Adres – Hermiona Draco
Autor – Malfoy’owa
Oceniający – Kvist
1. Pierwsze wrażenie (4/5 pkt.)
Pierwszą
rzeczą, która rzuca się w oczy, jest błąd w tytule Mimo wszystko.; ta
kropka nie ma prawa się tam znaleźć.
Oprócz
tego wszystko wygląda dobrze: różowy z czarnym pasują do siebie, font jest w
rozmiarze wygodnym do czytania i nie zlewa się z tłem. Masz jednak za dużo
postów na stronie głównej, co niepotrzebnie ją rozciąga. Wydaje mi się, że
dobrym pomysłem byłoby ograniczenie ich do jednego, maksymalnie dwóch.
2. Grafika (4/5 pkt.)
Zgrzytają
mi trochę cytaty na nagłówku, zwłaszcza ten drugi, do stworzenia którego użyto
dwóch różnych fontów. Odnoszę też wrażenie, że jest może odrobinę za bardzo
„naciapane”, ale w tym wypadku to już kwestia gustu.
Do samego
ułożenia też nie mam wielu zastrzeżeń. Gif, który chyba powinien znajdować się
pod statystyką, wjeżdża trochę na środkową kolumnę. Po prawej stronie lista
czytanych przez Ciebie blogów jest dość długa; wydaje mi się, że lepiej
wyglądałoby, gdybyś stworzyła dla niej osobną zakładkę.
3. Treść opowiadania (26/85 pkt.)
– fabuła + świat przedstawiony (4/20 pkt.)
Prolog
Mam kilka
zastrzeżeń: po pierwsze, prolog jest króciutki i w zasadzie niewiele wnosi do
fabuły. O ile jednak jego długość nie stanowi jakiegoś wielkiego problemu, tak
sama zawartość już tak. Samo spotkanie (może nie tyle spotkanie, ile jak do
niego doszło) Draco i Hermiony wydaje się mocno naciągane: dlaczego wszyscy
muszą ciągle na siebie wpadać? Dziewczyna szła powoli, więc mogła zauważyć, że
ktoś biegnie prosto na nią; Malfoy też pewnie nie miał zamkniętych oczu.
Przemyślenia
Granger na plus, choć przedstawiasz je w mocno okrojonej formie, tak samo
zresztą jak te chłopaka. Przydałoby się jednak wyjaśnić, dlaczego Draco
właściwie tak myśli: naprawdę chce się zmienić? Boi się zemsty Śmierciożerców i
szuka pewnego rodzaju ochrony u tych dobrych?
Uwaga
odnośnie kanonu: Lucjusz Malfoy nie trafił do Azkabanu po śmierci Voldemorta. Podczas zeznań
podał wiele dowodów przeciwko poplecznikom Lorda i pomógł w złapaniu tych,
którzy próbowali się ukryć.
Rozdział pierwszy
Reakcja
Rona na nowiny, które przekazała im Hermiona, jest całkiem prawdopodobna.
Wierzę w to, że Weasley faktycznie mógł powiedzieć coś takiego. Z drugiej
strony nie wiem jednak, dlaczego Granger tak rozgniewały słowa Harry’ego oraz
dlaczego Potter nie był w stanie przekazać im tej informacji. Wybuchu gniewu
można by zresztą bardziej spodziewać się po Harrym niż po Hermionie. Zarzut
przyjaźni z Malfoyem tylko dlatego, że Harry nie powiedział im, że Draco wraca
do Hogwartu, jest tak absurdalny, że aż śmieszny. Granger powinna prędzej
stwierdzić, że każdy zasługuje na drugą szansę (przypomnij sobie jej słowa z
czwartego tomu, gdzie mówiła o współpracy z Durmstrangiem, chociaż Ron uważał,
że większość przedstawicieli tej szkoły popiera Voldemorta), a nie reagować w
taki sposób.
Scena
rozmowy Blaise’a i Draco jest trochę lepsza od poprzedniej. Malfoy stara się
uzasadnić zmianę swojego sposobu myślenia. Jego słowa bardziej pasują jednak do
osoby, którą zmuszano do wyrażania takich, a nie innych poglądów; wiadomo, że w
rzeczywistości wyglądało to inaczej – młody Malfoy zgadzał się z tym, co mówił
ojciec.
Rozdział drugi
Wiesz, że
Harry i Ron nie wrócili do Hogwartu po zakończeniu wojny z Voldemortem i
jego zwolennikami, prawda? Na taki krok zdecydowała się jedynie Hermiona, która
tym samym znalazła się na jednym roku z Ginny. A skoro już o Granger mowa, to z
pewnością nie zapomniałaby o spotkaniu prefektów. Nie wołałaby również
rozpaczliwym głosem o pomoc, tylko próbowałaby sama poradzić sobie z Malfoyem.
Sam Draco
zachowuje się chyba i tak najbardziej racjonalnie i kanonicznie, w
przeciwieństwie do Granger, która pozwala sobą szarpać jak nie jemu, to Ronowi,
który dołączył do nich w przedziale. Weasley faktycznie mógł czuć zazdrość o
Hermionę, ale na pewno nie traktowałby jej tak, jakby była jakimś przedmiotem.
Wiadomo jednak, czemu służy takie zachowanie: trzeba uzasadnić pozbycie się
Weasleya, żeby Draco i Hermiona mogli być razem.
Kolejny
„kanoniczny” punkt: Malfoy i Granger zostają prefektami naczelnymi i otrzymują
specjalne kwatery. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że prefekci naczelni
nadal mieli dormitoria z resztą uczniów?
Przemowa
profesor McGonagall była, wydaje mi się, trochę w stylu Dumbledore’a. Dziwne,
że nowa dyrektor nie wspomniała słowem o uczniach, którzy zginęli w walkach ze
Śmierciożercami, czy też w ogóle cokolwiek o tym, co zdarzyło się dwa-trzy
miesiące wcześniej.
Jeżeli
chodzi o pokój prefektów naczelnych, to oprócz tego, że w kanonie czegoś takiego
nie było, mam jeszcze jedno dość poważne zastrzeżenie: naprawdę myślisz, że w
szkole udostępniono by uczniom alkohol mocniejszy od kremowego piwa? Nawet
jeśli ci uczniowie byliby już pełnoletni?
Rozdział trzeci
Wyścig
„kto pierwszy zajmie łazienkę” i przynoszenie Hermionie szlafroka (rozumiem, że
w przypadku dormitoriów prefektów naczelnych zasada, że chłopcy nie mogą
wchodzić do pokojów dziewczyn, już nie działa?) są poniżej jakiegokolwiek
poziomu i nie wnoszą do fabuły kompletnie nic; te sceny mogłabyś spokojnie
pominąć i zacząć od razu od rozmowy Draco i Hermiony.
Naiwność
dziewczyny jest zatrważająca; nie zapominaj, że mimo wszystko nie ma ona
żadnych powodów, by wierzyć, że Draco faktycznie się zmienił, a to, że w ciągu
kilkudziesięciu godzin nie nazwał jej ani razu szlamą, nie jest żadnym
argumentem. Nie mówię, że nie mogła mu tego nigdy wybaczyć, po prostu nie tak
od razu. Nie uważasz, że o wiele wiarygodniej wyglądałoby to, gdyby zdecydowała
się zaobserwować, czy zmiana dotyczy też jego zachowania w stosunku do innych
ludzi? Czyli do innych czarodziejów z niemagicznych rodzin? Albo do Harry’ego
czy Weasleyów, którymi też gardził za zadawanie się z mugolakami?
Kolejna
konfrontacja w łazience była naprawdę zbędna. Przypuszczam, że chcesz ich
zeswatać ze sobą jak najszybciej, ale są pewne granice; że tak oprę się na klasyku: to jest teleportacja, a nie
droga na skróty. Paradowanie w samym
ręczniku przed rówieśnikiem ze szkoły jest taką właśnie teleportacją, a
zdziwienie Hermiony, dlaczego Draco tak się jej przyglądał, to już kompletne
nieporozumienie; w dodatku w żaden sposób nie próbujesz wyjaśnić jej
zachowania. Jedno zdanie typu: „z powodu bardzo wczesnej godziny Granger nie
zdawała sobie jeszcze do końca sprawy, co się wokół dzieje, bo była zaspana”
czyniłoby całą sytuację odrobinę wiarygodniejszą.
Szkoda mi
Rona. Szkoda mi, że robisz z niego człowieka, który ciska Cruciatusami, który
stosuje przemoc w stosunku do innych ludzi i który uważa Hermionę za swoją
własność. Tworzenie tak karykaturalnie złego bohatera jest naprawdę słabym
zabiegiem i świadczy o braku warsztatu autora.
Ostatnia
uwaga do tego rozdziału: czy uważasz, że siódmoklasiści przypominaliby sobie
program z pierwszej klasy? Z poprzedniego roku byłoby jeszcze do zrozumienia,
ale to, co napisałaś, już nie jest. To tak samo, jak gdyby licealiści
powtarzali dodawanie: taka sytuacja nie miałaby po prostu miejsca.
Rozdział czwarty
Do tej pory
liczyłam na to, że nazwanie Hermiony przez Rona „szlamą” wynikło raczej z tego,
że Weasley próbował przypomnieć o tym Draco (gdyby ewentualnie o tym
zapomniał), a nie z tego, że sam tak myśli. Niestety, z rozmowy między nim,
Granger, Malfoyem i McGonagall wynika zupełnie coś innego. Szkoda, że komuś,
kto bierze się za pisanie fanfika, muszę przypominać, jak wykreowano bohaterów
w kanonie. Ron w drugiej części stanął w obronie Hermiony, którą Draco nazwał
szlamą, i chciał rzucić na niego klątwę, która przez nieprawidłowo działającą
różdżkę trafiła w niego. W Twoim opowiadaniu nie ma nic, co przypominałoby go
chociaż w niewielkim stopniu. Nie rozumiem, po co w takim razie pisać
fanfiction, skoro z kanonu zostaje tylko wygląd bohaterów i ich imiona. Nie
lepiej byłoby w takim razie spróbować stworzyć własny świat i własne postacie?
Kolejnym
„klasycznym” punktem w Twoim opowiadaniu jest impreza, którą Malfoy chce
urządzić w swoim nowym dormitorium, i który ostrzega Hermionę, że lepiej, by ta
pilnowała swojego łóżka, a także Pansy, która uważa się za dziewczynę Draco i
która, tak jak Ron, służy w zasadzie tylko po to, by uzasadnić słuszność
związku Granger i Malfoya. Wiem, że pisałaś, że niektóre wątki mogą przypominać
te na innych blogach i moja krytyka nie tyczy się bezpośrednio ich obecności w
Twoim opowiadaniu, ponieważ najbardziej oklepany motyw można napisać ciekawie.
Nie ma znaczenia również to, że Dramione jest w zasadzie na pęczki; problem w
tym, że w żaden sposób nie próbujesz (przynajmniej w tym momencie) w
jakikolwiek sposób tego urozmaicić lub w miarę wiarygodnie uzasadnić
psychologicznie. Przez to zaniechanie Twoje opowiadanie wygląda jak zbiór
najczęściej powielanych klisz i w zasadzie praktycznie podczas całej lektury
byłam w stanie stwierdzić, co zaraz się wydarzy.
Kolejna
uwaga: przez pierwsze pięć lat nauki w Hogwarcie Draco absolutnie zgadzał się z
poglądami swojego ojca na temat mugolaków, w związku z czym nie może
powiedzieć, że „nie chciał, żeby Hermiona cierpiała”, bo chciał.
Oczywiście teoretycznie można założyć, że okłamuje Granger, żeby zgodziła się
mu w końcu wybaczyć, ale, niestety, obawiam się, że to nie jest ten przypadek.
Granger
nie poprosiłaby kogokolwiek, by wcielił się dla niej w rolę skrzata. Nie
wiem, czy pamiętasz, ale w czwartej części założyła specjalną organizację,
która miała walczyć o prawa skrzatów, żeby nie musiały dalej niewolniczo
pracować. Dlatego wpychanie w jej usta słów, których nie wypowiedziałaby, jest
kolejny raz w przypadku Twojego opowiadania mocnym naruszeniem kanonu.
Impreza,
oprócz tego, że w ogóle właściwie nie została opisana (cały czas miałam
wrażenie, że są tam tylko trzy osoby), nie wniosła do tekstu w zasadzie niczego
nowego, chociaż była dobrą okazją do przedstawienia tego, jak wyglądało
zachowanie Ślizgonów po wojnie: czy przeszli podobną przemianę co Draco, czy
może uważali, że szkoda, że Voldemort zginął; jak reagowali na obecność
Hermiony, czyli kogoś, kto nie miał „czystej krwi”? Niestety Twój opis
ograniczył się do stwierdzenia, że tańczyli przez kilka godzin, po czym poszli
spać.
Następne zastrzeżenie: nie sądzę,
by w szkole, nawet jeśli uczniowie są pełnoletni, alkohol stałby po prostu w
barku w dormitorium.
Rozdział piąty
Błędem,
który rzucił mi się na samym początku w oczy, jest mieszanie przez Ciebie
czasów: Gryfonka nie wiedziała o co chodzi Ślizgonowi, najpierw wręcz ją
błaga o to, żeby się z nim pogodziła, a teraz nie zwraca na nią uwagi. W
tym wypadku drugą część zdania powinnaś napisać w czasie przeszłym.
Już
wspominałam, że w zazdrość Rona mogę uwierzyć, nie sądzę jednak, by z tego
powodu wydzierał się na zajęciach. Jeszcze mniej wiarygodne jest to, że
Hermiona w ciągu trzech tygodni tak dobrze zaprzyjaźniła się z Blaise’em; to po
prostu za mało czasu. Nie wydaje mi się też, żeby nagle Granger wolała
towarzystwo Ślizgonów od obecności swoich długoletnich przyjaciół (których
oczywiście w tym czasie w Hogwarcie być nie powinno, ale zostawmy to już na
boku).
Robienie
z Malfoya naczelnego macho Hogwartu, który gniew wyładowywał w łóżku z
przypadkowymi dziewczynami albo upijając się do nieprzytomności jest
kolejnym wątkiem charakterystycznym dla Dramione, gdy Hermiona początkowo nie
jest nim zainteresowana; w przypadku Twojego opowiadania chodzi o, zdaniem
Malfoya, zbyt bliską przyjaźń Granger oraz Zabiniego. Zastanawia mnie, czy
zdajesz sobie sprawę z tego, w jakim świetle stawiasz w tym momencie swojego
głównego, w domyśle pozytywnego bohatera.
Scena
między Ronem a Hermioną… Aż nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że wkradło
Ci się trochę powtórzeń i nie wszystkie imiesłowy przysłówkowe są oddzielone od
reszty zdań przecinkami, więc to powinnaś poprawić.
Dziwi
mnie, że zachowanie Granger ograniczasz w zasadzie tylko do płaczu; dziewczyna
ani nie krzyczy, ani nawet nie próbuje uciec, gdy ma ku temu dobrą okazję. Nie
sądzę też, żeby nie znalazła niczego do obrony, chociażby nawet niewielkiego
metalowego świecznika, by uderzyć Rona. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek
przedstawiano Gryfonkę jako „damę w opałach” i nie widzę powodu, dla którego
nagle trzeba by to zmieniać. I już nie skomentuję faktu, że jedyną karą za
próbę popełnienia przestępstwa jest przedłużenie szlabanu do roku i list do
rodziców. Przypomnę Ci: Twoi bohaterowie są już PEŁNOLETNI i obowiązują ich
inne zasady niż te, które do tej pory występowały w książkach.
Hermiona
nigdy nie była przedstawiana jako „najładniejsza dziewczyna w Hogwarcie”. Nie
wiem, czy zrobiłaś to świadomie, ale zdradziłaś, dlaczego tak naprawdę Draco
zdecydował się na „przeproszenie” Gryfonki: zmiana poglądów nie ma z tym nic
wspólnego, dziewczyna po prostu podoba mu się fizycznie: Z czasem zaczęła
dojrzewać i jej figura nabrała kształtów, twarz wysmuklała, a włosy nie wyglądały
już tak strasznie jak kiedyś. No i najważniejsze: miała nogi do nieba. (…) Chociaż,
w tym roku coś się zmieniło, chłopak zaczął dostrzegać zalety Gryfonki.
Zauważył, że nie jest już małą dziewczynką a piękną, dorosłą kobietą.
Dobrze byłoby się trzymać konsekwentnie jednej wersji.
Rozdział szósty
Pierwsze
zastrzeżenie w tym rozdziale, podobnie jak w poprzednim, dotyczy kwestii
poprawności: także oznacza również, a nie więc. Poza tym
zajęcia w Hogwarcie zaczynały się o dziewiątej, nie o ósmej.
Zachowanie
Draco, o ile nie byłoby poprzedzone we wcześniejszych rozdziałach dziwnymi
uzasadnieniami, wyglądałoby całkiem wiarygodnie: można by dostrzec, że Malfoy
próbuje się zmienić, pomagając Hermionie na swój sposób.
Podobało
mi się też, że Granger przypomniała sobie, że ma przyjaciół w Gryffindorze i że
idzie ich odwiedzić: to był bardzo dobry akcent. Ogólnie mogę powiedzieć, że
ten rozdział pozytywnie wyróżnia się na tle innych: Draco stara się na nowo
zdobyć szacunek w Slytherinie po tym, jak jego ojciec stracił poważanie w
środowisku czarodziejów, z rozpędu nazywa Granger „szlamą”, a Blaise dostrzega
hipokryzję w jego zachowaniu. Działania bohaterów są zauważane i komentowane
przez innych, a nie tylko wiszą w próżni.
Pozwolę sobie
zwrócić uwagę, że Lavender nie mogła być dobrą komentatorką z dość prostego
powodu: nie żyła. Dziewczyna zginęła podczas walk w Hogwarcie.
W drugiej
połowie rozdziału, gdy pojawia się wątek kolejnej imprezy, poziom znów trochę
spada, zarówno przy zapraszaniu na nią Ginny, jak i przy przygotowaniach do
niej; mam tu na myśli makijaż. Tak szczegółowy opis odstaje od reszty
opowiadania, ponieważ nie ma ich za wiele.
Nie wiem,
czy widzisz, ale na imprezie Draco zachowuje się tak samo jak Ron: jest
chorobliwie zazdrosny i nazywa Hermionę „szlamą”, ale jemu uchodzi to na sucho.
Dlaczego Weasley nie dostał drugiej szansy, a Malfoy już tak?
Rozdział siódmy
Dobrze,
że starasz się przedstawić coś rzadziej przedstawianego w opowiadaniach, czyli
relacje Draco z matką; mam nadzieję, że ten wątek będzie jeszcze obecny w
Twoim opowiadaniu. Sam list wygląda jednak dość komicznie; przypuszczam, że
chciałaś w ten sposób zaznaczyć to, że Malfoy, który wywodził się z wysoko
postawionej rodziny, został dobrze wychowany, ale nie sądzę, by z tego powodu
podpisał się Twój jedyny syn, D.M. Trochę nie współgra to ich opisaną
wcześniej relacją. Niemniej jednak – plus za próbę.
Mogę też
stwierdzić, że chyba najbardziej, jak do tej pory, podoba mi się postać
Blaise’a. Przyjmuje on rolę swojego rodzaju „rozjemcy” między Hermioną a
Draco, starającego się wytłumaczyć jedno przed drugim i przyjaźnić z
obojgiem. Kolejny plusik.
I jak
Zabini prezentuje się w porządku, choć jego zamiłowanie (tak samo zresztą jak
innych Ślizgonów) do libacji alkoholowych jest mocną przesadą, tak charakter
McGonagall przeszedł całkowitą przemianę. O ile mogę uwierzyć, że się wzruszyła
(chociaż płakanie rzewnymi łzami to już trochę za dużo, ale dobrze, że
zaznaczyłaś, że to było trochę niespodziewane), tak nie przyjmuję tego, że
zignorowała fakt, że jeden z uczniów jest pijany i jeszcze kazała się mu zająć
Hermioną.
O matko…
Dlaczego, gdy tylko zaczynam myśleć, że wraz z pisaniem pojawiają się coraz
lepsze momenty, to w opowiadaniu musi się znaleźć coś, co absolutnie temu
zaprzecza? Jeśli ocenę czytają inne osoby, to ostrzegam, że najbliższy akapit
będzie spojlerem; kto chce, może pominąć.
W żaden, absolutnie
żaden sposób nie jestem w stanie wyobrazić sobie Hermiony, która, widząc
kogoś (w tym wypadku Draco i Amandę), kto zabawia się w wannie, postanawia…
rozebrać się i do nich dołączyć. To po prostu przekracza granice mojego
pojmowania, naprawdę. Potem jeszcze to rozmyślanie, jaki to Malfoy nie jest przystojny
i dobrze zbudowany... No cóż, ta scena nadaje się w zasadzie tylko do
wyrzucenia.
Podoba mi
się pomysł sięgania McGonagall po porady u Dumbledore’a; szkoda tylko, że ten
fragmencik był naprawdę bardzo krótki.
Oczywiście
nie mogło zabraknąć balu, na który Hermiona i Draco muszą przyjść razem. W
książkach taka impreza była tylko jedna: z okazji Turnieju Trójmagicznego.
Szkoda, że nie pokusiłaś się o wyjaśnienie, dlaczego zdecydowano się na coś
takiego. Zwykłe zdanie, chociażby o tym, żeby w taki sposób uczcić zwycięstwo
nad Voldemortem, co rzeczywiście można potraktować jako dobrą okazję, nadałoby
całemu wydarzeniu więcej sensu. W tym momencie wszystko wygląda po prostu jak
kolejny element do odhaczenia na liście „co powinno znaleźć się w kanonicznym
do bólu Dramione”.
Rozdział ósmy
O ile
podoba mi się, że próbujesz we własny sposób nadać charakter Narcyzie i
określić jej relacje z Lucjuszem (ponieważ z książek wiadomo w zasadzie tylko
tyle, że bardzo kochała Draco i że był on dla niej najważniejszy), tak kolejny
raz zwrócę uwagę na to, że Malfoyowie przestali popierać Voldemorta jeszcze przed
jego śmiercią. Tak czy inaczej – w zasadzie cała scena między chłopakiem i
matką – zdecydowanie na plus.
Skąd
Draco wiedział, jak wygląda najnowsza moda wśród mugoli? Nawet jeśli przestał
uważać niemagicznych ludzi za gorszych, to nie sądzę, żeby nagle stał się takim
mugolofilem, by orientować się w ich zwyczajach.
Ja
przepraszam, ale scena, w której Hermiona przebiera w sukienkach, a Draco
siedzi rozwalony w fotelu i przygląda się jej, czekając, aż coś wybierze,
wygląda dość… Nie wiem, dwuznacznie? Mimo to poczucie wyższości Malfoya
pojawiające się w tej scenie pasuje mi do niego. Gorzej jednak sprawa ma się z
Granger; w tym momencie muszę stwierdzić, że to, obok Rona, najsłabsza postać w
Twoim opowiadaniu. Po prostu nie kupuję tej wdzięczącej się do Draco i
flirtującej z nim dziewczyny.
Łazienka
cieszy się u Ciebie, widzę, dość sporym powiedzeniem; to już chyba trzecia albo
czwarta sytuacja, w której dochodzi między Hermioną i Draco do dwuznacznych
sytuacji. I, że tak jeszcze zapytam, trzy godziny w łazience? Trzy? Co
ona tam robiła? I kolejna rzecz: bal jest o osiemnastej, więc Ginny i Hermiona
zaczynają się szykować o dziesiątej. Osiem godzin na przygotowanie się do
szkolnej imprezy? To spora, naprawdę spora przesada.
Jeśli
chodzi o opis strojów dziewczyn – wszystko okej, ale mam dwa zastrzeżenia: po
pierwsze wstawienie linku do zdjęcia naszyjnika było całkowicie zbędne:
opisałaś go dość dokładnie (nawet jeśli byłyby to dwa zdania, to coś takiego
nie powinno absolutnie mieć miejsca); po drugie, jeśli już koniecznie chciałaś
to zrobić – wystarczyło go dodać na początku, w krótkiej notce od siebie. W środku
opowiadania całkowicie psuje to klimat.
Rozdział dziewiąty
No i w
tym momencie dochodzimy do drugiego częstego pairingu w Dramione, a mianowicie
do Blinny. Ciekawi mnie tylko, jak Harry zareagował na wieść, że jego
dziewczyna wybiera się z kim innym na bal. Ogólnie chyba tylko wspomnę w tym
momencie, że Potter w zasadzie w tym opowiadaniu już się pojawiać nie będzie i
nie rozumiem, po co go tu w ogóle umieszczałaś. Ale idźmy dalej.
Bal
ograniczyłaś tylko do tańca Draco i Hermiony. Szkoda, bo stwarzał on całkiem
niezłą okazję do pokazania opisania przystrojonej i udekorowanej Wielkiej Sali.
Nie bardzo też zatem w tym momencie rozumiem, po co był pomysł z maskami, skoro
ostatecznie Malfoy i Granger przyszli bez nich, a i o reszcie uczniów nie
wiadomo, czy ktoś się na to zdecydował.
Późniejsze
wydarzenia, już po tańcu… Tutaj znowu nie bardzo wiem, jak to skomentować. Brak
jakiegokolwiek dokładniejszego opisu spowodował, że w ogóle nie czułam napięcia
czy dramatyzmu sytuacji. Reakcja pozostałych – mocno niewiarygodna. Dlaczego
największym zmartwieniem Hermiony jest to, że Malfoy powiedział, że się w niej
nie zakocha? Jak w tak dramatycznej sytuacji może rozwodzić się nad tym, jak
przyjemnie jej się tańczyło ze Ślizgonem?
Dodam
jeszcze tylko, że bez wyroku nikt nie zostałby wysłany do więzienia. Tu miałaś
okazję do przedstawienia swojego wyobrażenia na temat tego, co robi się z
podejrzanymi, gdzie czekają na rozprawę – gdzieś w Ministerstwie? A może
faktycznie są jakieś specjalne pomieszczenia w Azkabanie? Szkoda, że nie
wykorzystałaś tej szansy.
Rozdział dziesiąty
Wstawki *w
tym samym czasie* w treści opowiadania nie powinny mieć miejsca. Przypomina
to wszystkie produkcje typu „Dlaczego ja?” czy „Trudne sprawy”, których
zaznaczane jest przejście między jedną sceną a drugą. W książkach takiego
zabiegu absolutnie się nie używa; wystarczyłyby same trzy gwiazdki (których
przecież używasz), ewentualnie dłuższa przerwa. Czytelnicy wiedzieliby, że
wszystko ma miejsce w tym samym czasie.
Sam
rozdział był, niestety, dość słaby; wydarzyło się całkiem sporo (tragiczne
nowiny po balu, rozprawa), a opisałaś tylko scenę pocałunku Draco i Hermiony,
resztę pchając dialogami. Pamiętaj, że akcja nie musi pędzić na złamanie
karku przez cały czas. Opisy służą nie tylko przedstawianiu wyglądu
poszczególnych miejsc czy postaci – mogą też być użyte właśnie jako
spowalniacz, który da czytelnikowi chwilę wytchnienia i wprowadzi go w
odpowiedni nastrój.
Przy tak
poważnym przestępstwie z pewnością nie ograniczono by się do wysłuchania
jednego świadka i skazania oskarżonego na trzydzieści lat. Dlaczego wysłuchano
tylko Malfoya? Dlaczego nie wezwano Hermiony? Dlaczego nie sprawdzono różdżki,
by ustalić, jakie zaklęcie rzucono ostatnio za jej pomocą? Dlaczego nie
przesłuchano innych ludzi, by upewnić się, że oskarżony nigdzie się nie oddalał
i że ktoś po prostu wypił Eliksiru Wielosokowego, żeby się pod niego podszyć?
Tyle pytań! Gdyby w Hogwarcie grasował jakiś seryjny morderca, to bez problemu
mógłby pozabijać połowę uczniów, zrzucając winę na innych. Już pomijam fakt, że
rozprawa została wyznaczona na zaledwie kilka godzin po całym zdarzeniu.
Reakcje
bohaterów też pozostawiają sporo do życzenia: Hermiona i Draco niczym się nie
przejmują, tylko całują, Ginny w zasadzie cała sytuacja jest obojętna, ważne,
że Blaise jest w pobliżu, Zabini cieszy się, że nic się nie stało, co jest
kompletną paranoją, a nauczyciele w żaden sposób nie komentują zdarzenia… W
takim przypadku wszędzie aż huczałoby od plotek, a u tu co? Cisza.
Rozdział jedenasty
No tak,
nic to, że Hermiona prawie została zamordowana, nic to, że zginęła inna osoba,
najważniejsze, że nie zdążyła powiedzieć Malfoyowi, że się w nim zakochała.
Dobrze, że Blaise przybył z odsieczą, bo inaczej biedna panna Granger uschłaby
niczym delikatna lilia. Ale tak czy inaczej – postawa Zabiniego na plus. Bardzo
Cię proszę, nie rób z Hermiony nierozgarniętej dziewczynki, która nie ma
pojęcia, co się wokół niej dzieje. Kto jak kto, ale ona nie należy do osób,
które miałyby utracić sens życia, gdyby były same.
Jakim
cudem Granger zaczęła topić się w jeziorze, stojąc tuż przy jego brzegu,
skoro nie straciła przytomności i nic nie wciągnęło jej do wody? Jezioro to nie
rwąca rzeka ani jakiś dół, który przy samym brzegu ma trzy metry głębokości. I
czy Malfoy (a jakże), widząc, że jego ukochana się topi już przez jakiś czas,
zajmowałby się zdejmowaniem butów? Może były drogie. Dobrze, że Draco mógł się
pochwalić iście bohaterską interwencją.
Scena nad
jeziorem faktycznie mogła posłużyć przedstawieniu myśli Hermiony na temat
wydarzeń z ostatnich tygodni. Szkoda, naprawdę szkoda, że tego nie
wykorzystałaś. Jeśli chcesz (a przypuszczam, że tak jest), żeby Twoi bohaterowie
przypominali ludzi z krwi i kości, to musisz się skupić na nich oraz na ich
przeżyciach i emocjach, a nie tylko przeskakiwać z jednej sceny do kolejnej.
Rozdział dwunasty
Biorąc
pod uwagę, że Hermiona wpadła do jeziora po kolacji, a ze Skrzydła Szpitalnego
wyszła jeszcze przed zajęciami, to raczej mało prawdopodobne, by Krzywołap miał
paść przez ten czas z głodu. Ale oczywiście troskę o zwierzaka jak najbardziej
pochwalam.
Zdajesz
sobie sprawę, że Zgredek zginął w siódmym tomie? Oczywiście, że nie, inaczej
nie umieszczałabyś go w opowiadaniu. Może wydawać się, że to tylko szczegóły,
ale, powtarzam, takie drobiazgi również wpływają na odbiór tekstu.
Mamy
kolejne spotkanie bohaterów w łazience, w dodatku mocno nielogiczne. Czyżby tam
były jednak dwie wanny? Czy też jedna, cały czas napełniona gorącą wodą? Jakim
cudem Hermiona nie zauważyła, że ktoś w niej jeszcze jest, nawet jeśli wanna
miała rozmiary niewielkiego basenu?
Brawo,
Harry w końcu się zorientował, że Ginny jest z innym. Szkoda tylko, że
wcześniej nie wspomniałaś o tym, że oboje się rozstali. Mocno pomogłoby to w
zorientowaniu się w całej sytuacji.
Pomysł z
wymianą również dość klasyczny, sama Japonia – już trochę mniej, co oczywiście
na plus. Mam nadzieję, że się na nim nie przejedziesz.
Rozdział trzynasty
Hermiona
zaczyna pakować się dzień przed wyjazdem na miesiąc? Powodzenia. Scena z
zepsutym zegarkiem miała chyba być elementem komicznym, ale, niestety, nie
wyszło. Brak jakiegokolwiek opisu dłuższego niż cztery linijki, który
przedstawiałby coś innego niż poranną toaletę sprawia, że czyta się to, jakby
wzięło się to nie wiadomo skąd. Nie mówię, że absolutnie każda scena ma coś
wnosić do fabuły, w końcu wcześniej wspominałam o spowalnianiu akcji, ale coś
takiego jest zupełnie niepotrzebne.
Podoba mi
się za to strach Malfoya przed wejściem do samolotu, tak samo jak jego reakcja
na głos z głośników. Wypadło to bardzo naturalnie i wiarygodnie.
A skoro
już w Japonii jesteśmy – po jakiemu rozmawiają ze sobą bohaterowie? Po
angielsku? Zakładam że tak. Czy w związku z tym nie mają absolutnie żadnych
problemów z komunikacją? Nie sądzę, żeby wszyscy spotkani przez nich Japończycy
znali język tak dobrze jak rodowici Anglicy.
Tokio jest
sporym miastem; powiedz mi, gdzie piętnaście minut piechotą znajduje się tam
niewielkie wzniesienie, w okolicy którego nie ma żywego ducha? Trochę tego nie
przemyślałaś.
Kolejne
zastrzeżenie tyczy samej szkoły: skoro stały tam trzy stoły, to dlaczego
Hermiona założyła, że uczniowie nie są podzieleni na domy? To, że mieli te same
mundurki, o niczym nie świadczy; uczniowie Hogwartu też chodzili w czarnych
szatach, które różniły się naszywkami, a których Granger z pewnością nie mogła
odczytać z takiej odległości.
Coś Ci
się stało również z czasem: najpierw pisałaś, że Hermionę zdziwiło tak wczesne
śniadanie, po czym dyrektor szkoły każe wrócić uczniom do kolacji. Ogólnie
jednak muszę Cię pochwalić za opis nowej szkoły: starałaś się oddać różnicę
między nią a Hogwartem, więc to na plus.
Rozdział czternasty – szesnasty
Rozdziały
opisujące pobyt Draco i Hermiony omówię w jednym punkcie, ponieważ są dość
krótkie i nie ma sensu ich rozdzielać.
Czy
główni bohaterowie trafili do jakiejś dziczy? Całe stada chłopaków oczywiście
chciały się rzucać na biedną pannę Granger, ale na szczęście dzielny Malfoy
znajdował się w pobliżu. Nie wiem, czemu ma służyć takie przedstawianie
bohaterów, naprawdę nie wiem. Poza tym Furnunculus nie był zaklęciem,
które wywoływało gwałtowny wzrost zębów.
Szkoda,
że nie pokusiłaś się o wskazanie różnic w programie nauczania; zaznaczyłaś, że
naucza się tego samego co w Hogwarcie, a warto pamiętać, że już w Durmstrangu,
czyli w szkole należącej do tego samego kręgu kulturowego, nauczano innych
przedmiotów. W japońskiej placówce te różnice z pewnością mogłyby być o wiele
większe. Niemniej jednak plus za pierwszy dokładniejszy opis zajęć, chociaż
szkoda, że nie zrobiłaś tego samego z treningiem.
Kolejna
próba gwałtu na Hermionie i oczywiście znów ją trzeba ratować… Dlaczego ona
sama nie stara się uwolnić na własną rękę? Powtórzę się kolejny raz, ale
trudno: jaki jest sens pisania fanfiction, jeżeli z bohaterów zostaje tylko
imię (i już nawet nie wygląd; Hermiona nigdy nie była przedstawiana jako
piękność, za którą szaleje cała męska część szkoły)? Czy naprawdę nie lepiej
postarać się wymyślić własny świat i własne postacie, którym stworzysz
charakter od podstaw?
O,
dobrze, że pamiętałaś, że w bibliotece większość książek jest po japońsku.
Rozumiem radość Hermiony, że w końcu znalazła coś po angielsku. Mam nadzieję,
że jeszcze o niej wspomnisz, ponieważ jej opis pokazuje, że może być dość
istotna dla fabuły.
Muszę
jeszcze skomentować ten nieco dziwny wątek z nauczycielką eliksirów. Nie mówię,
że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca, ale jaki jest cel umieszczania jej w
opowiadaniu? Bo odnoszę wrażenie, że pojawił się on tylko po to, by pokazać, że
nie tylko Hermiona cieszy się takim powodzeniem. Sam wątek z tą brzydką
uczennicą byłby w zupełności wystarczający. I wyjątkowo zgodzę się z Draco: też
nie wiem, co jest zabawnego w nauczycielce molestującej uczniów.
W
sytuacji, kiedy Malfoy i Izo przenosili się za pomocą sieci „Fiuu”, aż prosiło
się o to, by Draco wypowiedział nazwę ulicy niepoprawnie; nie sądzę, że znał
japoński na tyle dobrze, by zrobić to bezbłędnie.
Kolejna
uwaga tyczy się formy: jeśli na początku rozdziału zaznaczyłaś, że pojawi się
scena dla dorosłych, to nie ma potrzeby wydzielania tego fragmentu w tekście.
Przypuszczam, że chciałaś ostrzec w ten sposób niepełnoletnich czytelników,
ale, powtarzam, uwaga we wstępie wystarczyłaby w zupełności. Ewentualnie, jeśli
planujesz podobne sceny w przyszłości, może rozważ wprowadzenie stosownego
komunikatu przed wejściem na bloga? Wtedy potencjalni czytelnicy będą wiedzieć,
czego się spodziewać.
Sam opis
stosunku nie wyszedł ani zbyt komicznie, ani zbyt patetycznie, ale zdarzyło się
kilka powtórzeń (chociażby „wbijanie paznokci”). Niemniej jednak nie było tak
źle.
Rozdział siedemnasty
Chyba już
skończyły Ci się pomysły na szkołę w Japonii, skoro zdecydowałaś się na powrót
Draco i Hermiony do Hogwartu, co? Może lepiej od razu trzeba było ich wysłać
na dwa tygodnie? Dodam jeszcze tylko, że skoro bohaterowie mają godzinę do
odlotu, a są jeszcze niespakowani, to nie uda im się wsiąść na pokład samolotu. Zawsze mówi się, żeby
być na lotnisku ze dwie godziny przed odlotem, ponieważ trzeba przejść jeszcze
odprawę.
O, w
końcu pojawiają się przemyślenia Malfoya na temat jego pracy dla Voldemorta.
Dobrze też, że pokazałaś, jak po wojnie zachowywał się Lucjusz; widać, że przegrana
w zasadzie niczego go nie nauczyła, gdyż cały czas ma takie same poglądy jak
przed upadkiem Czarnego Pana.
O tym,
czy w Zakazanym Lesie można było się teleportować, zastanawiano się już sporo;
fanon przyjmuje, że tak. O ile miejsce aportacji nie leżało dwie minuty
piechotą od zamku, jestem w stanie uznać to za możliwe.
W tym
rozdziale zaczynam powoli podejrzewać, że Blaise ma służyć trochę za Element
Komiczny w Twoim opowiadaniu. Szkoda, bo początkowe notki dawały mu
większy potencjał.
Rozdział osiemnasty
Mam
rozumieć, że Malfoy był miły dla Zgredka od trzeciego tomu? I że Zgredek, jako
wolny skrzat, zgodziłby się służyć komukolwiek z rodziny czarodziejów, która
nim pomiatała? Nie wydaje mi się, żeby taka sytuacja mogła mieć miejsce.
Hermionie
się udało, że tortury Cruciatusem skończyły się tylko lekką utratą pamięci. To
bardzo mocne zaklęcie i aż się prosi, żeby to pokazać w tekście; przypomnij
sobie, jak podziałało na Longbottomów. Podoba mi się jednak, że w tym momencie
nie zapomniałaś o tym na co zwracałam uwagę wcześniej: szkoła aż huczy od
plotek, a każdy jeden scenariusz tego, co się wydarzyło, bije o głowę
poprzedni; za to plusik.
Pojawiła
się jednak pewna nieścisłość: na początku pisałaś, że Lucjusz siedział w
Azkabanie (na co zwróciłam Ci uwagę), a teraz nagle jest na wolności i
przychodzi do szkoły? Trudno zapanować nad kilkunastorozdziałowym tekstem, to
prawda, dlatego ułóż sobie, jeśli nie zrobiłaś tego wcześniej, plan opowiadania
zawierający główne wątki i uzupełniaj go tymi pobocznymi. Notuj, gdzie znajdują
się bohaterowie, kogo znają, kogo nie, by w przyszłości unikać tego typu
wpadek.
Rozdział dziewiętnasty – dwudziesty
Rozumiem,
że Malfoy dopiero po tylu latach zainteresował, w jaki sposób pozbyć się
klątwy? O matko. Liczyłam na to, że może ta książka, którą Hermiona znalazła w
Japonii, coś pomoże, ale chyba o niej zapomniałaś. Mam nadzieję, że Granger
pamiętała, żeby ją oddać, a nie przywiozła ze sobą, bo może otrzymać karę za
przetrzymanie. Dobrze, już nie żartuję. Lepiej, żeby ją miała, gdyż inaczej
wątek z książką okazałby się zupełnie bezsensowny.
Ach,
kolejny bal, tym razem bożonarodzeniowy. McGonagall chyba ukrywała w sobie
sympatię do tego typu imprez, skoro to drugie tego typu przyjęcie w ciągu
trzech miesięcy.
Mam też
nadzieję, że pociągniesz wątek z psem Dyziem, który potrafi się teleportować i
że nie będzie to kolejny zmarnowany pomysł typu „O, wpadło mi to do głowy, to
napiszę”. Skoro już decydujesz się na wprowadzanie takich wątków do
opowiadania, dobrze byłoby je wykorzystać.
Opis
rozprawy w tym rozdziale jest o niebo lepszy od poprzedniego, ale i tak brakuje
mi chociażby sprawdzenia różdżki. Niemniej jednak przesłuchano i samego
oskarżonego, i świadków (ale nie wszystkich), więc widać postęp.
No, w
końcu odrobinkę wyjaśniła się sprawa z klątwą, choć wydaje mi się, że w tym
momencie można by opisać ją dokładniej i od tej pory skupić się na tym, jak
sobie poradzić z jej zdjęciem.
Czy informacja
o popalaniu przez Hermionę papierosów z mugolskimi znajomymi oznacza, że miało
to miejsce jeszcze przed Hogwartem? Bo przecież Granger większość wakacji
spędzała z rodzicami, ewentualnie z Harrym i Ronem.
– bohaterowie (5/20 pkt.)
Bohaterowie,
którzy występują w Twoim opowiadaniu, w większości przypadków z kanonem są
zgodni tylko pod kątem imienia, nazwiska oraz wyglądu. Ale po kolei.
Część
uwag, które dotyczyły kreacji postaci, przewijała się już we wcześniejszym
podpunkcie, tutaj zbiorę to wszystko w całość.
Wewnętrzna
przemiana Draco Malfoya nie została przedstawiona wiarygodnie. Tylko raz
w zasadzie wspomniałaś o tym, że nie zgadzał się z poglądami Lucjusza, co jest
w zasadzie swojego rodzaju naciągnięciem faktów. W Twojej wersji można to
zinterpretować tak, że już od dziecka nic przeciwko mugolakom i
czarodziejom mieszanej krwi nie miał, a mówił coś innego tylko po to, by
uniknąć gniewu ojca. Warto w tym momencie sobie przypomnieć, że aż do końca
piątego roku wyraźnie twierdził, że do Hogwartu powinny mieć dostęp tylko osoby
czystej krwi. Jego zachowanie zaczęło się zmieniać dopiero na szóstym roku.
Inną
sprawą jest też to, że Malfoy myśli u Ciebie zero-jedynkowo. Zmiana poglądu z
„nienawidzę szlam” na „kogo obchodzi czystość krwi” stanowi doskonały tego
przykład; wydaje mi się, że bardziej prawdopodobne byłoby, gdyby na początku
Malfoy próbował lepiej zapoznać się z kimś, kto nie jest czarodziejem czystej
krwi (nie licząc Hermiony). W ten sposób mógłby sprawdzić samodzielnie, że jego
ojciec nie do końca miał rację.
Mimo
wszystko Draco i tak należy do lepiej zarysowanych bohaterów. Jego uczucia i
emocje starasz się przedstawić w jakiś sposób; wspominasz o tajemniczej
klątwie, która ma wpływać na jego zachowanie, momentami Malfoy przypomina tego
z wcześniejszych lat szkolnych, co ma pokazywać, że ten poprzedni sposób życia
gdzieś tam się jeszcze pojawia. W tym momencie może wydaje Ci się, że
zaprzeczam sama sobie, skoro wspomniałam, że Malfoy myśli w kategoriach czarne
– białe i nie widzi niczego pomiędzy. Chodzi mi o samo jego podejście w tym
momencie; zamiast stwierdzić, że na przykład „ludzie o nieczystej krwi nie są
tacy źli, nie będę się już ich czepiał”, on od razu myśli, że „musi wynagrodzić
Hermionie lata upokorzeń”. Mam nadzieję, że widzisz tę różnicę.
A skoro
przy Hermionie Granger jesteśmy, to zatrzymajmy się przy niej na dłużej.
O ile jeszcze w przypadku Malfoya jakieś próby opisania jego przemiany
się pojawiły, tak, przykro mi to stwierdzić, Gryfonka zachowuje się jak po
lobotomii. Jej charakter w najmniejszy sposób nawet nie stoi obok tego, jak
przedstawiona została w książce. Z inteligentnej, samodzielnej dziewczyny
robisz z niej wspomnianą przeze mnie wcześniej „damę w opałach”, która bez
pomocy Draco utopiłaby się w dwóch centymetrach wody i która załamuje się, bo
Malfoy powiedział jej, że są kolegami, a nie kimś więcej. Pomijam w tym
momencie niekanoniczność samego Dramione, bo w końcu wszystko można uzasadnić,
ale przypomnij sobie, czy widziałaś (w książce lub filmie, bez różnicy)
zachowującą się w ten sposób Hermionę? Nie wydaje mi się.
Postać
Granger musisz po prostu napisać od nowa, nie ma innego wyjścia. Odśwież sobie
kanon, przypomnij sobie, jak zachowywała się w trudnych czy niebezpiecznych
sytuacjach, a potem spróbuj przenieść to do swojego opowiadania. Jeśli
natomiast wolisz, żeby główna bohaterka miała taki właśnie charakter, to albo
pomyśl nad naprawdę dobrym uzasadnieniem jej przemiany, albo wprowadź
własną postać.
Skoro
Hermiona została omówiona, to teraz przeskoczymy do Rona Weasleya. Tak
jak wspominałam wcześniej, szkoda mi, że zrobiłaś z niego tak karykaturalnie
złego bohatera. Wiem, że chciałaś w ten sposób pozbyć się go jak najszybciej z
opowiadania, ale nie tędy droga. Z tak jednowymiarowo nakreślonymi postaciami
ma się w zasadzie do czynienia tylko w bajkach dla dzieci po to, by takie
dziecko wiedziało, kto jest zły, a kto dobry. W przypadku opowiadań dla trochę
starszych to po prostu błąd w kreacji bohatera.
W samym
tekście widać Twój brak sympatii do Rona; jego zachowanie jest piętnowane jako
naganne i karane rocznym szlabanem, ale gdy podobnie postępuje Malfoy, wtedy
wszystko jest już w porządku, należy mu się druga czy trzecia szansa. Wiadomo,
że podczas pisania niektórych bohaterów lubi się bardziej, innych mniej, ale
podczas lektury czytelnik nie powinien tego widzieć. Poza tym czy nikt z
pozostałych postaci nie zastanawia się, co się tak właściwie z Weasleyem
dzieje? Czy na przykład nikt nie rzucił na niego żadnego zaklęcia? Granger też
nie myśli o tym, co mogło stać się jej, jakby nie patrzeć, chłopakowi?
Rona i
Hermionę mamy za sobą, więc przejdźmy do Harry’ego Pottera. Będzie to
dość krótki opis, bo i samego chłopaka za wiele w tekście nie ma, przez co nie
rozumiem, dlaczego zdecydowałaś się na wprowadzenie
Kolejnym
z ważniejszych bohaterów jest Blaise Zabini. O nim z książek za wiele
nie wiadomo, więc plusik za próby nadania mu charakteru. Podczas lektury
odniosłam wrażenie, że starasz się go przedstawić jako takiego radosnego
chłopaka, który propozycje przyjaciół przyjmuje z entuzjazmem, nie
zastanawiając się nad nimi za długo. Za przykład może tu posłużyć scena z
prologu, gdy Malfoy chce zmienić swój stosunek do mugolaków. Podoba mi się jego
rola pośrednika między Draco i Hermioną, muszę przyznać, że wyszło to nie
najgorzej.
Trudno mi
powiedzieć o nim coś więcej, ponieważ nie opisujesz w żaden sposób jego myśli
czy emocji. Szkoda, bo ten bohater ma w Twoim tekście spory potencjał i dobrze
byłoby pomyśleć o tym, by wykorzystać go w jakiś sposób w dalszej fabule.
Pozwolę
sobie w tym momencie na odrobinkę prywaty: czy mogłabyś mi wytłumaczyć, skąd
wzięło się nazywanie Zabiniego „Diabłem”? Spotkałam się z tym wiele razy, ale
nie mogłam znaleźć dobrego uzasadnienia dla takiego właśnie przezwiska.
Reszta
bohaterów stanowi w zasadzie tło dla pozostałych; nad tym także można by
popracować: nie mówię tu oczywiście o tym, że na przykład kelner musi mieć
jakąś straszną tajemnicę z przeszłości, ale bohaterów drugoplanowych trzeba
mocno dopracować, jak chociażby McGonagall czy wspomnianego wcześniej Harry’ego
oraz stworzyć jeszcze kilku – nowych nauczycieli czy nowych uczniów. Bez tego
wszystkiego odnosi się wrażenie, że w szkole jest kilka osób na krzyż.
– styl + logika (5/20 pkt.)
Błędy
wypiszę z rozdziału pierwszego, czwartego i dziewiątego. Niepoprawne znaki
interpunkcyjne czy wyrazy będę pogrubiać, a brakujące znaki przestankowe
dopisywać w nawiasach kwadratowych.
Rozdział pierwszy
–
Niestety nie mogę tego powiedzieć.. to prawda. Draco Malfoy wraca do
Hogwartu. Wiedziałem o tym, przepraszam, że wam o tym nie powiedziałem.
Nie wiedziałem jak… - powiedział Potter. – Powtórzenia.
Szedłem i
rozmyślałem jak to będzie jak
wrócimy do Hogwartu. – Draco, jak sama
pisałaś, biegł, a nie szedł. Jeśli nie pamiętasz, co pisałaś w poprzednim
rozdziale, dobrze byłoby to sprawdzić przed publikacją kolejnego.
W końcu jesteśmy śmierciożercami.. – To ciągle są Śmierciożercami? Czy może jednak byli?
Nasi
ojcowie są w Azkabanie, a Czarnego Pana już nie ma, rozumiesz? – Nie. Ojciec Malfoya nie jest w Azkabanie. Jeżeli
chodzi o ojca Blaise’a, to zmarł on wcześniej, najprawdopodobniej zamordowany
przez swoją żonę, a matkę Zabiniego, podobnie jak reszta jej mężów. Więcej na
ten temat tutaj.
Rozdział czwarty
– Jutro o
20. Powiedz jeszcze Nottowi, Crabbeowi, Goyleowi, siostrom Greengrass i jeszcze
komu tam chcesz, byle nie Pansy! – Obawiam
się, że Zabini może mieć problem z przekazaniem tej informacji Crabbe’owi z
jednego, dość istotnego powodu: Crabbe nie żyje.
(…) z
twojej strony moją osobą. – odpowiedział inteligentnie Ślizgon. – Przy
prowadzeniu narracji trzecioosobowej, w której narrator jest niezależny, staraj
się unikać tego typu rozwiązań, które narzucałyby postrzeganie postaci (w tym
wypadku Malfoya jako kogoś inteligentnego). Chodzi o to, żeby pokazać to w
tekście zachowaniem bohatera, a nie zostawić narratorowi do opisania.
Oboje
musieli przyznać, że wspólna praca im się opłaciła, ponieważ PW wyglądał
fantastycznie. – Czy napisanie „pokój
wspólny” zajęłoby Ci tak dużo czasu, że musiałaś użyć skrótu? Nie miałabym
pretensji, gdybyś użyła go w wypowiedzi bohaterów, wiadomo, że uczniowie mogli
sobie powymyślać jakieś własne nazwy, ale w narracji takie zabiegi nie powinny
mieć miejsca.
Stwierdziła,
że idealnym wyjściem będzie ubranie krótkiej, białej, koronkowej bluzki na
ramiączkach, do tego czarnych rurek i szpilek. Całość prezentowała się całkiem
nieźle. – W czasie, gdy Hermiona była w
siódmej klasie (w 1998 roku), nie nosiło się rurek. Może wydawać się, że są to
drobiazgi, ale przez takie zaniedbania widać brak jakiegokolwiek w zasadzie
zastanowienia się nad tym, co się właściwie pisze.
– Ale z
jakiej okazji w moim łóżku?! Wczoraj się dopiero pogodziliśmy, a ty już
mi się ładujesz do łóżka! –
Powtórzenie.
Rozdział dziewiąty
Gdy
doszli do drzwi Wielkiej Sali na scenie stała już pani dyrektor
McGonagall. – Tutaj to „pani” nie pasuje stylistycznie; samo „dyrektor
McGonagall” w zupełności wystarczy.
(…) pierwszy
taniec zatańczy para prefektów naczelnych (…) – Powtórzenie.
(…) zbliżając
przy tym swoją twarz do twarzy dziewczyny. – Zaimek „swój” jest tutaj
zbędny, ponieważ wiadomo, że Malfoy zbliżał swoją twarz, a nie kogoś innego.
To go
zgubiło. Malfoy usłyszał jego przekleństwo i szybko podbiegł w stronę
rudzielca. // – Drętwota! – krzyknął arystokrata. – Hermiona! Biegnij
szybko po McGonagall! // Gryfonka nie czekała długo. Gdy tylko usłyszała rozkaz
Dracona, rzuciła się biegiem w stronę zamku. Nie wiedziała kto i
dlaczego zabił Pansy. Biegła ile sił w nogach, co chwilę potykając się o
własne nogi. – Powtórzenie.
Nie
przejmowała się tym, teraz najważniejsze było to, by McGonagall jak
najszybciej zobaczyła co się stało. Ktoś zabił w Hogwarcie człowieka i trzeba było
go jak najszybciej unieszkodliwić. Draco już wiedział kto to był. –
Powtórzenie.
Świat
przedstawiony w zasadzie u Ciebie nie istnieje. Nie wiadomo, w jakich
nastrojach nowi i starzy uczniowie wracają do szkoły – wspominają przyjaciół?
Cieszą się z wygranej? Dyskutują o przyszłych nauczycielach? Nie wiadomo też,
jak wygląda Hogwart po wojnie – czy widać jeszcze jakieś zniszczenia, czy też
może wszystko zostało naprawione przez wakacje? Nic, kompletnie nic nie
wspominasz na ten temat. Niewielką poprawę widać podczas opisu szkoły w
Japonii; w tym wypadku starasz się pokazać różnicę między nią a Hogwartem. Gdy
tylko jednak kusisz się na dłuższy opis, pojawia się w nim sporo powtórzeń.
Czytaj tekst tak z dwa dni po jego napisaniu, a będziesz w stanie je wyłapać.
O samym
stylu również jest mi trudno cokolwiek powiedzieć, gdyż akcja Twojego
opowiadania jest pchana przede wszystkim przez dialogi. Opisy pojawiają się w
zasadzie tylko wtedy, gdy przedstawiasz wnętrze jakiegoś pokoju albo ubiór i
makijaż bohaterek. Oczywiście dobrze, że jakieś w ogóle występują, ale jest ich
zdecydowanie za mało. Spróbuj przedstawić w jakiś sposób myśli i uczucia Twoich
postaci: co sądzą o zachowaniu innych, jak uzasadniają swoje postępowanie. Na
początek postaraj się pisać po dwa-trzy zdania na ten temat, jeśli nie czujesz
się w nim zbyt pewnie, potem będzie szło coraz lepiej.
Bardzo
często określasz bohaterów kolorem włosów. Wiem, że chcesz w ten sposób uniknąć
powtórzeń, ale nie tędy droga. Zastanów się, jak w myślach nazywasz swoich
przyjaciół, gdy, na przykład, jedna z koleżanek ma na sobie nową bluzkę. Czy
mówisz o niej do siebie „blondynka”? Czy nazywasz ją imieniem? Nazwiskiem? Może
pseudonimem? Jeszcze inaczej? Spróbuj przenieść to do opowiadania.
Umieszczenie
bohaterów na siódmym roku daje Ci naprawdę wiele możliwości poszerzenia świata
czarodziejów o własne wyobrażenia: jak wyglądało prowadzenie zajęć,
przygotowanie do najważniejszych egzaminów. Mogłaś wymyślić parę własnych
zaklęć, eliksirów albo magicznych stworzeń, ale nie. U Ciebie przedstawienie
szkolnego życia bohaterów ogranicza się do czegoś takiego: Lekcje szybko
minęły. Nim uczniowie Hogwartu się zorientowali, było już po zajęciach.
– poprawność gramatyczna i językowa (10/15 pkt.)
Rozdział pierwszy
Powoli
szła i analizowała wszystko co powiedział jej Malfoy, nie mogła w to uwierzyć.. – Trochę potok słowny Ci z tego wyszedł. Można by
podzielić to zdanie na dwa osobne, a najlepiej drugą jego część połączyć z
następnym.
Chłopaki
mimowolnie się uśmiechnęli, gdy
w głowie pojawiło się wspomnienie Malfoy’a zamienionego w fretkę (…) –
„Chłopaki” są rodzajem niemęskoosobowym, więc prawidłowo to zdanie powinno
wyglądać tak: „Chłopaki mimowolnie się uśmiechnęły”, ewentualnie „Chłopacy
mimowolnie się uśmiechnęli”. Więcej na ten temat tutaj.
Poza tym
czy oni mieli jedną głowę? Pewnie nie. W związku z tym lepiej brzmiałoby to
tak: „gdy w ich głowach pojawiło się wspomnienie”.
– Taa..
jak zawsze – zaśmiał się Wybraniec i razem ze swoim przyjacielem opuścili
pokój. – „Opuścili” wskazuje, że w pokoju,
oprócz Rona i Harry’ego, był ktoś jeszcze. Poprawnie powinno to wyglądać tak:
„razem ze swoim przyjacielem opuścił pokój”.
Szedłem i
rozmyślałem jak to będzie jak wrócimy do Hogwartu. – Drugie „jak” lepiej zastąp
„gdy”.
Rozdział czwarty
(…) 20 punktów dla Gryffindoru. –
powiedziała McGonagall (...) – Dwadzieścia.
Jeszcze
rok temu w takiej sytuacji nawet by nie raczył jej o tym powiedzieć (…) – „Nawet nie raczyłby jej o tym powiedzieć”. Wykładnię
trybu przypuszczającego „-by” z czasownikami w formie osobowej pisze się łącznie.
– Jutro o 20. (...)
– Jutro o dwudziestej.
Stwierdziła, że idealnym wyjściem będzie ubranie krótkiej,
białej, koronkowej bluzki (...) – „Ubranie
się w (...) bluzkę” albo „założenie (...) bluzki”.
(…) świecące
na wszystkie kolory tęczy. – We wszystkich kolorach.
(…) a
z drzwi jak na zawołanie weszli zaproszeni goście. – Siedzieli
na tych drzwiach? Lepiej będzie brzmiało „drzwiami” albo „przez drzwi”.
Kiedy
wrócił zapytał dziewczyny (…) –
Które dziewczyny? Masz na myśli tylko Hermionę, więc powinno być „dziewczynę”.
(…) ponieważ
śniadanie skończyło się 3 godziny wcześniej. – „Trzy” słownie.
–
Dlaczego spałeś u mnie, a nie u siebie albo Malfoya? – U Malfoya.
Po 5
minutach oboje (…) – „Pięć” słownie.
Rozdział dziewiąty
Po
chwili Gryfonka wraz z McGonagall i Slughornem biegli w miejsce zbrodni.
– W tym zdaniu McGonagall i Slughorn są, że tak powiem, „wtrąceni”, w związku z
czym nie powinnaś wliczać ich do podmiotu; gdybyś zamiast „wraz” użyła spójnika
„i” albo przecinka, wtedy użycie formy „biegli” byłoby poprawne.
(…) to
teraz nie ona by leżała martwa (…) – „Leżałaby”.
– ortografia +
interpunkcja + pisanie dialogów (2/10 pkt.)
Rozdział pierwszy
muszę
porozmawiać z Harry’m – Bez
apostrofu. O odmianie imion obcych przeczytasz więcej tutaj. Dla ułatwienia możesz przyjąć zasadę, że jeżeli wymawiasz
ostatnią literę imienia lub nazwiska zarówno w mianowniku, jak i w innym
przypadku, to apostrofu się nie wstawia, czyli „rozmawiam z Harrym”, ale „widzę
Harry’ego” (czyta się „Harrego”, bez „y”).
i Ronem.. – Wielokropek składa się z trzech kropek, nie dwóch.
– W
pokoju Rona, zaprowadzić cię[,]
kochana? – Zamiast przecinka lepsza będzie
kropka. Oprócz tego powinien stać przecinek przed „kochana”, ponieważ to słowo
jest w wołaczu, który wydziela się z tekstu przecinkami.
– Nie,
dziękuję.. – Trzy kropki, nie dwie.
Powoli
szła i analizowała wszystko[,] co powiedział jej Malfoy – jeżeli „co” wprowadza zdanie podrzędne (a tak jest w tym wypadku), to
powinien stać przed nim przecinek.
nie mogła w to uwierzyć..
– Trzy kropki, nie dwie.
– Miona!
Skarbie[,] jak ja cię dawno nie widziałem, stęskniłem się! – z pokoju
wypadł Ron i mocno przytulił swoją dziewczynę. – Przecinek po słowie „skarbie”, które jest w wołaczu.
Oprócz tego zdanie „z pokoju” powinno zaczynać się wielką literą, ponieważ jest
to czynność niezwiązana z mówieniem.
– Co się
stało? Wchodź! – otworzył szerzej drzwi (…) – To samo. Otwieranie nie jest mówieniem w żaden sposób,
więc też powinnaś zapisać je wielką literą.
–
Cześć[,] Harry.. Dobra, nie będę owijać w bawełnę, mamy problem. – Brak przecinka przed „Harry”, wielokropek ponownie z
dwóch kropek, a nie trzech i podwójna spacja przed „problem”.
– Co?! –
krzyknął Ron – On nie może wrócić! To śmierciożerca.. – Zamiast półpauzy wkradł Ci się dywiz. „Śmierciożerca”
powinnaś zapisać wielką literą, ponieważ jest to nazwa własna, oprócz tego
wielokropek znów ma dwie kropki, a nie trzy.
–
Niestety nie mogę tego powiedzieć.. to prawda. – Niepoprawny wielokropek, a „to prawda” powinnaś zapisać
wielką literą, ponieważ to nowe zdanie.
I
dlaczego mówisz to z takim spokojem?! – przerażenie Hermiony zamieniło
się w gniew. – Zmienianie się przerażenia również
nie jest czynnością wyrażającą mówienie, więc to zdanie powinno zaczynać się
wielką literą.
Świat
schodzi na fretki.. – Trzy kropki,
nie dwie.
pojawiło
się wspomnienie Malfoy’a (...) – Bez apostrofu.
zamienionego
w fretkę – „We”. Więcej na ten
temat możesz przeczytać tutaj.
Tak długo
czekałam, chodź[,] musimy nadrobić połowę wakacji! – Przecinek przed „musimy”.
– Teraz..?
– zapytała Miona. – Trzy kropki, nie dwie.
Pozwolisz, że więcej tego błędu nie będę już wypisywać; jestem pewna, że
znajdziesz pozostałe miejsca, w których pojawia się ten błędny wielokropek.
– Ehh,
no niech ci będzie – powiedziała Hermiona
(…) – Polskie „ech” (tak samo jak „ach” i „och”) pisze się przez -ch.
popijając
ognistą whisky – „Ognista Whisky”
jest nazwą własną, więc powinnaś ją zapisać wielką literą.
Szedłem i
rozmyślałem[,] jak to będzie[,] jak wrócimy do Hogwartu. – Przecinek przed „jak wrócimy”.
– Bo
widzisz[,] Diable.. – Przecinek przed
„Diable”.
W końcu
jesteśmy śmierciożercami.. –
Ponownie: „Śmierciożercy” to nazwa własna, więc powinnaś zapisywać ją wielką
literą. Tego błędu też już nie będę wypisywać, z pewnością znajdziesz miejsca w
tekście, w których zapisałaś to słowo niepoprawnie.
skwitował
przyjaciel Malfoy’a (…) patrzył
na Malfoy’a (…) Malfoy’owie nie przepraszają,
pamiętasz? – We wszystkich trzech przypadkach apostrof jest zbędny.
Nie rzucisz
przecież na wszystkich obliviate, żeby zapomnieli[,] co robiłeś przed
zabiciem Voldemorta. – „Obliviate” wielką
literą, ponieważ jest to nazwa własna. Poza tym przed „co” powinien stać
przecinek.
Rozdział czwarty
(…) 20
punktów dla Gryffindoru. – powiedziała McGonagall[,] wchodząc do klasy
razem z Weasleyem. – Bez kropki po „Gryffindoru” i przecinek przed
„wchodząc”. Imiesłowy przysłówkowe współczesne (czyli zakończone na -ąc) i
uprzednie (-łszy, -wszy) zawsze wydziela się przecinkami od reszty zdania z obu
stron. Więcej na ten temat tutaj.
–
Teraz możesz już zająć swoje miejsce, ale proszę[,] abyś została po
lekcji razem z panem Malfoyem i Weasleyem.
– Wkradła Ci się podwójna spacja przed dialogiem i przed „abyś”; przed tym
spójnikiem powinien stać przecinek.
(…) Opowiedz
mi ze szczegółami. – zaczął Wybraniec. – Bez kropki po
„szczegółami”.
– Nie
teraz, Harry. – dziewczyna zbyła go.
– „Dziewczyna” wielką literą.
– Proszę
o ciszę! Kontynuujemy lekcję, którą zaczęła panna Granger. – powiedziała
dyrektorka (…) – Bez kropki po „Granger”.
(…) dlaczego
pan chciał rzucić na pannę Granger zaklęcie niewybaczalne? – kobieta
zmieniła ton głosu na bardziej srogi. – „Zaklęcia Niewybaczalne” są
traktowane jako nazwa własna, więc powinnaś zapisać ją wielką literą. „Kobieta”
również powinna być wielką literą, ponieważ nie jest to słowo związane z
mówieniem.
(…) To
ona lata za tym śmierciożercą, należało jej się. – powiedział
rudzielec i wskazał palcem na blondyna. – Bez kropki po „się”, a
„Śmierciożercą” wielką literą.
(…) Przykro
mi, to koniec. – powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach. – Bez
kropki po „koniec”.
Dziś pierwszy dzień, proszę do
mnie przyjść o 19:00, ustalimy szczegóły. – Cyfr, liczb, dat i godzin nie zapisuje się w dialogach,
no właśnie, za pomocą cyfr, tylko słownie. Prawidłowo byłoby więc: „Proszę do
mnie przyjść o dziewiętnastej”.
(…) musi
się uspokoić. – powiedziała dyrektorka[,] kończąc kłótnię. – Bez
kropki po „uspokoić” i przecinek przed „kończąc”.
(…) Nie
warto ryczeć z powodu takiego frajera. – blondyn zwrócił się do
roztrzęsionej dziewczyny. – „Blondyn” wielką literą.
-
Wiem… Ale ja go kochałam[,] Draco, a on
zrobił mi coś takiego… - odpowiedziała. – Wkradły Ci się dywizy w miejsce
półpauzy, poza tym przed „Draco” powinien stać przecinek, ponieważ w tym
wypadku jego imię jest w wołaczu.
–
Chciałabym… - westchnęła. – Znów błąd:
półpauza, nie dywiz.
(...) nie
mogę się spóźnić. – roześmiała się dziewczyna, odchodząc w stronę klasy. – Bez kropki po „spóźnić”.
– Ej,
Granger! Mogę wejść? – usłyszała pukanie do drzwi (…) – Ponownie: słyszenie nie jest związane z mówieniem,
dlatego „usłyszała” powinno być wielką literą.
–
Nienawidzę kotów. – stwierdził po krótkim namyśle. – Bez kropki po „kotów”.
Taka mini
parapetówka, co ty na to? – W języku
polskim wszystkie przedrostki
pisze się z wyrazami pospolitymi łącznie.
Powinno więc być „miniparapetówka”.
On chyba
naprawdę się zmienił, albo jest dobrym aktorem… - pomyślała
dziewczyna. – Bez przecinka przed „albo” i
półpauza, a nie dywiz.
(…) i
nie zastanę rano w moim łóżku jakiegoś ślizgona, który pomylił
dormitoria. – powiedziała (…) – „Ślizgona” wielką literą, ponieważ
jest to nazwa własna i bez kropki po „dormitoria”.
odpowiedział
Draco[,] trzymając się za lewą pierś. –
A co do twojego łóżka (…) – Półpauza zamiast dywizu, przecinek przed
„trzymając”.
Jeśli
chodzi o Draco, który trzyma się za lewą pierś… Wiem, co chciałaś przez to
przekazać, ale w tej formie brzmi to nieco komicznie. Lepiej wyglądałoby to
chociażby tak: „odpowiedział Draco, kładąc dłoń na piersi”. Ewentualnie można
by też napisać „na sercu”, skoro chodzi o przysięganie.
– U
siebie w dormitorium, zaprowadzić cię[,] skarbie? – Przecinek przed „skarbie”, ponieważ to słowo jest w
wołaczu.
– Nie,
dzięki.. i przestań się do mnie zwracać[,] jakbym był twoim
chłopakiem. – „I” po wielokropku (który
powinien mieć trzy kropki) powinno być wielką literą, poza tym przed „był”
wkradła Ci się nadprogramowa spacja.
– A nie
jesteś? – dziewczyna wyglądała na zdziwioną. – „Dziewczyna” wielką literą.
– Jutro o
20. Powiedz jeszcze Nottowi, Crabbeowi, Goyleowi, siostrom
Greengrass i jeszcze komu tam chcesz, byle nie Pansy! – Po pierwsze, liczby w wypowiedziach zapisuje się
słownie, po drugie, wcięło Ci apostrofy. Powinno być: „Crabbe’owi” oraz
„Goyle’owi”.
(…) mając
w głowie wizję miesięcznego nic nierobienia. –
Nicnierobienia.
Po
skończonych zajęciach Hermiona udała się do biblioteki, ponieważ mimo,
że minął (…) – Wyrażenia „mimo że” nie
rozdziela się przecinkiem, tak samo jak kilkunastu innych
wyrażeń tego typu.
– Z
tego[,] co mi wiadomo[,] Granger, to biblioteka (…) z twojej strony moją osobą. – odpowiedział
inteligentnie Ślizgon. – Przecinki przed „co” oraz „Granger”, a także bez
kropki po „osobą”.
–
Ostatnimi czasy, jedyną osobą (…) –
Bez przecinka.
(…) To
za bardzo boli, żeby to wymazać z pamięci… – uśmiech zniknął z twarzy
Gryfonki. – „Uśmiech” wielką literą.
– Nie
ważne, pisz ten esej, bo inaczej z twojej imprezy nici. –
powiedziała Hermiona (…) – Po pierwsze,
„nieważne”, po drugie, bez kropki po „nici”.
–
Granger, mam prośbę. – zagaił Draco.
– Bez kropki po „prośbę”.
– Coś za
coś. – powiedziała tajemniczo szatynka. – Bez kropki po „coś”.
– Więc
myślę, że sam sobie poradzisz. – odpowiedziała (…) – Bez kropki po „poradzisz”.
(…) powiedziała[,]
wyciągając rękę do Ślizgona. – Przecinek przed „wyciągając”.
– Stoi.
– odpowiedział[,] podając jej rękę, na znak zawarcia umowy. – Bez kropki po „stoi”; przecinek, który stoi przed „na
znak”, przenieś przed „podając”.
Od tego
momentu nie będę już wypisywać zbędnych kropek w dialogach, gdyż tych błędów
jest naprawdę mnóstwo. Powtórzę tylko: jeśli czynność bohatera jest związana z
mówieniem czy ogólnie z wydawaniem dźwięków („powiedział”, „rzekł”,
„stwierdził”, „mruknął”, „szepnął” itd.), to kropki po wypowiedzi postaci się nie
stawia.
mini
bar – minibar.
– No[,]
Granger, dobra robota. – Przecinek przed
„Granger”.
–
Zabini[,] wiesz, że nie łatwo jest (…) –
Przecinek przed „wiesz”.
Kiedy
wrócił[,] zapytał dziewczyny (…) –
Przecinek przed „zapytał”.
– Ja, jak
widzisz[,] leżę i jeszcze przed minutą spałem. – Przecinek przed „leżę”, ponieważ „jak widzisz” jest
wtrąceniem i jako takie powinnaś je wydzielić przecinkami z obu stron.
–
Mionuś[,] spokojnie, nic takiego (…) –
Przecinek przed „spokojnie”.
(…) Ale
teraz idź już do siebie, ok? – „Okej” można zapisać na następujące sposoby:
„okej”, „okay”, „OK” albo „O.K.”. Użyty przez Ciebie zapis jest błędny.
– Zamknij
się[,] Malfoy! – Przecinek przed „Malfoy”.
–
Smoku[,] uspokój się. – Przecinek przed
„uspokój”.
To, że
się z tobą pogodził[,] nie znaczy, że (…)
– Przecinek przed „nie znaczy”.
Kiedy oni
razem wyszli z jej dormitorium[,] poczuł dziwne (…) – Przecinek przed „poczuł”.
Nie
wiedział[,] co się z nim dzieje. –
Przecinek przed „co”.
–
Chciałeś powiedzieć „szlama” … – Niepotrzebna
spacja przed wielokropkiem.
Rozdział dziewiąty
Sam
nie wiedział[,] co nim kierowało (…) – Przecinek przed „co”, które
wprowadza zdanie podrzędne.
–
Dobra, Smoku[,] wszyscy widzimy[,] jaki z ciebie dżentelmen (…) – Brakujące
przecinki.
Ginny[,]
nadal nie przyjmując do siebie tego, co właśnie rozegrało (…) – Brakujący
przecinek przed imiesłowem przysłówkowym.
– Czy
ty możesz mi wyjaśnić[,] to tutaj się dzieje? – zapytała. –
Brakujący przecinek i literówka.
Gdy
doszli do drzwi Wielkiej Sali[,] na scenie stała już pani dyrektor McGonagall.
– Brakujący przecinek.
razem
weszli na salę[,] poruszając się powoli w rytm muzyki. – Brakujący
przecinek przed imiesłowem przysłówkowym.
Ślizgon
za każdym razem, gdy dotykał panny Granger[,] czuł[,] jak przechodzi przez
niego przyjemny dreszcz. – Brakujące przecinki po wtrąceniu (pierwszy
przecinek) i przed zdaniem podrzędnym (drugi).
milietry
– milimetry.
W tym
momencie zaczął się bal i większość par wkroczyła na parkiet[,] dając się
porwać w wir muzyki i tańca. – Brakujący przecinek przed imiesłowem
przysłówkowym.
Ah,
tak, to dobry pomysł (…) – „Ach”, jeśli chodzi Ci o westchnienie, „aha”,
jeśli o przytaknięcie. „Ah” i „acha” to formy niepoprawne.
Nie
wiedziała, dlaczego to, co powiedział jej Ślizgon[,] tak bardzo ją zasmuciło.
– Przecinek po „Ślizgonie”, ponieważ jest to wtrącenie i jako takie powinnaś je
oddzielić od reszty zdania z obu stron.
(…) powiedział
sam do siebie Weasley[,] chowając się (…) – Przecinek przed „chowając się”.
Nie
wiedziała[,] kto i dlaczego zabił Pansy. – Brakujący przecinek przed
zdaniem podrzędnym.
Nie
przejmowała się tym, teraz najważniejsze było to, by McGonagall jak
najszybciej zobaczyła[,] co się stało. (…) Draco już wiedział[,] kto to
był. – Pierwszy przecinek lepiej byłoby zastąpić średnikiem albo kropką.
Poza tym brakuje przecinków przed zdaniami podrzędnymi.
Po
chwili Gryfonka[,] wraz z McGonagall i Slughornem[,] biegli w miejsce zbrodni. –
O niepoprawności formy już wspomniałam. „Wraz z McGonagall i Slughornem” jest
wtrąceniem, czyli musi być wydzielone przecinkami z obu stron.
Panie
Malfoy, panno Granger[,] proszę zostać z Weasleyem do czasu pojawienia się ministra.
– „Panno Granger” jest w wołaczu, więc, podobnie jak wtrącenie, musi być
wydzielone przecinkami z obu stron.
(…) Z
tobą[,] szlamo – zwrócił się do Hermiony. – Na czele! – krzyknął
Weasley. – „Zwrócił się do Hermiony” jest wtrąceniem narratora w
wypowiedź bohatera, w związku z czym nie pisze się na jej końcu kropki, a ciąg
dalszy wypowiedzi postaci powinien być zapisany małą literą.
Gdy
rodzice Ślizgonki zobaczyli jej martwe ciało leżące na trawie[,] nie mogli
powstrzymać łez. – Brakujący przecinek.
Tam
zostanie przesłuchany, panno Granger, panie Malfoy… Czy jesteście
jakkolwiek związani z tą sprawą? – Zamiast przecinka powinna być kropka.
W
takim razie[,] tak jak mówiłem (…) – Brakujący przecinek.
To[,]
w jaki sposób Draco ją dotykał (…) – Brakujący przecinek.
Gryfonka
poczuła[,] jak w jej gardle tworzy się ogromna gula (…) – Brakujący
przecinek.
Widzę, że problem z zapisem
dialogów polega u Ciebie na tym, że uważasz, że na końcu wypowiedzi bohatera powinien
znać jakiś znak interpunkcyjny. O ile znak zapytania, wielokropek i wykrzyknik
faktycznie się zapisuje, tak kropkę już niekoniecznie. Daje się ją wtedy, gdy
wypowiedź narratora nie jest związana z czynnością mówienia. Więcej na ten
temat możesz przeczytać tutaj oraz w naszym poradniku.
4. Dodatki (4/5 pkt.)
O przeniesieniu
listy czytanych blogów do osobnej zakładki już wspominałam, teraz czas na
resztę.
Z lewej
strony znajduje się menu, ankieta i link do szablonowni – wszystko OK, nie mam
w tym wypadku zastrzeżeń, inaczej jednak przedstawia się sprawa z prawą
kolumną. Wydaje mi się, że archiwum jest zbędne, skoro masz już spis treści.
Jeśli o
same zakładki chodzi, to między „spisem treści” a „informacjami” widnieje
sporych rozmiarów przerwa, co wygląda trochę niestarannie, tak samo jak
„bohaterowie”, w których „e” przeskakuje do następnej linijki.
W „spisie
treści” po nazwach rozdziałów nie powinno być kropki.
Nie wiem,
po co Ci zakładka z bohaterami, zwłaszcza że i tak są tam same postacie
kanoniczne; miałoby to więcej sensu, gdybyś wprowadziła sporo nowych postaci i
podała o nich właśnie te informacje o przynależności do danego domu i o tym,
czy są mugolakami, mieszanymi lub czystej krwi. Pomijam tu fakt, że według mnie
najlepiej zrezygnować z tej zakładki w opowiadaniach. Wiedzę o bohaterach
czytelnik powinien czerpać z tekstu.
Do
„spamu” oraz „katalogów i ocen” nie mam żadnych uwag, zatrzymam się jednak przy
„informacjach”. Zacznę od błędów:
czyli[,]
prościej mówiąc[,] jeden z popularniejszych parringów – „Prościej mówiąc” powinno być wydzielone przecinkami z
obu stron. Poza tym powinno być „pairing”, a nie parring.
Już na
wstępie jest powiedziane, że opowiadanie jest o Draco Malfoy'u i
Hermionie Granger. – Powtórzenie „jest”.
Jeśli
zauważycie, że w moim opowiadaniu jest wątek, który jest podobny – Powtórzenie „jest”.
Oprócz
tego zmienia się również rozmiar fontu, dobrze byłoby to poprawić.
OCENA KOŃCOWA: NIEDOSTATECZNY (38/100 pkt.)
Podsumowanie:
Twoje
opowiadanie dość mocno wpisuje się w kanon Dramione: Draco nagle zaczyna pałać
sympatią do osób, które nie są czystej krwi (a w zasadzie tylko do Hermiony, bo
nic nie wiadomo o jego podejściu do innych czarodziejów, pochodzących z
niemagicznych rodzin), Ron zmienia się w obrzydliwego psychopatę, Ginny i
Blaise również nawiązują bliższe kontakty, Harry (którego w zasadzie nie
powinno już być w szkole) nagle gdzieś znika i w ogóle przestaje pojawiać się w
tekście. Draco i Hermiona zostają Prefektami Naczelnymi i mieszkają w osobnym
dormitorium, w którym to urządzane są imprezy, podczas których panna Granger
tańczy w zasadzie cały czas i wlewa w siebie Ognistą Whisky... Mogłabym
wyliczać tak jeszcze długo.
Zdaję
sobie sprawę z tego, że pisałaś, iż opowiadanie może być podobne do innych Dramione.
Sam fakt podobieństwa nie stanowiłby wielkiego problemu: gdy istnieje
kilkadziesiąt tysięcy opowiadań (na samym tylko fanfiction.net) o tym samym, to
trudno uniknąć tego, by niektóre wątki nie występowały w wielu tekstach. Nie
znaczy to jednak, że nie należy próbować przedstawiać tego, co się dzieje z
bohaterami. U Ciebie nie ma tego typu opisów: nie przedstawiasz nam swoich
postaci. Przeskakujesz z jednej sceny do kolejnej, przy czym nie są wypełnione
w zasadzie niczym. Bohaterowie w jednej chwili zmieniają swoje zachowanie o sto
osiemdziesiąt stopni, w dodatku uzasadnienie tej przemiany jest właściwie
nieobecne (dotyczy to zwłaszcza Hermiony).
W całym
teksie bardzo brakuje jakichkolwiek prób opisania świata przedstawionego.
Wygląda to tak, jakbyś uznawała, że każdy wie, jak wygląda Hogwart, jego
otoczenie oraz przedmioty prowadzone w szkole i przez to skupiała się na tym,
co masz ochotę opisywać, czyli na uczuciu łączącym Draco i Hermionę
(choć są to głównie dialogi między nimi). Jak wspominałam wcześniej, poprawę
widać w opisach szkoły w Japonii, ale z drugiej strony przy dłuższych
fragmentach pojawia się sporo powtórzeń.
Fabułę prowadzisz dość chaotycznie - o wielu wątkach często
zapominasz albo natychmiast je ucinasz; wyjątkiem jest tu klątwa Malfoya, ale o
niej z kolei piszesz w zasadzie tylko wtedy, gdy Ci się to przypomni; oprócz
tego nie widać, by miała ona jakikolwiek wpływ na jego życie. Moja rada:
zamiast wrzucać do tekstu wszystko, co tylko Ci się podoba, skoncentruj się na
dwóch, może trzech elementach i opisz je dokładniej. Pozostałe pomysły zapisuj
sobie gdzieś na kartce czy na komputerze i wykorzystaj je w innych
opowiadaniach.
Z samą
poprawnością językową jest w zasadzie różnie. Z jednej strony mamy do czynienia
bez mała z interpunkcją alternatywną, z drugiej popełniasz zaskakująco mało
błędów gramatycznych; nie wiem, z czego bierze się taki dysonans. Przypuszczam,
że może być on efektem dość prostego stylu, przez co niewiele jest miejsc, w
których błąd mógłby się pojawić.
W
interpunkcji często gubi Cię ilość użytych w zdaniu orzeczeń. Jeśli jest więcej
niż jedno – możesz założyć, że trzeba będzie użyć przecinka. Zwróć też uwagę na
to, jaki spójnik pojawia się w zdaniu. Jeżeli będzie to spójnik zdania
podrzędnego („albo”, „i”), to przecinka zwykle się nie stawia; jeśli
podrzędnego („że”, „ponieważ”), to szansa na jego pojawienie się jest spora. W
samej ocenie masz sporo linków przy najczęściej powtarzających się błędach;
wykorzystaj je. Jeśli nadal nie będziesz mogła sobie z tym poradzić – pytaj lub
skorzystaj z pomocy bety.
Twoje
opowiadanie w zasadzie trzeba napisać od nowa, zaczynając od porządnego
powtórzenia zasad interpunkcji, przez przypomnienie sobie kanonu, na
przemyślanej kreacji bohaterów kończąc. I mimo wszystkich moich miejscami dość
cierpkich uwag gorąco Cię do tego zachęcam: ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz;
bez tego nie da rady. Daj swoim rozdziałom „odleżeć”, nie publikuj ich od razu.
Świat się nie zawali, gdy będziesz je wrzucać raz na dwa tygodnie, a po takim
czasie zauważysz sporo nielogiczności czy innych błędów. Radzę też poszukać
osoby, która Ci w tym pomoże. Dobra beta zwróci uwagę nie tylko na ortografię
czy interpunkcję, ale również na kreację bohaterów i świata przedstawionego; z
czasem sama nauczysz się tego pilnować.
Liczę na
to, że ta ocena pomoże Ci w dalszym rozwoju pisarskim i że dzięki niej Twoje
opowiadania będą coraz lepsze.
Bardzo dziękuję za ocenę i jak najbardziej zastosuję się do twoich rad :) Aktualnie robię sobie małą przerwę w pisaniu i myślę, że kolejne rozdziały będą o wiele lepsze od poprzednich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przerwa czasami też jest potrzebna, zwłaszcza że czujesz, że będziesz w stanie pisać po niej lepiej, czego oczywiście gorąco Ci życzę :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!