Siedmiu wspaniałych nr 15 – świat przedstawiony: antagoniści

Witamy w kolejnej siódemce. Tym razem temat nie byle jaki, bo na tapet bierzemy źródło całego zamieszania w opowieściach — antagonistów.
Za podstawową definicję weźmiemy tę z SJP.  Antagonista to: osoba niezgadzająca się z kimś, występująca przeciw komuś, zwłaszcza przeciwnik w sporze.
Dowiadujemy się zatem, że antagonistą ma szansę stać się ktokolwiek, kto nie zgadza się ze zdaniem głównego bohatera lub działa przeciw niemu. Nie ma tu ani słowa o byciu postacią negatywną, więc konkluzja jest jasna: antagonista nie równa się złoczyńcy.
Może się nim okazać, ale wcale nie musi. Może być za to najlepszym przyjacielem protagonisty, jego matką, dziewczyną, nauczycielem, panią w okienku albo zwykłym przechodniem na ulicy. Dosłownie każdym. Wystarczy, że stanie się w pewnym momencie źródłem konfliktu dla bohatera. Osoba, która raz miała antagonistyczne zapędy względem protagonisty, wcale nie musi zostać jego stałym adwersarzem — po całym zajściu nic nie broni postaci wrócić do dawnej roli albo zmienić jej na jeszcze inną.
Przykład: Protagonista spieszy się na autobus i po drodze zderza się z anonimową osobą na chodniku. Przez to zdarzenie bohater spóźnia się, a autobus odjeżdża bez niego.
W tej sytuacji anonimowa osoba została antagonistą, gdyż przeszkodziła bohaterowi w spełnieniu jego celu — dostaniu się do autobusu na czas. Protagonista nie miał z nią zatargu, nawet jej nie znał, a mimo to anonimowy przechodzień zadziałał na jego szkodę.
Oczywiście pojawia się tutaj przykład antagonisty na mikroskopijną skalę. Trzeba jednak pamiętać, że mechanizm, zarówno przy epizodycznych, jak i stałych antagonistach, pozostaje taki sam.
Warto uświadomić sobie, że przy nieco bardziej rozbudowanych tekstach dobrze mieć więcej niż jednego antagonistę — łączenie kilku typów przeciwników w jednej historii jest nawet pożądane. Żeby główny bohater pozostał atrakcyjny dla czytelnika, powinien przez większość czasu być narażony na różnego rodzaju wyzwania. Aby jego rozwój mógł przebiegać płynnie i by zapewnić mu potrzebną do osiągnięcia celu wiarę w siebie, warto na początku stawiać przed nim antagonistów relatywnie łatwych do pokonania, a potem coraz potężniejszych — wtedy w walce z ostatecznym przeciwnikiem będzie on dobrze przygotowany. Ta technika zadziała zarówno w opowiadaniu z gatunku epickiego fantasy, jak i przy obyczajówce skoncentrowanej na szkolnym konkursie ortograficznym.

Jak stworzyć dobrego antagonistę?
Tak samo jak protagonistę. Trzeba po prostu wykreować postać trójwymiarową — z celem, motywacjami, siecią powiązań z innymi bohaterami oraz dobrymi stronami i słabościami — jednym słowem osobę, a nie jej kartonową karykaturę.
To, że antagonista zachowuje się wrogo wobec protagonisty, wcale nie oznacza, że ma być taki dla wszystkich. Nic nie stoi na przeszkodzie, by równocześnie szanował swojego nauczyciela, wybrankę serca kochał na zabój, a przyjaciół chronił. By miał różne pasje, takie jak sztuka, nauka lub ogrodnictwo. By jego motywacją została choroba siostry, a celem zdobycie pieniędzy na jej leczenie. Możliwości są nieskończone.
Im bardziej ludzki jest antagonista, tym lepiej. Im więcej odcieni szarości w jego zachowaniu, tym więcej wątpliwości w czytelniku. Dobry przeciwnik bohatera to taki, którego motywacje pozostają zrozumiałe, nawet jeśli środki, którymi się posługuje, wydadzą się odbiorcy niewłaściwe.
Każdy antagonista uważa, że jest bohaterem w swojej własnej historii, i tak właśnie powinno się go traktować. Taka osoba sądzi, że jej czyny są właściwe i mają usprawiedliwienie. Nikt nie budzi się któregoś ranka i nie stwierdza, że od dzisiaj chce doprowadzić do końca świata, bo właściwie czemu by nie?
Umówmy się, nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli zrozumiecie, co siedzi w głowach waszych antagonistów, będzie wam o wiele łatwiej stworzyć wiarygodną postać, która okaże się godna pokonania przez głównego bohatera.
No właśnie, jeśli już jesteśmy przy protagoniście. Trudno mówić o jednym bez wspominania o drugim, gdyż są ze sobą nierozerwalnie połączeni. Dobrze, jeśli można w nich zobaczyć odbicie przeciwnika albo przynajmniej niektóre wspólne cechy. Niech oboje zmagają się z podobnymi problemami i niech protagonista, w odróżnieniu od antagonisty, sobie z nimi poradzi, pokazując tym samym, że zasługuje na bycie w centrum uwagi (oczywiście, jeśli zakładamy „szczęśliwe” zakończenie).
Warto również wiedzieć, że na samym początku historii protagonista na ogół powinien mieć mniejszą siłę niż antagonista, a pod koniec — porównywalną (oczywiście mamy na myśli „siłę” w sensie metaforycznym, nie tylko tę fizyczną).
Jeśli przeciwnik już na starcie nie zacznie stanowić żadnego realnego zagrożenia, a mimo to bohater wciąż i wciąż będzie miał problemy z pokonaniem go, czytelnik zacznie się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje i, prędzej czy później, zacznie podejrzewać protagonistę o niekompetencję. Właśnie z tego powodu trzeba postarać się, aby nasz antagonista od początku reprezentował sobą wysoki poziom.
Z drugiej strony, jeśli przeciwnik przez calutką historię będzie zdecydowanie zbyt silny dla protagonisty, magiczne pokonanie go na samym końcu, po długim paśmie całkowitych i miażdżących porażek, nie wyjdzie wiarygodnie. Protagonista, w przeciwieństwie do antagonisty, pozostającego głównie postacią statyczną, powinien uczyć się na porażkach, rozwijać i stopniowo odnosić coraz większe sukcesy.

Rodzaje antagonistów
Protagonista we własnej osobie
Tak — protagonista z powodzeniem może antagonizować samego siebie. Zwątpienie w słuszność własnych czynów, niepewność siebie, zagubienie, strach lub zmaganie się z własnymi wadami to bardzo dobre sposoby na wygenerowanie konfliktu wewnętrznego.
Warto mieć na uwadze, że czasem sam konflikt wewnętrzny nie wystarcza, gdyż duża jego część dzieje się w głowie bohatera, co po pewnym czasie ma szansę stać się nużące. Dobrze wtedy dodać nieco konfliktu zewnętrznego w postaci innych antagonistów; najlepiej takich, którzy odzwierciedlaliby te cechy charakteru protagonisty, z którymi chce on walczyć.

Codzienny antagonista
Każdy może nim zostać — zaślepiona rywalizacją koleżanka z klasy, współpracownik toczący walkę o awans, konkurentka o serce ukochanego — wystarczy, że jego cel będzie kolidował z dążeniami protagonisty. Może również stać się kimś, kto zacznie odwodzić bohatera od podążania za jego celem, np. przyjaciel uważający, że osiągnięcie go jest głupie albo niebezpieczne.
Taka osoba nie musi mieć w sobie ani krztyny zła lub nieczystych intencji, a zwyczajnie chcieć tego samego co główny bohater (kiedy nagroda jest tylko jedna) albo reprezentować sobą odmienny punkt widzenia.

Antagonistyczna siła
Antagonistą nie zawsze musi być pojedynczą osobą. Równie dobrze może to być grupa — organizacja, ruch społeczny, ustrój polityczny lub samo społeczeństwo. Pod tę kategorię podpada też natura — nieprzyjazna fauna i flora, pogoda albo kataklizmy. Warto wspomnieć również o zjawiskach nadprzyrodzonych, technologii czy chorobach.
Ukazanie walki protagonisty z poglądami lub konceptem jest dość trudne, dlatego dobrze je spersonifikować. Nadając zagrożeniu ludzki kształt, dajemy czytelnikom oraz bohaterowi sposobność do skupienia uwagi na czymś materialnym, co da się pokonać. Zamiast posyłać protagonistę do walki z całym skorumpowanym królestwem, dobrze postawić na jego drodze skorumpowanych urzędników lub nawet samego króla, którzy będą uosobieniem niecnych praktyk.

Złoczyńca
Najpowszechniejszy typ antagonisty głównie w opowieściach fantasy i science fiction, choć pojawia się również w innych gatunkach, przyjmując nieco mniej ekstremalne formy.
Złoczyńca jest jednym z najbardziej oczywistych antagonistów, ale przy okazji pierwszym w kolejce do stania się parodią lub wyświechtaną kliszą. Tworząc prawdziwie złe indywiduum, łatwo wpaść w pułapkę chęci użycia sprawdzonego arsenału niecnych zachowań. Niestety żaden czytelnik, który nie mieszkał przez ostatnie stulecie pod kamieniem, nie nabierze się już na maniakalny śmiech, dziwaczny strój ani podkręcanie wąsa.
W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto czarne charaktery nie są złe, ponieważ lubią czynić zło. Coś popchnęło ich do postawienia pierwszego kroku w stronę ciemnej strony mocy i zadaniem autora, podczas planowania historii, jest dowiedzieć się, co to było.
Dobry antagonista z tej kategorii powinien budzić respekt i siać postrach we wszystkich dookoła, a szczególnie w czytelnikach. Ważne jest, aby pokazywać jego złe uczynki, a nie tylko o nich mówić, bo może to przynieść odwrotny skutek do zamierzonego.
Na koniec trzeba wspomnieć, że nigdzie nie jest powiedziane, iż każdy złoczyńca musi być aroganckim megalomanem, chłodnym kalkulatorem albo seksowną femme fatale. Można zrobić złola niemal z każdej osoby przy odpowiednich okolicznościach. Im bardziej kreatywnie podejdziecie do tego zadania, tym bardziej wciągniecie swoich czytelników w rozwiązywanie zagadki, jak to się stało, że ktoś taki jak miły nauczyciel chemii został wielkim złym.

To wszystko na dziś. Mamy nadzieję, że wam się podobało i jak zwykle czekamy na wasze komentarze. Do zobaczenia w następnej siódemce.

4 komentarze:

  1. Jak zwykle swietny poradnik! Mi sie wydaje, ze bardzo duzo osob zapomina, iz glowny bohater nie zawsze musi byc tym dobrym, a antagonista to czyste zlo wcielone. Zawsze stosuje zasade, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny. Kazdy ma jakis powod, aby byc taki, jaki jest. Charakter oraz poglady czlowieka uksztaltowaly sie poprzez wydarzenia, a nie dlatego, ze ktos sie taki urodzil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komplement. :)
      Wiadomo, że bajkowa moralność jest łatwa do pisania, dlatego nie ma się co dziwić, że dużo osób sięga po taki czarno-biały obraz bohaterów. Na szczęście ostatnio do mody weszli antybohaterowie, więc może nie wszystko stracone i autorzy zaczną częściej sięgać po znajdujący się bliżej szarości typ postaci, kto wie? Niestety trudno przewidzieć, jak sprawa będzie miała się z antagonistami, bo stworzenie kogoś kto działa jako zagrożenie i nie jest przy okazji czystym złem, to nie lada wyzwanie. Masz bardzo dobre, świadome podejście. Gdyby tylko więcej twórców patrzyło z takiej perspektywy... ;)

      Usuń
    2. Zapewne i latwe, ale moze jestem juz stara albo za duzo rzeczy widzialam/czytalam, bo takie rozwiazanie mnie juz irytuje.
      Czy ja wiem, czy nie lada wyzwanie? Dla mnie osobiscie to jest ciekawe wyzwanie i nie jest az tak trudno. Wystarczy znac motywy antagonisty i wiedziec, dlaczego zachowuje sie tak, a nie inaczej. Wtedy mozna wejsc do jego glowy, zrozumiec poczynania bohatera i wszystko jest prostrze. Tylko trzeba do tego... moze dojrzec? Zobaczyc, ze na swiecie jest mnostwo kolorow i kazdy ma swoje wady i zalety. Bo niektorzy niestety tworza swiat idealny, a to jest falszywy obraz.

      Usuń
    3. To naturalne, że im więcej przeczytaliśmy, tym bardziej wyłapujemy powtarzające się elementy. ;) Czasem rażą one tak mocno, że człowieka wręcz odrzuca od lektury, a czasem zdarza się, że odbioraca się do nich przyzwyczaja i nawet podświadomie ich oczekuje. Stąd np. duża popularność schematycznych historii.

      Kreowanie antagonistów zdecydowanie może być świetnym wyzwaniem. Obmyślanie tych wszystkich niuansów i szczególików, które sprwiają, że postać działa na wielu płaszczyznach, to zajęcie na wiele godzin. Nie zawsze jednak historia wymaga niejednoznacznych bohaterów z rozbudowaną psychiką. Czasem proste rozwiązania i nieco biało-czarnego podejścia może wyjść opowieści na dobre i wzmocnić ogólny przekaz tekstu. Wszystko zależy od tego, na jakim efekcie zależy autorowi oraz co z lektury według niego powinien wyciągnąć czytelnik.
      Co do dojrzałości, cóż, na pewno z wiekiem jest łatwiej dostrzec pewne rzeczy. Nie zawsze jednak ta świadomość będzie przekładała się na to, jak i o czym dany autor pisze. Nie każdej osobie będzie zależało na oddaniu realizmu, a to, czy uda jej się stworzyć coś udanego, jest już kwestią umiejętności. :)

      Usuń