarzeniach, jakie dokładnie porachunki miały miejsce między szefem a Wściekłym i Blondasem. Chętnie poczytałabym więcej o Charliem oraz o zdecydowanie nietuzinkowej kobiecie. Oznacza więc to, że mnie zainteresowałaś, a to chyba największy komplement.
Na koniec kilka konkretniejszych uwag:
Mały Charlie nie denerwował się na myśl o przybyciu kilku nieznajomych znajomych, a niebo wyglądało tak pięknie w pomarańczowych barwach (…) – przeskok z informacji o gościach, którzy mają przybyć, do wyglądu nieba, sam w sobie wygląda dość dziwnie. Jeśli chciałaś, żeby było bardziej poetycko, to efekt wyszedł średnio; uważam wręcz ten zabieg za zbędny, zważywszy na klimat opowiadania. Ponadto z tekstu wynika, że bohaterowie cały czas znajdują się w klubie, nie mówisz nic o jakichś oknach, a szczególnie takich, które umożliwiałyby patrzenie na niebo, więc wydaje mi się to tym bardziej nielogiczne. Nie wiem również, czy to było celowe czy nie, ale napisałaś „nieznajomych znajomych”.
A szef nie zawsze był aż tak zadowolony, choć zwykle tryskał pewnością siebie, a na twarzy miał kpiący uśmieszek, to dzisiaj miało wydarzyć się coś znaczącego, nawet dla Małego Charlie'ego, który wcale taki mały nie był. – Przykład zdania, w którym chciałaś zawrzeć zbyt wiele informacji na różne tematy, przez co tworzy się miszmasz. Po pierwsze mieszasz podmioty, a po drugie czas, ale nie w znaczeniu gramatycznym. Sama zobacz, pierwsza część zdania dotyczy obecnych wydarzeń, następna ogólników, potem znów wracasz do tego, co dzieje się teraz, a następnie przeskakujesz na Charliego, kończąc zdanie zupełnie niepasującym do kontekstu dopowiedzeniem. Kolejna kwestia dotyczy zapisu imienia, powinno być „Charliego” (swoją drogą, to ciekawe, bo później piszesz prawidłowo). Więcej na temat odmiany imion obcego pochodzenia znajdziesz tutaj.
Klub nosił nazwę Les Richesses i był największym osiągnięciem szefa w całym jego trzydziestosześcioletnim życiu. A trzeba zaznaczyć, że nie miał on zbyt wygórowanych marzeń, bo ich szczytem było posiadanie podrzędnego klubu z paniami do towarzystwa, własnego ochroniarza i wieczorne spotkania z degeneratami. Ruch jednak miał calkiem duży, z uwagi na to, że nie przyjmował byle jakich kobiet, poza tym nazwa klubu była francuska, co większości kojarzyło się rzeczywiście z bogactwem i wygodą. – Po pierwsze mamy powtórzenia „być”, po drugie trochę sama sobie zaprzeczasz, bo raz mówisz, że marzenia szefa nie były zbyt wygórowane (a może raczej oczekiwania), i słusznie według mnie, a potem podkreślasz, że kobiety nie były „byle jakie”, a klub z racji francuskiej nazwy uważano za dość ekskluzywny. Znalazła się też literówka, powinno być „całkiem”, a ruch „był duży” albo „u kogoś był duży ruch”; nie mówimy, że „ktoś ma ruch”. Tylko wtedy w obu poprawnych wersjach mamy jeszcze więcej powtórzeń „być”, które trzeba zlikwidować. Przy nazwie można na przykład poradzić sobie w taki sposób: „francuska nazwa klubu większości [klientów] kojarzyła się (…)”.
Nie mówił również skąd liczne blizny na twarzy, nawet Małemu Charlie'emu. – Brakuje przecinka przed „skąd”, a we wtrąceniu przydałoby się stworzyć zdanie, czyli np. napisać „(…) jak dorobił się licznych blizn na twarzy”. Dodatkowo znów pojawił się błąd w zapisie, powinno być: „Charliemu”.
Choć w Les Richesses ciągle puszczano głośną muzykę, Reed bardzo dobrze usłyszał pukanie do drzwi, bo trzeba zaznaczyć, że na tę specjalną okazję, klub został zamknięty dla innych gości – ale muzyka i tak grała, skoro ciągle, czy jednak nie grała? Po co pisać o tej muzyce, skoro stawiam, że jednak w tym momencie nie jest puszczana?
(…) który poszedł otworzyć, a otwierając burknął: // — Kto? – Chyba zabrakło „tam”, po „kto”. Ponadto brakuje przecinka po „otwierając”: to jest imiesłów będący orzeczeniem, więc należy go oddzielić od innego orzeczenia („burknął”). Stosunkowo często brakowało przecinków w takich przypadkach, musisz o tym pamiętać.
Skoro Charlie rzucił się i padł na Blondasa, to jakim cudem Wściekły mógłby zranić go w brzuch? Wszędzie, ale nie w brzuch.
(…) że jedyne co może zrobić, to przejąć broń od któregoś z gangsterów (…) – w ten sposób myślał szef, to dość zabawne, bo sam też jest gangsterem. Ponadto brakuje przecinka rozpoczynającego zdanie wtrącone, czyli przed „co”.
Puk, puk, wszyscy umrzecie. – Takie coś znalazłam w opisie. W dialogu to jeszcze by przeszło, ale w opisie? Podobnie bardzo zresztą jak później w dialogu zapisałaś „kobieta na to”… Tak nie piszemy.
— Spodziewałeś się kogoś, brzydalu? — zwrócił się do Keegana. – Trzeba zaznaczyć, kto to mówi. Podmiot w międzyczasie się zmienił.
Skierował pistolet na szefa Les Richesses, który zasłaniał twarz rękoma, gdy usłyszał wystrzał, jeden, drugi, trzeci, aż w końcu zamek w drzwiach puścił i do pomieszczenia weszła kobieta, ubrana w długi, czarny płaszcz z pistoletem Makarowa w dłoni. – Przez sposób zapisu to wygląda tak, jakby strzelał Wściekły. Wtargnięcie kobiety należałoby opisać w nowym zdaniu. Zresztą te strzały powinny być oddzielone od reszty wypowiedzi myślnikami. Mam jeszcze uwagę logiczną – wcześniej, gdy do pomieszczenia wchodzili Wściekły i Blondas, napisałaś, że oni po pukaniu po prostu sobie weszli. Nikt nie wstawał, żeby im otworzyć, co właściwe trochę mnie zdziwiło. Nie napisałaś też nic, żeby ktoś zamknął za nimi drzwi na klucz. Dlaczego więc ta kobieta strzelała w zamek? Trzeba to doprecyzować. Ponadto wydaje mi się, że nie mogli wchodzić sobie tam ot tak z ulicy, bo raczej ktoś by to usłyszał; dlatego dobrze byłoby na początku napisać chociażby o tej piwnicy, albo o jakimś ustronnym miejscu czy specyficznej okolicy. „Les Richesses” powinnaś natomiast zapisywać w tekście kursywą bądź w cudzysłowie, gdyż jest to nazwa klubu.
Twarzy nie było dobrze widać, przez jasne włosy i okulary przeciwsłoneczne, jednak wiadome było, że nie tryskała entuzjazmem. – Powtórzenie „być”, ponadto lepiej napisać „wiadomo”, a jeszcze lepiej „widać”. Okulary z pewnością, ale czy te włosy naprawdę aż tak zasłaniały jej twarz? Przecinek po „widać” jest zbędny.
— Właśnie takich płatnych morderców potrzebuje pieprzony świat, kobieto. // A po chwili dodał, już spokojniej: // — Ale, kicia, nie zapłacę ci. – To wszystko powinno zostać zapisane w jednym akapicie, bo cały czas mówi szef.
Ona jednak wsparła się o brudną od krwi ścianę i założyła ręce. (…) A potem wyjęła pistolet i oddała strzał. – Po pierwsze rozumiem, że chodziło o to, że założyła na piersi ręce. To ciekawe, bo nie napisałaś, by chowała pistolet, z którego wcześniej strzelała. Dlatego też później nie musiałaby go wyjmować… Hmm. Po drugie pisałaś wcześniej, iż ściany były brązowe, a oświetlenie wyjątkowo słabe, więc zastanawiam się, czy byłoby widać tę krew w stu procentach. Jakąś błyszczącą plamę pewnie tak. Literówka „scianę” pojawiła się w tekście dwukrotnie. Podobnie zresztą jak „dzownić” zamiast „dzwonić”. Powinnaś na to uważać, takie rzeczy łatwo wyeliminować poprzez sprawdzenie tekstu.

2. „Wonderful tonight”
Tekst jest króciutki, ale stanowi zamkniętą całość, niesie za sobą przesłanie i zgrabnie pokazuje prawdziwe uczucie między dwójką ludzi – nienachalnie, bez wielkich słów, ale dzięki temu szczerze. Mimo że skupia się najbardziej na wyglądzie kobiety, po narracji pierwszoosobowej ze strony mężczyzny widać wyraźnie, że on ją kocha. Podoba mi się to. Chciałoby się więcej o nich poczytać, a to jeden z najlepszych efektów, jaki może wywołać krótki tekst.
Niemniej trochę uwag mam. Dobre wrażenie niszczą powtórzenia, np. słów „sukienka”, „dom”, „dama” (swoją drogą, nie wiem, czy używałabym tego słowa, brzmi trochę górnolotnie, acz z drugiej z strony tekst chyba taki miał być… W każdym razie nie powinno się tego słowa nadużywać, bo to już wtedy jest powtórzenie, a efekt z podniosłego przechodzi niebezpiecznie w stronę przesady).
Powtarzasz też z wielkim zamiłowaniem zaimki, szczególnie widać to w tym fragmencie: Wszyscy patrzą na jej elegancką czerwona sukienkę, na jej piękną twarz, na jej nogi w czarnych rajstopach, jej lśniące włosy. A ja cieszę się, że jestem tuż obok, że czuję jej zapach i patrzę z boku na jej uśmiech – mamy tutaj również literówkę, powinno być „czerwoną”.
Nie podoba mi się także sposób, w jaki przeskoczyłaś od zamykania domu do przyjęcia, które w dodatku opisałaś przymiotnikiem „miłe”; nie brzmi to zbyt dobrze, bardzo skróciłaś opis, a szkoda.
Co do logiki, mam dwie uwagi. Po pierwsze: Gdy wychodzimy z domu, otula się białym futrem i czeka aż zamknę dom – wydaje mi się, że kobieta najpierw opatuliłaby się tym futrem, a później dopiero wyszła przez drzwi. Po drugie lepiej byłoby napisać właśnie o drzwiach i kluczu niż powtarzać słowo „dom”. Wkradł się też błąd interpunkcyjny, powinien pojawić się przecinek przed rozpoczęciem zdania podrzędnie złożonego, czyli przed „aż”.
Jej usta układają się w ponętnym, czerwonym uśmiechu. – Uśmiechu raczej nie można określić kolorem.

Pora na krótkie podsumowanie Twoich opowiadań, Captain. Teksty, które przeczytałam, różnią się od siebie tematyką i formą. I bardzo dobrze, bo eksperymentujesz. Piszesz nieźle, masz pomysły, potrafisz przedstawić emocje bohaterów w kontekście historii czy środowiska, jakie wybierasz. Umiesz stworzyć atmosferę, starasz się stylizować teksty. Z tego, co przeczytałam, znasz podstawowe zasady zapisu dialogu, interpunkcji, tworzenia opisów, choć akurat wobec tych ostatnich miałam lekki niedosyt. Błędy polegają przede wszystkim na tym, że czasem zbyt szybko przeskakujesz między poszczególnymi myślami, stosujesz dość dużo powtórzeń, zdarzają się też literówki. W dłuższym opowiadaniu pojawiło się trochę niedociągnięć logicznych; im tekst dłuższy, tym o nie łatwiej, więc uczulam. A nie ukrywam, że byłabym zainteresowana lekturą Twojego nieco dłuższego opowiadania.


Teksty autorstwa Invisible

1. „Szczęście – ulotne jak ulotka”
Według opisu tekst dotyczy Liv i jest psychologiczny. Nie wiem, czy Liv „pochodzi” z jakiegoś fandomu czy nie, nic na to nie wskazuje, ale z drugiej strony czemu inaczej byś tak pisała? To powinno być jasne dla każdego czytelnika. Tytuł opowiadania natomiast brzmi dla mnie dość kiczowato, przykro mi.
Przechodząc do samego tekstu, są to krótkie przemyślenia dziewczyny, która przeżyła nieszczęśliwą miłość, a potem odnalazła nową, tym razem, jak się zdaje, prawdziwą, choć też nie wiadomo, skoro na samym początku twierdzi, że nie zaznała jeszcze miłości… Byłam niemal pewna, że wytłumaczysz, co takiego się zdarzyło, że poprzedni związek się skończył oraz na czym polegała nieidealność bohaterki, przez którą jej partner ją zostawił.  Niestety się nie doczekałam i w zamian dostałam sporo dość oklepanych frazesów. Wielka szkoda. Początek bowiem, mimo błędów interpunkcyjnych, był całkiem niezły. Ale niestety, w tekście prócz chaotycznych przemyśleń nie ma żadnych konkretów ani tła. Nie wykazujesz się też konsekwencją, jak już mówiłam, dotyczącą tego, czy bohaterka w końcu znalazła obecnie tę swoją wielką miłość czy nie (początek i końcówka się ze sobą mijają).
Ogólne przesłanie jest oczywiście słuszne – ludzi nie należy zmieniać na siłę, według własnych widzimisię, a prawdziwa miłość zdecydowanie na tym nie polega. Mam jednak wrażenie, że tak bardzo podkreślałaś, że nikt nie jest idealny i że należy to akceptować, że można by wysnuć wniosek, iż w takim razie lepiej się w ogóle nie zmieniać. A to akurat nie do końca prawda, bo sam człowiek powinien dążyć do tego, by stawać się coraz lepszym, by walczyć ze swoimi słabościami i wadami – oczywiście przede wszystkim dla siebie, nie dla kogoś innego.
Jeśli chodzi o technikę, tekst to jeden, dość chaotyczny akapit, w którym znajdziemy zarówno ogólne przemyślenia, jak i informacje o nieszczęśliwej, przeżytej już miłości oraz tej znacznie szczęśliwszej, trwającej obecnie. O wiele lepiej wyglądałoby to, gdybyś porządniej się rozpisała i podzieliła tekst na fragmenty, w których każdy dotyczyłby jakiejś myśli/wniosku/sytuacji. To ostatnie słowo jest kluczowe. Gdyby tekst nie był jedynie czymś przypominającym pojedynczy wpis z pamiętnika, a więc krótko mówiąc, ekspozycją, tylko zawierał również opisy (czyli był pełnoprawnym opowiadaniem), wiele by zyskał. Czytelnik mógłby się zidentyfikować (lub nie) z narratorką i sam wysnuć wnioski. A tak to ma wszystkie emocje podane na tacy, jednocześnie nie znając żadnych faktów. Mała to przyjemność, szczególnie jeśli ktoś nastawił się na krótkie opowiadanie.
Niestety popełniasz sporo błędów ortograficznych w zdaniach podrzędnie złożonych, przecinków brakuje nawet przed „który”, dlatego zapraszam Cię do dokładnej lektury naszych poradników na temat interpunkcji. Przykłady: Ostatnio zastanawiałam się na czym polega życie (brak przecinka przed „na czym”) i Dwóch ostatnich zaznałam i minęły tak szybko jak pojawiły się w moim życiu (brak przecinka przed „jak”, ponadto powinno być „dwa ostatnie zaznałam”). Przecinka brakuje też np. tutaj: Głupim nieidealnym człowiekiem – powinien on oddzielać przymiotniki.
Inne błędy to powtórzenia, np. słów „szczęśliwie”, „ktoś” czy „być” – to ostatnie naprawdę częste. Mieszasz także czasy, trochę dlatego, że raz piszesz o przeszłości, a raz rzucasz ogólnikowymi stwierdzeniami, ale jako że ten tekst jest jedną wielką ścianą różnych myśli, rodzi to zdecydowanie niepotrzebny chaos. Zmieniasz także podmioty, formy rzeczowników, jakich używasz. W tekście występują zarówno „ja”, jak i „on” czy „my” albo „oni”. Raz zwracasz się nawet do czytelników per „wy”, to naprawdę zbędne! Nie wiem też, czy przekleństwa („zjebało”, „cholernie”) są tutaj potrzebne.
Na koniec kilka innych cytatów z uwagami:
Obiecywano mi, że w tym przypadku jest inaczej, że nasza relacja to jest coś co nigdy się nie skończy, bo jest wyjątkowa. – Dlaczego „obiecywano”? Rozumiem, że to ten chłopak obiecywał, więc forma wydaje mi się dziwna. Ponadto brakuje przenika przed „co”, a dopisek „bo jest wyjątkowa” uważam za zbędny, to nie brzmi wzniośle, tylko dość kiczowato.
Ludzi którzy odwrócą się od nas, wejdą w lepsze relacje z lepszymi ludźmi kiedy zobaczą, że nie akceptujemy ich takimi jacy są – nie podoba mi się do końca to wartościowanie, dlaczego od razu „lepszymi” ludźmi? Zmienianie innych na siłę nie jest jedyną istotną wadą, jaką ktoś może mieć. Ponadto tutaj widać problem, o którym mówiłam wcześniej – mieszanie form, akurat w tym fragmencie mamy „ich” oraz „nas”. Co do interpunkcji, przecinki powinny znajdować się przed „którzy”, „kiedy” oraz „jacy”. Nie podoba mi się też powtórzenie słów „lepszy” ani „ludzie”.
Mimo wszystko jestem szczęśliwa, bo gdyby nie to nie poznałabym osoby, która jest dla mnie teraz całym światem. – To mnie ciekawi, bo zastanawia mnie, czy problem polega tylko na tym, że dziewczyna wysnuła wnioski na przyszłość, czy były partner naprawdę pomógł jej w znalezieniu obecnego. Brakuje przecinka przed „nie poznałabym”.
"Bo nawet po najgorszej burzy zawsze wyjdzie słońce". – Błędny cudzysłów, w języku polskim zapisujemy go następująco: „”. Chwilę potem w tekście znalazł się również dywiz (-) zamiast półpauzy (–)/pauzy (—) pełniących rolę myślników. Tutaj można poczytać o różnicach między tymi znakami.

2. „Nie patrz wstecz”
Ta sama uwaga do opisu, co wcześniej – czy Liliana jest z fandomu czy nie? I dlaczego tylko ona jest uważana tutaj za bohaterkę, o której warto wspomnieć? Nie rozumiem Waszej logiki w określaniu bohaterów opowiadań, serio.
Jeśli chodzi o tekst, niestety ponownie jest bardzo chaotyczny, nawet bardziej niż poprzedni. Nie mam pojęcia, o kim chciałaś tutaj mówić. Zaczynasz od ogólników na temat przyszłości i przeszłości oraz ich wpływu na nasze życie. Czemu nie, tylko niestety technicznie nie wygląda to dobrze, gdyż wszystko znajduje się w jednym akapicie, interpunkcja szaleje, a w niektórych miejscach zabrakło nawet niezbędnych orzeczeń, przez co mamy dziwne równoważniki zdań.
Następnie pojawiają się nagle wiadomości, pewnie SMS-y Caroline oraz Liliany, i niby wszystko jest jasne – jedna coś drugiej zrobiła i teraz chce przebaczenia, a druga nie chce go dać – ale powodów jak zwykle nie znamy. Nie dajesz nawet cienia podejrzenia, o co mogłoby chodzić. Ale okay, pomimo nieciekawej formy do tej pory można odnaleźć w tym wszystkim jakąś logikę. Problem zaczyna się dopiero potem.
Przechodzisz bowiem po raz kolejny w inną narrację, mianowicie zwracając się do… jakiegoś „niego”. Co on ma do Caroline i/lub Liliany, nie wiem, ponieważ nie dajesz w tekście nawet najmniejszej wskazówki, która mogłaby mi pomóc w odpowiedzi na to pytanie. Tym razem kursywą zapisujesz nie list, a wspomnienie będące zakończeniem relacji prawdopodobnie między kobietą a mężczyzną, co nie ma najmniejszego sensu w kontekście wcześniejszej treści. Później zwracasz się chyba do tego chłopaka, bardziej ogólnikowo, radząc mu, że powinien się pozbierać, a na końcu dajesz do zrozumienia, jakbyś wcielała się w rolę kobiety, a nie narratora wszechwiedzącego, która być może się z nim wcześniej pożegnała. Pojęcia nie mam, czy się przypadkiem nie mylę, ponieważ tekst jest po prostu… nieprzemyślany i chaotyczny, jakby odzwierciedlał strumień Twoich myśli niepoddanych żadnej obróbce.
Domyślam się, że opowiadanie dotyczy prawdopodobnie trzech bohaterów i dwóch rozstań, ale jak ma to do siebie i dlaczego to połączyłaś? Jak ma się początek do końcówki? Czytelnik nie powinien zadawać sobie tego typu pytań podczas lektury, kwestionować niemal wszystkiego, co mu serwujesz. Owszem, nie wszystko musi być podawane jak na tacy, pewne niedopowiedzenia dodają wręcz smaczku, ale trzeba zbudować mocne podwaliny logiczne, zaprezentować jakiś kontekst, zdecydować się na coś. Na pewno nie należy natomiast mieszać wszystkiego, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i stosowanie przeróżnych form narracyjnych w jednym, szczególnie tak krótkim tekście.
Powtarzasz tutaj sporo błędów technicznych z wcześniej omawianego postu, czyli poważne niedociągnięcia w zakresie interpunkcji, mieszanie różnych perspektyw, czasu. Na wiele z tych tematów pisałyśmy poradniki, zapraszam więc na tę podstronę. W tym opowiadaniu dochodzi dodatkowo kwestia zapisu zaimka „ty” i jego odmian – tylko w listach/SMS-ach/mailach piszemy je wielkimi literami, natomiast w opisach czy dialogach – nie. Ponadto pojawia się błędny zapis dialogu, zapraszam Cię więc do naszego poradnika na ten temat, ponieważ zagadnienie jest bardzo szerokie. Poniżej wkleję kilka przykładów, w których wskażę błędy, ale i tak myślę, że lektura całego tekstu będzie najlepszym pomysłem.
Czas na omówienie konkretnych cytatów:
Nie masz pewności czy dziś coś się nie zakończy, a jutro nie zacznie. – Ale co się miałoby jutro zacząć? Brakuje także przecinka przed „czy”, rozpoczynającym w tym przypadku zdanie podrzędnie złożone.
Ale zdarza ci się również powracać do tego co już było. Rozpamiętywanie tego. – Zabrakło orzeczenia, przez co nie mamy do czynienia ze zdaniem, niezbyt dobrze to wygląda. Ponadto brakuje przecinka rozpoczynającego zdanie podrzędne od „co”.
Starajmy się uratować tą przyjaźń – „tę przyjaźń”, tak odmienia się wzorcowo, więcej na ten temat tutaj.
Było pięknie, ale wszystko co piękne zawsze się kończy – brakuje przecinków oddzielających wtrącenie „co piękne” od reszty zdania.
Świadomość, że mogłeś to naprawić dobija od środka – „zabija”. Brakuje też przecinka po zakończeniu zdania wtrąconego, czyli po „zabija”. Wskazówka dotycząca stawiania przecinków jest taka: jeśli masz więcej niż dwa orzeczenia i zdania nie są sobie równorzędne, trzeba je rozdzielić przecinkiem.
Coś co kiedyś było dla Ciebie skończone, teraz okazuje się czymś bolesnym – nie rozumiem, co chciałaś przekazać tym zdaniem. Dlaczego coś skończonego (i co?) miałoby boleć? Może chodzi o to, że skończyło się jakąś relację, a teraz się tego żałuje, ubolewa nad stratą, ale wcale nie jest to jasne. Szczególnie jeśli stawiasz tylko na dość dramatyczne opisywanie emocji, bez żadnego kontekstu. Brakuje przecinka przed rozpoczęciem zdania wtrąconego, czyli przed „co”.
Decyzją która była podjęta przez złość. – Decyzja jest podejmowana przez kogoś, a może być np. „podyktowana złością” albo „podjęta w złości”. Brakuje także przecinka przed „którą”.
- O czym to mówisz! – Po pierwsze używasz w dialogach dywizów zamiast myślników. Po drugie to jest pytanie, więc trzeba postawić znak zapytania, nawet jeśli obok będzie stał wykrzyknik podkreślający stan psychiczny bohatera. Było w tekście kilka takich zdań, swoją drogą.
- W tym momencie okłamujesz sama siebie wierząc w to wszystko - po raz ostatni spojrzał się na nią z żalem (…) – jeśli opis po dialogu dotyczy innej czynności niż związanej z wypowiadaniem się danej osoby, to należy postawić kropkę przed myślnikiem, a zdanie po nim rozpocząć wielką literą. Dlatego właśnie powinnaś była napisać: „(…) wszystko. – Po raz ostatni spojrzał (…)”. Powinno być „spojrzał na nią”, bez „się”; bo jeśli z „się”, to znaczy, że patrzyłby na siebie, a nie na nią. Dodatkowo brakuje przecinka po „siebie”.

Podsumowując, Invisible: jeśli chodzi o tematykę, omawiane przeze mnie teksty mają ze sobą dużo wspólnego. W założeniu mają być refleksyjne, psychologiczne, mówić o rozstaniach i radzeniu sobie z nimi, ale niestety przez sposób prezentacji są mało zrozumiałe, momentami dość kiczowate i przez to niezbyt ciekawe. Drugi jest odrobinę lepszy, ponieważ nie wykładasz w nim aż tak bardzo kawy na ławę w postaci tak zwanych dobrych rad i prawd ogólnych, ale z drugiej strony jest bardziej chaotyczny, gdyż wrzucasz do niego za dużo bohaterów, których trudno ze sobą powiązać.
Oba teksty, które przyszło mi ocenić, nie należą ani do formy, jaką jest krótkie opowiadanie, ani do pamiętników, ani do listów, refleksji czy eseju… Jednym słowem panuje tutaj miszmasz, i w strukturze, i w treści. O wiele lepsze wrażenie wywrzesz na czytelniku i znacznie lepiej zapamięta on sam tekst oraz przesłanie, jeśli stworzysz historię z opisami uczuć niż opisy uczuć bez historii. Czyli inaczej mówiąc, będzie znacznie lepiej, gdy stworzysz pełnoprawne opowiadanie, a nie postawisz na ekspozycję oraz ogólnikowe rady i „złote myśli” bez zakreślenia jakiegokolwiek kontekstu.
Musisz też popracować nad techniką, głównie składnią, interpunkcją oraz zapisem dialogów.


Teksty autorstwa Patty

1. „The best”
Uwaga, w tekście mogą pojawić się spoilery.   
To jedyne ff, jakie tutaj oceniam ze stuprocentową świadomością, że to ff – mianowicie świat HP, który znam bardzo dobrze, aczkolwiek para absolutnie do moich faworytów nie należy.
Chodzi oczywiście o Dramione.
Podoba mi się pomysł, w jaki napisałaś to opowiadanie – liściki Dracona, komentarze Hermiony na nie (a nie zwykłe odpowiedzi) oraz końcówka będąca krótkim opisem tego, jak para schodzi się ze sobą. Nie oznacza to jednak, że nie mam uwag, właściwie to mam ich sporo.
Pomijając fakt, że uważam, iż Draco i Hermiona zupełnie do siebie nie pasują i jeśli ktoś trzyma się kanonu, nie widzę możliwości, by w latach szkolnych ta dwójka mogła się ze sobą połączyć, to u Ciebie podstawowym błędem jest wybór daty. W dwa tysiące pierwszym roku bohaterowie mieliby po dwadzieścia jeden/dwadzieścia dwa lata, więc już dawno zakończyliby Hogwart. Przy okazji nie dałaś nigdzie do zrozumienia, ile mają według Ciebie lat. Drugi błąd polega na tym, że końcówka wymiany korespondencji opatrzona została datą lipcową, a wtedy postaci nie byłoby z Hogwarcie ze względu na wakacje. Podejrzewam, że chciałaś, by znajdowali się wówczas w szkole, bo z dialogiem przeznaczonym na końcu Granger chyba nie czekałaby aż dwóch miesięcy… A nawet jeśli, powinnaś to dobrze podkreślić.
Mimo że w jakiś sposób urzekła mnie ta opowieść o młodzieńczym, rozwijającym się uczuciu, głównie dlatego, że Draco przyznał się do błędu i wytłumaczył ze swojego zachowania, nie podoba mi się za bardzo postawa Hermiony. Nie dlatego, że na początku uważa się za nieomylną, twierdząc, że „ona się nie myli nigdy”, co jest wkurzające, ale do niej podobne, tak więc przekonujące i zgodne z jej charakterem. Powód jest inny. Chodzi o to, że Gryfonka przechodzi z nienawiści w stuprocentowe uwielbienie do Dracona w zdecydowanie zbyt krótkim czasie. A jako wisienkę na torcie mamy fakt, że Granger wyznaje mu na końcu miłość – naprawdę za szybko na tak poważne deklaracje! Malfoy to co innego, jeśli ukrywał swoje uczucia właściwie od początku, ale ona…? Tak bardzo nie lubię tego zabiegu w Dramione!
Mimo wszystko tekst czytało się całkiem nieźle i chociaż nie podałaś zbyt wielu szczegółów, można było bez problemu się połapać, o czym piszą bohaterowie, co dzieje się w ich życiach. Najgorzej wypadła końcówka opowiadania, ponieważ w rozmowie napisałaś raz „odpowiedziałam”, co sugerowało, że postawiłaś na narrację pierwszoosobową z perspektywy Hermiony, tak jak przez cały tekst miało to miejsce w komentarzach dziewczyny. Taki zabieg zdecydowanie wypadłby najlepiej, niestety chwilę później pomieszałaś narrację trzecioosobową z drugo-, praktycznie krzycząc na Granger tekstami w stylu: „Skup się”.
Początkowo myślałam, że to miały być myśli Gryfonki (które wtedy lepiej byłoby napisać kursywą bądź w cudzysłowie), ale później, gdy zobaczyłam narrację trzecioosobową w odniesieniu do dziewczyny, kompletnie zgłupiałam. Musisz zdecydować się na jedną wersję i myślę, że powinna być nią trochę spokojniejsza narracja pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony. Wypadłoby znacznie lepiej i bardziej logicznie. A jeśli w taką narrację chciałabyś wstawić jej myśli, oddziel je za pomocą kursywy bądź cudzysłowów – wtedy mogą być nawet na „ty”, bo wiadome będzie, że to Granger strofuje samą siebie w myślach, a nie jakiś dziwny narrator, który nagle się zaplątał nie wiadomo skąd. Pamiętaj także, żeby postawić na jeden czas – albo teraźniejszy, albo przeszły.
Kilka cytatów, do których mam uwagi:
Dlaczego miałabym kiedykolwiek się mylić? Jest po prostu zazdrosny, że jemu nie wszystko tak dobrze idzie. Wiedziałam o tym, a raczej w to wierzyłam. Pieniądze i władza to nie wszystko, a jedynie tym Draco Malfoy dysponował. Dobra... Może to jest ważne. Skoro miałam coś w głowie, to musiałam przyznać, że w tych czasach właśnie to przydaje się najlepiej. – Błąd, który teraz omówię, pojawia się też później. W niektórych komentarzach Hermiony do tego, co pisze do niej Draco, mocno mieszasz czasy. Należy się zdecydować na jakąś wersję. Jeśli wybrałabyś czas przeszły, to powinnaś byłaby napisać: „Był po prostu zazdrosny (…)”, a ogólnikowe stwierdzenia jak te o władzy czy nauce mogłyby zostać napisane w czasie teraźniejszym, ale tylko one. Dlatego radziłabym postawić w całości na czas teraźniejszy i byłoby po kłopocie. Mamy także do czynienia z wielokrotnymi powtórzeniami słów „to”, „tym” oraz dwukrotnym „jest”.
Tylko, że to nadal nie jest powód (…) – poprawny zapis to „tylko że”, zasada podobnie jak przy „mimo że”.
W tych czasach ciężko o tolerancję koloru skóry, religii, ale żeby obrażać drugiego maga? – Właściwie trochę dziwi mnie podejście Hermiony do tematu, bo skoro jest świadoma braku tolerancji wobec chociażby koloru skóry, to dlaczego dziwi ją, że ktoś może nie tolerować również czyjegoś pochodzenia? Niestety to równie częste (a właściwie też się wiąże), więc… Ponadto określenie „w tych czasach” sugeruje, jakby kiedyś było lepiej, a sądząc z tego, jak przedstawiła sprawę Rowling, dobrze nigdy w tej kwestii u brytyjskich czarodziejów nie było.
(…) tak jak zawsze z resztą – „zresztą”. „Z resztą” ma inne znaczenie, np. „poszedłem tam z resztą ludzi”. Myślę też, że składniowo lepiej byłoby napisać „zresztą tak jak zawsze”.
Intelekt mówi mi, że mam cię zignorować, ale jak, kiedy jesteś taki natarczywy. – Raczej rozsądek, a nie intelekt. Lepiej było napisać „skoro” zamiast „kiedy”, a zdanie zakończyć znakiem zapytania.
Tak naprawdę moja odpowiedź jest już dobrze znana. – Dla niej tak, dla niego nie. Proponuję napisać „oczywista”. Choć według mnie nawet dla niej nie powinna być oczywista tak szybko.
Jesteś wspaniały Draco. Chyba widzę w tobie to, czego nie potrafili dostrzec inni. – Za szybko na takie deklaracje; przed chwilą go nienawidziła całym sercem, przez co brzmi to dość śmiesznie, a nie romantycznie. Ponadto wydaje mi się, że Ślizgoni widzieli w Draconie niezłego kumpla, więc nie traktowałabym wszystkich ludzi w ten sam sposób na miejscu Hermiony, która samą siebie uważa za osobę inteligentną. Ostatnim błędem jest brak przecinka przed „Draco”; imiona (lub inne określenia osób) zapisane w wołaczu lub mianowniku pełniącym tego typu rolę należy oddzielać od reszty tekstu za pomocą przecinków i przed, i po, jeśli występują np. w połowie zdania. Tutaj „Draco” jest na końcu zdania, więc dlatego przecinek postawić należy tylko przed imieniem.
Jesteś okropnym durniem, ale miałam nadzieję, że będziesz nim dla mnie. – Słucham? Czy ona chce, żeby był wobec niej durniem? Chyba zabrakło tutaj czegoś na końcu.
Tak bardzo chciałam się z tobą bardziej zapoznać, a ty od tak przestałeś się do mnie odzywać... – Lepiej brzmiałoby: „Chciałabym cię lepiej poznać”. Ponadto prawidłowy zapis to „ot tak”, nie „od tak”.
Nie potrafisz zrozumieć, że możemy zacząć od początku tak po prostu? – Właściwie dlaczego aż tak jej zależy na jakichś początkach? Oni nie mają historii choćby koleżeństwa, nie licząc jednego projektu i jednego spotkania, więc na dobrą sprawę i tak zaczynają od początku, jeśli oboje decydują się na próbę zawiązania bliższej znajomości.
Ale nie mogłem się oprzeć, naprawdę mi się spodobałaś. Dlatego to wymyśliłem, to całe obrażanie, żeby odwrócić od tego uwagę – za dużo „to” w ostatnim zdaniu, szczególnie że to pierwsze dotyczy czegoś innego niż ostatnie („od tego”).
Odpowiesz coś? // Oczywiście. Ale muszę się tylko zastanowić... – „Tylko” psuje cały efekt, należy się go pozbyć. Całe szczęście, że napisałaś, że ona się musi zastanowić, a nie tak od razu podejmowała decyzję; to trochę ratuje fakt, że jej uczucia zmieniły się niemal z dnia na dzień, bo przynajmniej on o tym nie wie.

2. „Everything gets out of hand” [tłum. Wszystko wymyka się z rąk]
Nie wiem właściwie, czemu postawiłaś na angielski tytuł, ale podoba mi się, że dałaś tłumaczenie. Nie rozumiem natomiast, po co podkreślać osobę w opisie ani tym bardziej, dlaczego napisałaś „my”. Co prawda jedno zdanie w tekście jest napisane w innej formie osobowej, ale tak naprawdę to prędzej pasowałoby „wy”. Ponadto ogólnie uważam, że opisywanie w ten sposób bohaterów mija się z celem, o czym już wcześniej wspominałam.
Jeśli chodzi o sam tekst, przede wszystkim uważam go za nieprzemyślany i bardzo chaotyczny. Jest to próba odzewu do chłopaka, który najwyraźniej pogubił się w życiu i prawdopodobnie myśli nawet o samobójstwie. Kiedy, jak, dlaczego, o co właściwie chodzi? – to wszystko pozostaje zagadką, choć zapewne wiąże się z nieszczęśliwym związkiem i ze zdradą. Wnioskując po końcówce, wydaje mi się, że Twoim celem była psychologiczna pogadanka o tym, że nie należy się załamywać, że życie to dar sam w sobie i nie powinno się go przerywać, ale… Wybierając formę, jaką jest opowiadanie, nawet w formie swoistego odzewu/listu, nie powinno się dawać wskazówek w taki sposób – łopatologiczny, a przez to tak naprawdę bardzo spłaszczony, wręcz śmieszny. Osobiście bardzo lubię psychologię, uważam, że jej znajomość znacznie ułatwia życie (a i tak czasem warto zwrócić się do specjalisty), ale nie w takiej odsłonie – myśli na końcu tekstu prezentują się niestety jak dość puste frazesy. Wiadomo, że chodzi Ci o docenienie życia, zrozumienie, że można się podnieść po tragicznych wydarzeniach, ale skoro piszesz prozę, a nie zbiór tak zwanych rad wątpliwej jakości, to do takich wniosków czytelnik powinien dojść sam poprzez to, co mu zaprezentujesz napisaną historią.
Forma narracji, jaką wybrałaś, jest ciekawa i nieczęsto stosowana, za co masz plus, niestety jednak nie poradziłaś sobie z nią za dobrze. Opisując życie bezimiennego chłopaka, piszesz z jednej strony, że miał cudowne, beztroskie dzieciństwo, w którym martwił się jedynie o niezakupioną zabawkę czy kredkę, której nie pożyczył mu kolega (swoją drogą, zastosowałaś w tych opisach niemal ten sam zabieg, przy okazji sobie zaprzeczając, bo w końcu czy jedynym problemem bohatera był brak zabawki z reklamy czy kredki na zajęciach?), ale z drugiej na siłę podkreślasz, jakby było czymś niesamowitym, że w przedszkolu koledzy go nie oszukiwali albo że nie miał wówczas „dorosłych problemów”.
Jednym słowem, bardzo mieszałaś perspektywy. Próbowałaś jednocześnie pisać o dzieciństwie, rozterkach miłosnych, zawiedzeniu się na ludziach, w ogóle nie zwracając uwagi, czy akurat piszesz o małym chłopcu czy już starszej osobie. Podkreślasz w tekście rzeczy oczywiste w bardzo dziwny sposób, jednocześnie w innych momentach stosując niespodziewane przeskoki, przez co nie wiadomo, na czym polega to, że nagle życie bohatera stało się znacznie trudniejsze (informacji o jego wieku w tym momencie też próżno się doszukiwać).
Dodatkowo mniej więcej w połowie napisałaś kilka zdań sugerujących, że nagle z niewiadomego powodu chłopak znalazł się w konkretnym miejscu i czasie – w łóżku, w którym z racji natrętnych rozmyślań nie może zasnąć – co w ogóle nie pasuje do reszty tekstu. Chodzi mi o: Mijają sekundy, minuty, godziny. Nadal nie zmrużyłeś powiek. W głowie pełno myśli.
Początkowo myślałam, że piszesz z perspektywy dziewczyny, w której bohater może się zakochał (mimo że tekst o drugiej połówce byłby wtedy zbyt ogólnikowy), zważywszy na to, co napisałaś o chłopcach i dziewczynkach, ale później, pod koniec, zwracasz się również do jakiejś „jej”, więc naprawdę nie wiem, co chciałaś w ten sposób uzyskać.
Jednym słowem, nie przemyślałaś dokładnie tego tekstu; ten o Dramione, mimo że posiada niedociągnięcia, jest znacznie lepszy. Jeśli chciałaś pokazać, że z jakichś przyczyn chłopiec z dziecka lubianego zaczął być prześladowany, to trzeba było to w ten sposób pociągnąć, a nie nagle pisać o jakiejś zdradzie w związku, a na końcu rzucić kilka psychologicznych ogólników, które bez kontekstu brzmią jak… Zresztą nie będę się powtarzać.
Dodam jeszcze, że bardzo nie podoba mi się akapit, w którym dałaś do zrozumienia, jakby chłopiec miał w życiu łatwiej tylko dlatego, że jest chłopcem, a dziewczynka znacznie trudniej, bo przecież musi się malować i przypodobywać innym. Owszem, dziewczynki zazwyczaj są bardziej emocjonalne i faktycznie po osiągnięciu wieku znacznie wyższego niż przedszkolny często zaczynają stosować makijaż. I co z tego? Nie tylko dziewczynki mogą mieć wrażenie, że są nie takie, jak się tego od nich oczekuje. Przecież możemy mieć do czynienia z chłopcem, który nie potrafi sprostać chorym wymaganiom środowiska bądź sam uważa, że jest w czymś niewystarczająco dobry. To bardzo szkodliwe spłycenie poważnego problemu, duże i niesprawiedliwe uproszczenie.
Z technicznego punktu widzenia stosujesz zarówno zbyt duże skróty myślowe i przeskoki, jak i stawianie kropki nad i. Tekst jest niespójny. Dla przykładu: z tego, co napisałaś, wynika, jakby problem związany z niedostaniem zabawki z reklamy miał rosnąć przez wiele lat. Oczywiście wiem, co masz na myśli, ale zastosowałaś zbytnie uproszczenie. Natomiast niepotrzebne powtarzanie się dotyczy np. płakania (Płakałeś. To był twój jedyny powód do uronienia łez), a pod koniec tekstu efektu motyla, który, swoją drogą, jest bardzo ciekawym zjawiskiem.
Pojęcia także nie mam, dlaczego fakt, że kiedyś dzieci bawiły się z bohaterem, a jego życie było beztroskie, ten uważał wówczas za „tragedię”.
Poprawienie tego tekstu wymaga dokładnego przemyślenia tego, jaki konkretnie problem pragniesz przedstawić. Następnie należy dość dokładnie rozdzielić beztroskie lata dzieciństwa i wczesnej młodości oraz o wiele smutniejsze i tragiczniejsze lata późniejsze oraz zaznaczyć, na czym właściwie polega problem, dlaczego główny bohater wpadł w depresję, bo tak można to nazwać. Nie trzeba koniecznie wstawiać jakiejś konkretnej sceny, tekst może być ogólną opowieścią o życiu chłopaka, ale jeśli chciałabyś takową wrzucić, to należy opisać ją znacznie dokładniej niż w dwóch kulawych zdaniach o leżeniu w łóżku.
Na końcu przedstawiam kilka cytatów z omówieniem różnego rodzaju problemów.
Rozciągał się przed tobą nowy dzień. – Rozciągać to się może np. widok. Dzień wstaje.
Nie miałeś problemów z zaśnięciem, ponieważ nie było problemów, nad którymi byś rozmyślał. – Powtórzenie „problemów”. Lepiej brzmiałoby też „nad którymi musiałbyś rozmyślać”. Kilka zdań potem znów powtarzasz to słowo, a można by napisać gdzieś chociażby „kłopot” czy „troski”. Bardzo często powtarzasz także zaimki, głównie od „ty”, ze względu na wybór narracji.
(…) nie zmuszała cię do rozpamiętywania swoich błędów i "co by było, gdyby..." – znów zrobiłaś skrót myślowy, powinnaś dopisać „zastanawiania się” przed „co by było, gdyby”, wtedy możesz też zrezygnować z cudzysłowu, który swoją drogą zapisałaś błędnie. Powinnaś użyć następujących znaków „”. Zrezygnowałabym również ze słowa „swoich”, ponieważ po pierwsze tego typu wyrazy często się nadużywa, a po drugie w tym przypadku jest to zbędne, bo wiadomo, że nikogo innego.
(…) cudownej zabawki, którą ostatnio pokazywała reklama – którą pokazywano w reklamie.
Nie myślałeś o tym, że kiedyś pojawi się ktoś, komu będziesz chciał oddać połowę siebie. Nie szukałeś tej wymarzonej, drugiej połówki, a co najlepsze - ta osoba nigdy cię nie zraniła. – Oddawanie połowy siebie brzmi co najmniej dziwnie (choć właściwie całości też, ponieważ zdrowy związek na tym polegać nie powinien). Zupełnie nie rozumiem, co chciałaś przekazać w kolejnym zdaniu; czy to coś dziwnego, że ukochana osoba nie rani tej drugiej??? Mamy też dywiz (-) zamiast półpauzy (–)/pauzy (—) pełniących rolę myślników. Tutaj można poczytać o różnicach między tymi znakami.
Chyba, że chodziło o pożyczenie kredki, a on nie miał takiego koloru. – Przepraszam, ale jaki on? Bardzo złe stylistycznie zdanie; cały czas piszesz per „ty” do tajemniczego chłopca, a tutaj nagle o przypadkowym, nienazwanym koledze (a równie dobrze koleżance) piszesz „on”, tak jakbyś wspomniała o „nim” w tekście wcześniej. Dodatkowo „chyba że” piszemy bez przecinka w środku, podobnie jak np. „mimo że”.
Niewiele jest osób, które nie podzieliłyby się twoimi sekretami. – To brzmi trochę dziwnie, po co dzielić się sekretami z kimś, komu się nie wierzy, i to jeszcze z wieloma ludźmi? Wydaje mi się, że masz tendencję do niepotrzebnego dramatyzowania i koloryzowania, tak jak np. z tymi kredkami czy oszustwami przedszkolaków.
Jeżeli on nie okazałby się takim idiotom – „idiotą” (narzędnik, liczba pojedyncza). „Idiotom” to celownik liczby mnogiej)
Nawet, jeśli to najgorsze, co mogło ci się przytrafić. – „Nawet jeśli” (bez przecinka).

Patty, podsumowując, tekst, w którym po prostu opisywałaś wydarzenia poprzez pisanie listów i komentarzy do nich, był znacznie lepszy niż ten, w którym na siłę próbowałaś przekazać czytelnikowi przesłanie. W opowiadaniach opisy uczuć powinny współgrać ze zrozumiałym kontekstem, tak żeby sam czytelnik mógł je poczuć i się jakoś ustosunkować. Z błędów technicznych musisz uważać szczególnie na mieszanie czasów i narracji. Rodzi to chaos wywołany również nieprzemyślaniem treści. Niektóre zdania miewają też dziwaczną składnię.


Teksty autorstwa Shoshano

1. „Niezwykła zwyczajność”
Niestety w przypadku Twojej twórczości, Shoshano, tylko jeden tekst spełnia moje kryteria – nie jest poezją ani opowieścią o nieznanych mi postaciach/pairingach. Dlatego jedynie go omówię.
Jak zwykle dziwi mnie podawanie osoby w przypadku, gdy jest nią nienazwana „ona”. Uważam, że ma to sens tylko przy ff, gdzie należy również wyraźnie zaznaczyć, że to tekst oparty na kanwie danego utworu, oraz przy dłuższych formach autorskich.
„Niezwykła zwyczajność” to wyjątkowo krótka forma, ale moje omówienie będzie dłuższe. Opisujesz w nim scenę, w której bezimienna dziewczyna gdzieś samotnie na łonie natury zastanawia się nad swoim życiem, pogrąża we wspomnieniach, choć jako czytelniczce nie jest mi dane poznać żadnych konkretów. Powiem szczerze – nie do końca rozumiem, co chciałaś przekazać w tym tekście. Za mało, by poczuć, że spokój natury naprawdę jej pomaga, za mało, by domyślić się, co takiego przeżyła, za mało, by… no właściwie za mało, by napisać cokolwiek.
Dlatego prawdopodobnie przemyślenia dziewczyny prócz pewnej chaotyczności wydają mi się przede wszystkim przerysowane. W przeszłości narratorka uważała codzienność za idealną, a obecnie jej odczucia są zupełnie odwrotne. Co takiego zmieniło jej postrzeganie – nie wiadomo. Ba, zdaje się, że według niej wszyscy ludzie odnoszą takie samo wrażenie jak ona, co bardzo mnie dziwi. Przecież nawet ci z nas, którzy mają dobre podejście do życia i umieją czerpać przyjemność z małych rzeczy, nie uważają codzienności za utopię, za coś absolutnie cudownego. Oczywiście nie jest powiedziane, że ludzie w świecie nienazwanej bohaterki nie mogli na przykład przeżyć jakiejś okropnej wojny i czasy przed nią uważają za cudowne, ale nie znamy kontekstu, więc wydaje się to mocno naciągane.
Przerysowane wydaje się również to, że bohaterka swoje teraźniejsze życie uważa za niemal fatalne i że tylko w tajemniczym miejscu, w którym przynajmniej obecnie panuje idealna pogoda, dziewczyna może być prawdziwą sobą. Argumentem, iż gdzie indziej prawdziwą sobą być nie może, jest jedynie fakt zależności. Ponownie – nie znając kontekstu, trudno się wypowiedzieć. Jeśli np. taki opis zostałby umieszczony w opowiadaniu postapokaliptycznym, miałoby to sens, a jeśli nie – można by uznać jej rozważania za dość dziwaczne i mało rozsądne, bo każdy jest od kogoś oraz czegoś zależny i do pewnego stopnia nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie. Zależność nie oznacza przecież braku wolnej woli wbrew temu, co twierdzi narratorka.
Prawdopodobnie Twoim celem było pokazanie kontrastu między tym, co dziewczyna czuje obecnie, a tym, co czuła kiedyś, i pięknem miejsca, w jakim się znajduje, ale nie wyszło. Być może nawet świadomie używasz oksymoronów, by te różnice podkreślić, np. poprzez określenie „niesamowita rutyna”, ale biorąc pod uwagę całość, to nie działa. Głównie z powodu braku kontekstu, co powtarzam właściwie cały czas. Niestety nawet to cudowne, dające ukojenie miejsce nie zostało opisane w wystarczającym stopniu. Pomysł nie jest zły, ponieważ kontrast szczególnie w krótkich tekstach może odegrać bardzo dobrą rolę, stanowić ich trzon, ale trzeba najpierw dokładnie wszystko przemyśleć.
Z kwestii technicznych dziwi mnie bardzo, że pod koniec tekstu zmieniasz czas na przeszły, kompletnie wybijając mnie z rytmu. Stwierdzenie „ocean wspomnień” wydaje mi się za to zbyt poetyckie.
Poniżej wstawiam kilka cytatów, do których miałam konkretniejsze uwagi.
Delikatny wiatr otula moje ciało, na której po chwili pojawia się gęsia skórka – „na którym”. Wątpię także, że gęsia skórka pojawiłaby się wszędzie na ciele, raczej na kończynach górnych i/lub dolnych.
Pochylam się do tyłu na puchowy koc – czyli po prostu się na niego kładzie, tak? Po co kombinować? Ponadto samo pochylanie jest z zasady do przodu, a nie do tyłu.
Teraz wszystko co monotonne jest szare i niesmaczne – jeśli coś jest monotonne, to jest szare, tak się zwykło mówić. Ale dlaczego od razu niesmaczne? Ponadto brakuje przecinków przed „co” i „jest” (trzeba oddzielić wtrącenie „co monotonne” od reszty zdania).
(…) i tylko tutaj jestem wstanie być sobą – w stanie. „Wstanie” to forma trzeciej osoby liczby pojedynczej od czasownika „wstać”.

Ten tekst to za mało, by powiedzieć coś więcej na temat Twojego stylu, jednak na pewno mogę stwierdzić, że zabrakło w nim kontekstu. Dłuższy choćby o pół strony mógłby okazać się naprawdę dobrą miniaturką, wpadającą w pamięć.


Podsumowanie
Na końcu pragnę napisać kilka słów ogólnych. Potrzeba naprawdę dobrego pomysłu, a jeszcze lepszego warsztatu, by krótko napisać coś, co będzie miało ręce i nogi. Z jednej strony musi być ogólnikowe, właściwie wręcz powinno, żeby każdy człowiek mógł to do siebie bardziej lub mniej odnieść. Z drugiej należy pamiętać, że fakt ten nie oznacza, że teksty mają być pozbawione logiki oraz odniesień, jakiegoś punktu zaczepienia. Przesłanie najlepiej jest przekazać na przykładach, tak by czytelnik sam wysnuł wnioski. Emocjonalne, chaotyczne rozterki mogą znaleźć się w pamiętniku, ale raczej nie w krótkim opowiadaniu. Lepiej rozpisać się choćby na dwie strony niż tylko na pół, stosując tysiące uproszczeń.
Na tym polega główny problem z brakiem stworzenia odpowiedniego kontekstu, tylko z suchym opisywaniem uczuć, które bez odniesienia brzmią często bełkotliwie i bez sensu. Czytelnik musi się wczuć w tekst, a nie zrobi tego, jeśli nie zna praktycznie żadnych faktów, ponieważ na dobrą sprawę w utworze nie ma czegoś takiego jak historia. Nawet w krótkich formach nie można stawiać tylko na ekspozycję, choć procentowo może ona zajmować znacznie więcej miejsca niż w dłuższych formach.
Pisanie dobrych, krótkich tekstów jest znacznie trudniejsze niż dłuższych, nawet jeśli pozornie wydaje się, że jest przy tym znacznie mniej roboty. Dobrze jest poczytać tego typu formy, porobić jakieś ćwiczenia pisarskie, aby zapoznać się z tą formą.
Teksty Captain uważam za najlepsze, ponieważ miały najlepiej zaznaczoną oś fabularną, nawet ten krótszy się tym cechował, a czytelnik sam mógł wysnuć wnioski z zaprezentowanego tekstu. Do Ciebie powyższe podsumowanie właściwie się nie odnosi.
Dodam także, że dość znamienne wydaje mi się, iż w dwóch tekstach (Patty i Invisible) prawie w identyczny sposób zostało na koniec stwierdzone, że po każdej burzy wychodzi słońce. Istnieją różne możliwości przedstawienia pewnych myśli czy wniosków.
Na końcu pragnę Wam życzyć dalszego rozwijania warsztatu, wielu pomysłów i sukcesów na fb. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz