Parszywa trzynastka nr 6 – różności

Witamy wszystkich w szóstej odsłonie Parszywej Trzynastki. Wiecie, co to oznacza? Że ta seria trwa już od pół roku. A jak jesteśmy przy datach to, nie pozostaje nam nic innego, jak pochwalić się,  że… dziś mija okrągły rok od opublikowania naszej pierwszej oceny!
blog_nz_1357743_5068421_tr_urodziny8.gif
Dziękujemy wszystkim, którzy czytali oceny, komentowali notki i, oczywiście, zgłaszali do nas swoje blogi. Bez was nie byłoby nas tutaj.

Mamy też dla was pewną wiadomość. Otóż jest to ostatnia trzynastka, jaką na razie zobaczycie. Nie odpuszczamy całkowicie tej serii, oj nie, po prostu potrzebujemy nieco czasu na doładowanie kreatywnych baterii i zebranie nowych tematów. Chcemy tworzyć dla was wartościowe notki, a do tego potrzebujemy świeżych pomysłów. Jeżeli macie propozycje punktów lub chcielibyście poczytać o konkretnym temacie, piszcie w komentarzach. To pomoże nam obrać kierunek poszukiwań. No i nie da się ukryć, że odzew z waszej strony sprawia nam wiele radości, bo dzięki niemu czujemy, że mamy z wami kontakt i nie jest to tylko jednostronna relacja.
Nie wiemy dokładnie, kiedy wznowimy trzynastkę, ale jesteśmy dobrej myśli. Trzymajcie za nas kciuki.

1. Kryminały: Morderstwo to nie wszystko
Masz ją! Sam nie możesz w to uwierzyć. Widzisz ją tak dobrze, tak dokładnie, jakbyś faktycznie miał ją przed oczami. Ale nie czujesz przerażenia, tylko ekscytację! Bo ona po prostu jest…! Nienaturalnie wykrzywione kończyny ofiary, jasne, długie włosy zanurzone w kałuży krwi, ciemnobrązowa, ubrudzona podłoga, długi, ostry nóż odrzucony na drugą stronę pomieszczenia, niewielkie okno wpuszczające nieznaczną ilość popołudniowego światła… Scena morderstwa, którą wytworzyła twoja wyobraźnia, jest po prostu idealna… Teraz wystarczy tylko to przelać na papier, a następnie kontynuować historię!
Otóż… nie. Wiem, ponieważ swego czasu boleśnie przeżyłam to na własnej skórze. Sam pomysł zdecydowanie nie wystarcza. A już z pewnością nie pomysł dotyczący tylko jednej, małej sceny, nawet jeśli ta scena miałaby spore znaczenie dla całości. I nawet jeśli faktycznie byłaby oryginalna, ponieważ — trzeba to sobie uświadomić — w takiej odsłonie za bardzo nie jest. Scen morderstw powstało w końcu tysiące. Nie chodzi mi jednak o to, że twoja musi okazać się niesamowicie oryginalna i zaskakująca (takie powinno być rozwiązanie sprawy). Chodzi o to, że samo wymyślenie i opisanie zbrodni zdecydowanie nie wystarczy do stworzenia kryminału. Miniaturki — tak, ale kryminału — nie.
source.gif

2. Kryminały: Kwestie techniczne
Merytoryka, research, wiedza… Można to nazwać wieloma słowami, ale wszystko sprowadza się do jednego — powinno znać się to, o czym się pisze. Dlatego stosunkowo najłatwiej umieszczać jest opowiadanie w dobrze nam znanej rzeczywistości. Przeniesienie akcji choćby do innego kraju już może powodować trudności związane na przykład z prawem dotyczącym posiadania broni. Jak można się domyślić, sprawa znacznie się komplikuje, gdy wybierzemy inną epokę lub specyficzną tematykę wymagającą konkretnej wiedzy (o czym pisałyśmy już wcześniej).
A jak sprawa ma się z kryminałami? Tutaj też pojawiają się schody. Otóż jeśli chce się porządnie opisać śledztwo, ważne jest, by orientować się, jak działa policja, co należy do jej obowiązków, a co do prokuratury czy medyków sądowych. Równie istotne są informacje związane z wyciąganiem wniosków, np. na temat przyczyny śmierci czy na podstawie poszlak znalezionych na miejscu zbrodni. Zwróć uwagę, jak wielu osobom zazwyczaj dziękują pisarze — w dużej mierze są to właśnie profesjonaliści, którzy pomogli im poprowadzić sprawę”.
200.gif
Dlatego właśnie kryminał tak trudno napisać. Nie można opisywać zbrodni i śledztwa, jak wyobraźnia autorowi dyktuje, bo logika zaniknie. Z drugiej strony — nikt nie jest wszechwiedzący i mniej poważne błędy mogą zostać wyeliminowane właśnie przez osoby trzecie. Dlatego jeśli masz dobry pomysł i rozplanowane wątki oraz chęci na robienie researchu — pisz.

3. Kryminały: Inne wątki
Wybierając gatunek i tematykę swojego dzieła, nie można zamykać się na inne wątki: o tym też już pisałyśmy. Oczywiście kryminałów również to dotyczy. Możesz stworzyć pełną napięcia i niespodziewanych zwrotów akcji historię, ale — przynajmniej moim zdaniem — będzie ona pełniejsza i ciekawsza, gdy zawrzesz w niej coś jeszcze. Na przykład: wykreujesz charakterystycznego, niekoniecznie w pozytywnym sensie, prywatnego detektywa, czy stworzysz wątki obyczajowe i/lub romans.
Równowaga w przyrodzie istnieć musi: także w tempie opowieści, a akurat spowolnienie w kryminałach czasem się przydaje, żeby później kolejna, spadająca na głowy bohaterów i czytelników bomba” była bardziej wybuchowa. Możesz także skupić się na psychice zbrodniarza, choć to chyba najtrudniejszy orzech do zgryzienia w tym zakresie.
200w.gif

4. Kryminały: Prowadzenie fabuły
Jeśli chce się stworzyć dobre opowiadanie, planowanie poszczególnych wątków to ważna kwestia. A przy wyborze kryminał — kluczowa. Dlatego prawdopodobnie takich opowiadań w blogosferze za dużo nie ma, a już na pewno dobrych. Gdy nie rozplanuje się przebiegu tego typu fabuły, sukcesu nie będzie. Zagubisz się we własnej sprawie”, zanim zaczniesz na dobre opisywać początki dochodzenia.
Z tego powodu nawet ktoś ze świetnym warsztatem pisarskim prawdopodobnie będzie miał na początku ten problem. W tym przypadku plan nie polega jedynie na spisaniu kilku haseł w kolejności chronologicznej. Tutaj trzeba przemyśleć przebieg całego głównego wątku, to, w jaki sposób i kiedy należy skomplikować sprawę, co i w jakiej kolejności powinno się odkrywać, jakie zmyłki podstawiać, kiedy opisać kolejną zbrodnię…
A wszystko to musi mieć jeszcze sens i zgadzać się z tym, co pisało się wcześniej. Nawet jeśli jest się ogromnym miłośnikiem kryminałów, wydaje mi się, że nie powinno się właśnie od nich zaczynać przygody z pisaniem. Zaplanowanie dobrej obyczajówki czy przygodówki będzie z pewnością dobrym treningiem, a może przyniesie taką reakcję jak tutaj:
giphy.gif

5. Kryminały: Nowe trĄdy
Jedną z nowszych rzeczy (choć obserwowaną w serialach już od dłuższego czasu) jest przeniesienie punktu ciężkości ze stróża prawa na złoczyńcę. Ale na pewno nie będzie to zwyczajny rzezimieszek, który spóźnił się ze zwróceniem książki do biblioteki, o nie. Nasz czarny charakter to istny geniusz, który w wolnych chwilach gra na wiolonczeli, odkrywa nowe pierwiastki, a przy śniadaniu rozwiązuje zagadki matematyczne oraz wyprzedza policjantów nie o jeden, nie o dwa, ale i o pięć kroków. Jego morderstwa (no bo wiadomo, że nie będą to na przykład żadne przekręty podatkowe) są ułożone według klucza, powtarzam: KLUCZA, tak niezwykłego, że gdy w końcu czytelnik/widz poznaje modum operandi, to ma tylko jedną minę:
Ale nic to, ważne, że było oryginalnie i pomysłowo, mniejsza z sensem, prawda?

6. Kryminały: Pierwsze skojarzenie jest najlepsze
Nie ma co ukrywać, praca detektywa nie należy do najłatwiejszych. Trzeba się orientować w wielu różnych tematach, od gier hazardowych zaczynając, na botanice kończąc. Często jednak na nic cała wiedza o przeróżnych materiałach pirotechnicznych, gdy śledczy pozbawiony jest szóstego zmysłu i wewnętrznego „nosa”.
W tym wypadku bardzo łatwo przesadzić, bo gdy każdy pomysł dotyczący kolejnych posunięć zbrodniarza okaże się właśnie tym jednym jedynym, trafnym, prawidłowym, no i w ogóle zamykamy sprawę po dwóch dniach, to w zasadzie… po co? Kryminałów nie pisze się po to, by przedstawić zwyrodnialca, który przewraca kosze na śmieci, dewastuje ławki i bazgrze po odnowionej elewacji budynku; w kryminale to czytelnik razem z detektywem ma krok po kroku próbować dotrzeć do prawdy, mylić tropy i wyciągać błędne wnioski.
I pamiętajcie: nawet funkcjonariusze z CSI (!) nie mają racji za pierwszym razem. A skoro nawet tam jest zachowana ta zasada, to u was powinna tym bardziej.
giphy.gif
YEEEAAAH!

7. Bohaterowie: Płynę z prądem i dobrze mi z tym

Ameba — chyba wszyscy dobrze znamy ten typ bohaterki, prawda? Dzieje się coś naprawdę pokręconego, dziwnego, bezsensownego, niezgodnego z żadnymi obowiązującymi normami, a ona wzrusza ramionami i rzuca się w wir wydarzeń tylko dlatego że, nie ona sama, a fabuła, tak chce. Bohaterka ta nie ma żadnych obiekcji ani wątpliwości. Po prostu daje się ponieść akcji i cierpliwie czeka, aż wody oceanu fabularnego wyniosą ją na suchy brzeg. Nawet nie próbuje czegoś z tym robić, o nie. Wszyscy inni zajmują się jej problemami, a ona po prostu to akceptuje, zachowując się jak sztandarowy przykład damy w opałach. Niczym chorągiewka na wietrze zwraca się w tę stronę, w którą skieruje ją autor. Nie ma stałego charakteru, bo ten zmienia się w zależności od potrzeb danej sceny. Można właściwie powiedzieć, że nie ma go w ogóle, a jedynym, co ją wyróżnia, jest zadziwiająca bierność. Mimo to, jakimś cudem, opowieść wciąż się kręci. Magia, powiecie? Moim zdaniem raczej ktoś tu zawarł pakt z diabłem.
giphy.gifgiphy1.gif

8. Bohaterowie: Mam wszystko, czego chcę, każda rzecz udaje mi się, problemów nie mam, o nie!
Ach tak, to te historie. Wiecie które. Bohaterce wszystko się udaje, nic jej nie ogranicza, nie musi wybierać chłopaka, bo i tak obaj trulaverowie z trójkąta jej nie zostawią, i ogólnie żyje sobie jak pączek w maśle. O, niebiosa, jakie to jest irytujące. I nudne. Głównie nudne.
Czytelnicy lubią, kiedy postacie muszą wybierać, podejmować decyzje opłakane w skutkach, przegrywać i przeżywać utratę przyjaźni bądź miłości. Chcą zobaczyć, jak bohaterowie spadają na samo dno piekła, żeby potem w chwale i przy akompaniamencie trąb anielskich wspiąć się na sam szczyt. A tu tego nie uświadczą.
Kiedy główna bohaterka takiego opowiadania idzie do sklepu po szminkę, bo jest mega promocja, nie ma nawet jednego procenta szansy, że akurat jej ulubiony odcień zostanie wykupiony. Kiedy na dziesięć minut przed odlotem chce wykupić miejsca w samolocie, nie ma szans, żeby obsługująca ją pani nie wręczyła jej do ręki biletów. Kiedy zostaje dziwaczną krzyżówką wampira i mandragory, nie odczuwa żadnych skutków ubocznych tak wybuchowej mieszanki genów. Przypadek? Nie sądzę.
Parszywa Trzynastka - 6..png

9. Błędy: Zdania jak spaghetti

W poprzedniej trzynastce wspominałyśmy o zdaniach krótkich, przyszedł więc czas i na te bardziej rozbudowane.
Długie zdania są świetne. Nikt nie zaprzeczy, że idealnie nadają się do spowolnienia akcji, dodają klimatu i prezentują bogactwo najróżniejszych środków stylistycznych. Po prostu dobrze się je czyta. Ale, na liściastego bora, kiedy co drugie przekracza trzy linijki, człowiek ma zwyczajnie ochotę odejść od tak skonstruowanego tekstu i już nigdy do niego nie wrócić. A powodów ku temu ma całą masę, choć najczęściej to po prostu zmęczenie spowodowane ciągłymi próbami rozplątania i odnalezienia właściwego sensu czytanych zdań.
U raczkującego w zdaniach złożonych autora wypowiedzenia często gubią sens, gdyż ich twórca próbuje wepchnąć do nich zbyt wiele rzeczy naraz i skacze z tematu na temat. Są poplątane, końcówki wyrazów źle odmienione, podmioty pogubione, a przecinki zamiast oddzielać części zdania, tańczą dziką salsę. Od prób rozszyfrowania intencji piszącego można dostać potężnego bólu głowy.
Z kolei ci nieco bardziej zaawansowani autorzy mogą dobrze radzić sobie z gramatyką, ale zapominać o tym, że kierują słowa do odbiorcy i zwyczajnie przeszarżować, chwaląc się swoimi umiejętnościami. Kierując się zasadą „więcej znaczy lepiej”, uznają zdania wielokrotnie złożone za lepsze z automatu i wcale nie próbują używać prostszych form, nawet w sytuacjach, w których bardziej by pasowały. W pisarskim szale, jak z karabinu, wypluwają z siebie coraz rozwleklejsze konstrukcje, zrozumiałe w pełni tylko dla nich samych, i nie martwią się późniejszą ich edycją. W efekcie serwują zdania tak długie, że na ich końcu nikt nie pamięta, o co chodziło na początku. Czytelnikowi pozostaje tylko powtórnie brać się za lekturę, dokładając nowe części układanki, a potem jeszcze raz, i tak w kółko, aż do znudzenia.
Biegłe posługiwanie się zdaniami wielokrotnie złożonymi to trudna sztuka, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że mistrzowska. Niezbędne są do tego perfekcyjne zdolności używania słów, gładkiego prowadzenia czytelnika od początku do samego końca tak, by nic ważnego mu nie umknęło. Jest tu również potrzebna sztuka umiaru. Dobry pisarz wie, kiedy pisać zdania długie, kiedy średniej długości, a kiedy krótkie. Nie rzuca nimi losowo, „bo tak mu się napisało”, tylko stawia każde słowo w określonym celu — korzysta ze wszystkich dobrodziejstw języka, nie żeby pochwalić się swoimi zdolnościami czy erudycją, lecz by jak najlepiej przedstawić historię, którą ma w głowie.
Nikt jednak mistrzem się nie rodzi, toteż trzeba ćwiczyć pisanie zdań złożonych. Ćwiczcie więc, nasi drodzy adepci pisarstwa, nawet jeśli na początku nie będzie wam wychodzić, a my zaczniemy zgrzytać zębami, widząc wasze cudeńka, bo nie ma innej drogi.
giphy4.gif

10. Błędy: Po prostu napisz, o co ci chodzi
Amelia niesłychanie szybko stawiała krok za krokiem, wymachując rękami niczym Arnold Schwarzenegger w „Terminatorze”. Kiedy stopy nastolatki zatrzymały się w miejscu, poczuła, jak w jej kanaliku łzowym utworzyła się słona kropelka wody. By ją otrzeć, Amelia uniosła dłoń i zarejestrowała jakiś obły, zbliżający się do niej kształt. Krzyknęła, zanim maszyna uderzyła z pełną mocą w jej, stworzoną z mięśni i kości, postać z zawrotną prędkością. Płuca dziewczyny w ostatnim tchnieniu wyrzuciły z siebie niewielkie ilości gazu. Potem funkcje życiowe Amelii zatrzymały się na zawsze. Umarła.
Też macie dość autorów, którzy piszą o wszystkim, tylko nie o tym, co trzeba? Unosicie brew, kiedy widzicie absurdalny synonim wciśnięty w zdanie tylko po to, by uniknąć powtórzenia? Czujecie frustrację za każdym razem, kiedy twórcy próbują wytłumaczyć wam najbardziej podstawowe podstawy podstaw? Albo wciskają rozbudowaną konstrukcję, ba, całe akapity, których treść można przedstawić trzy razy łatwiej i szybciej? A może, mój faworyt, rzucają wam oczywistościami prosto w twarz? Dość tego, kolego!
Prostota ludzie, prostota to coś, czego potrzebujecie. Natychmiast. Jeżeli coś można opisać w jednym zdaniu, nie ma sensu rozpisywać się na cztery. Kiedy nie zależy wam na osiągnięciu pewnego efektu (wywołania odpowiednich emocji u czytelnika, nadania tempa opowieści itd.) poprzez niemówienie o czymś wprost, nie róbcie tego. Nie rozwlekajcie, nie komplikujcie, nie utrudniajcie sobie życia wymyślaniem coraz to bardziej pokręconych sposobów na opisanie procesu oddychania. Uwierzcie, „więcej” i „bardziej” nie zawsze znaczy „lepiej”. Pisząc zawile, nie macie co liczyć, że ktokolwiek uzna wasz styl za przyjemny i lekki, raczej męczący i denerwujący.
No to jak, wysilicie wszystkie procesy mózgowe i dogłębnie przeanalizujecie ten tekst, aby później móc dostarczyć waszym czytelnikom produkt, który bez problemu będą mogli przetworzyć i który będzie cieszył się ich sympatią?
giphy5.gif

11. Utarte schematy: (Nie)idealny sposób na sukces
Znacie to uczucie, kiedy podczas czytania opowiadania nagle dostajecie magicznych umiejętności przepowiadania przyszłości? Mordercą okazuje się ten, którego od samego początku o to podejrzewaliście, bohaterka wraz z mężczyzną swoich marzeń galopują na białym koniu w świetle zachodzącego słońca, a świat po raz n-ty zostaje uratowany przez trójkowego ucznia z wielkim mieczem przerzuconym przez ramię jak worek po kartoflach. Czytelnika coraz częściej, gdy przedziera się przez kolejne rozdziały, męczy nieodparte wrażenie déjà vu, podczas kiedy autor jest święcie przekonany, że wszystkich zaskoczył swoją niepodrabialną pomysłowością.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że pomiędzy inspiracją a zasadą kopiuj-wklej istnieje zasadnicza różnica. Każdy, czy to pisarz, czy to malarz, potrzebuje czasami nowego zastrzyku twórczej energii. A któż lepiej pomoże artyście jak nie drugi artysta? W końcu nawet najwięksi pisarze fantasy czerpali pomysły ze starożytnych mitów i legend, za ich pomocą kreowali coś nowego, co porywało serca tysięcy ludzi. Niestety w międzyczasie inni, dopatrując się łatwego sukcesu, zaczęli w kółko powielać jedne i te same wątki, przez co to, co kiedyś miało swój charakterystyczny, subtelny urok, stało się jedynie kolejnym odgrzewanym kotletem.
Powielanie pewnych schematów nie jest złe samo w sobie — wręcz przeciwnie, niemal każdy lubi pod koniec cieszyć się bajecznym happy endem. Prawdziwa sztuka polega na tym, aby ponadczasowe treści przekazać w nowy, unikalny sposób. Niekiedy wystarczy tchnąć w wykreowany świat coś własnego, a już nabiera on całkiem nowych, niepowtarzalnych perspektyw. A czasem nie ma nic przyjemniejszego podczas czytania, gdy układając sobie w głowie plan na dalszy przebieg fabuły, zdarzy się coś tak niesamowitego, że aż wbije w fotel.

12. Opisy: To przereklamowane!

Brak jakichkolwiek opisów miejsc czy wyglądu bohaterów to dość powszechny problem w blogowych opowiadaniach. Jedni go ignorują, drudzy starają się likwidować przymiotnikami, a inni…
Postanowili wymyślić rozwiązanie najgenialniejsze z najgenialniejszych. No bo w końcu po co komukolwiek nadmiar liter w świecie, w którym wszystko opiera się na wrażeniach wizualnych? Panie i panowie, oto najnowszy produkt naszych czasów: porzućcie wysiłki związane z budowaniem zdań, zostawcie kreatywność daleko za sobą; owe problemy nie będą was już dotyczyć! Drodzy pisarze, jesteście zmęczeni ciągłym myśleniem nad realiami swojej historii? Męczy was wieczna potrzeba przypominania o kruczoczarnych włosach bohaterki? W takim razie trafiliście na ofertę doskonałą! Wystarczy jedynie jeden obrazek z Internetu – tak, jeden! – a konieczność nieustannego przegrzewania mózgu zniknie z waszego życia raz na zawsze. Gwarancja jakości: 100%!*
A teraz zastanówmy się przez chwilę. Czy kiedykolwiek w książce autor wkleja wielki obraz wodospadu z przypadkowego wyszukiwania w Deviantarcie i mówi: „Wyglądało to dokładnie tak, tylko że troszkę inaczej”? Czy widzieliście kiedyś, zamiast opisu bohaterki, wielkie uśmiechnięte zdjęcie Seleny Gomez lub innej celebrytki wklejone w sam środek tekstu?
200w.gif
Jeszcze pół biedy, gdy na blogu lub pod spodem grafiki widnieje źródło albo imię i nazwisko prawdziwego fotografa bądź artysty. Ale każdy szanujący się pisarz polega na własnych umiejętnościach, a nie na pospiesznie znalezionych obrazkach wybranych jako pierwsze z brzegu w wyszukiwarce Google.
Człowiek z reguły jest wzrokowcem, a obrazki są świetnym sposobem na przyciągnięcie uwagi i urozmaicenie tekstu. Jednakże trzeba pamiętać, że dodatek powinien pozostać dodatkiem. Nawet najwymyślniejsza wizualizacja opisywanych miejsc czy bohaterów nigdy nie dorówna jednemu z naszych najpiękniejszych atutów – sile ludzkiej wyobraźni.
*w przypadku niezadowolenia czepialskich członków blogosfery i uszkodzeń treści opowiadania skonsultuj się z betą lub doświadczonym pisarzem, gdyż każdy błąd nieustannie powielany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.

13. Styl: A o co chodzi?

Styl — krótkie, lecz bardzo istotne słowo, bez którego osoba chcąca coś napisać się nie obejdzie. To, w jaki sposób przelejesz pomysły na papier, jest kluczowe, jeśli chodzi o odbiór tekstu, a więc zadowolenie bądź niezadowolenie czytelników (oczywiście w sporej części wiąże się to z różnymi gustami).
Styl w pisaniu nie jest pojęciem „wąskim”, na stale przypisanym do konkretnej osoby, wręcz przeciwnie. Nie bez powodu mówi się, że styl się wyrabia (w końcu, jak we wszystkim, praktyka czyni mistrza) oraz że w różnych tekstach, a czasem nawet w obrębie jednego twórca może wykorzystywać różne chwyty stylistyczne. Dla przykładu po to, by zmienić punkt widzenia na dane wydarzenia czy zaakcentować różnice między poszczególnymi bohaterami.
O stylu można mówić wiele. Skupmy się na jednym z częściej popełnianych błędów, jakim jest tak zwane „mieszanie stylów”: niskiego i wysokiego (na ogół ma to miejsce, gdy tak naprawdę większość tekstu autor zapisuje „zwyczajnym słownictwem”, a przynajmniej do tego zmierza)…
Zanim przedstawię przykład samego misz-maszu, kilka słów na temat głównych składników, których użyję do jego stworzenia:
a)  Zbytnie kombinowanie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Niektórzy początkujący autorzy, by pokazać swoją elokwencję, często silą się na wyszukane słowa czy zwroty zupełnie niepasujące do reszty tekstu. Wybija się to szczególnie wtedy, gdy ten tekst składa się w większości z rzeczy krótkich: zdań, opisów oraz dialogów (tak, to ten etap wyrabiania stylów). Rada? Jeśli jakiś wyraz ma prostszy odpowiednik, a nie musisz się martwić o powtórzenia, to nie kombinuj. Szczególnie że wiąże się z tym jeszcze jeden, o wiele poważniejszy problem… Otóż pół biedy, jeśli autor wie, co oznacza użyte przez niego mądre słowo, znacznie gorzej, gdy używa go bez sprawdzenia definicji, a czasem nawet odmiany, przez co logika… znika.
b)  Po drugiej stronie barykady stoi styl niski, w którym rządzą kolokwializmy (w tym również przekleństwa, od których niestety często aż się roi) i mowa potoczna. Oczywiście w niektórych dialogach będą one bardziej niż pożądane, podobnie zresztą jak w pewnych typach narracji pierwszoosobowej (np. pamiętnik nastolatka), choć i wtedy lepiej pamiętać o złotej zasadzie: „Co za dużo, to niezdrowo” i korzystać z uroków języka polskiego.
A teraz czas na obiecaną mieszankę wybuchową:
Amelia uchyliła swe delikatne powieki i spojrzała w seledynowo-cytrynowy sufit. Chwilę zajęło jej zajarzenie, dlaczego nie znajduje się w ukochanej sypialni, tylko w jakimś obcym miejscu, zupełnie jakby uprowadził ją jakiś głupi kidnaper! Jednak przypomniała sobie naprędce, że poprzedniego dnia nareszcie przyjechała do swojego super adoratora, Amadeusza, noszącego imię po wybitnie doskonałym kompozytorze! Z okrzykiem najczystszej radości zeskoczyła z wyra i omal nie zaryła uroczą twarzą w podłogę. Tylko nadzwyczaj rozwinięte poczucie równowagi i niemal nieludzka gibkość uratowały ją przed glebą wieku…  
giphy.gif

6 komentarzy:

  1. Haha! Niezłe! Tylko najgorsze jest to, że samemu popełnia się takie błędy. I głównie nieświadomie...
    Uwielbiam Wasze parszywe trzynastki, od razu poprawiają humor ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest własnie najgorsze, bo w koncu jak jest się nieświadomym, to nie wie się o tym błędzie. A czasem bywa i tak, że jak się już człowiek dowie, nadal ma problem: ja np. łapię samą siebie na mówienie "tą" zamiast "tę" czy "pytać SIĘ kogoś" zamiast "pytać kogoś".
      Dziękujemy bardzo za miłe słowa :)

      Usuń
  2. O tak, przyznam się, że te rady są naprawdę znaczące i dostrzegam, jakie błędy się dokonało w opowiadaniu...
    Już widzę te moje błędy w ŚT, hehe ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) najwazniejsze jest to, że jak już się wie, to można zawsze poprawić

      Usuń
  3. Ah, szkoda, że to na razie ostatnia parszywa trzynastka. :( Ale doskonale rozumiem brak pomysłów, bo i one w końcu mogą się wyczerpać. Mam nadzieję, że szybko wrócicie ze świeżymi pomysłami. :)
    Właśnie ja jakiś czas temu zauważyłam, że blogów kryminalnych jest dość mało, ale to chyba lepiej, niż jakby autorzy mieli pisać coś kiepskiego, nie znając się w ogóle na tym, co napisałyście w poście. Wielu by zapewne nawet nie wyszukało informacji, ba nawet w prostych obyczajówkach przy prostych rzeczach ludzie nie szukają info a co dopiero przy opkach, które wymagają znacznie większej wiedzy?
    8. Omg jak ja tego nie lubię. Bohaterka zawsze ma wszystko czego tylko zapragnie nawet się nie starając. Tak, to jest nudne i mnie to irytuje. Bo nawet reszta postaci w opku tylko skacze wokół niej traktując jak księżniczkę. -.-
    10. O bosz, tego też wręcz nienawidzę. Jakby kurde autorowi było trudno pisać prosto z mostu zamiast bawić się w wielkiego poetę i właśnie w takich "akcjach", jak dałyście w przykładzie, próbować pisać, jak Mickiewicz. Lol nie
    Schematy są okay, jeśli dawkowane bardzo minimalistycznie albo dobrze rozprowadzone, że niemal tego nie czuć. A teraz mam wrażenie, że jest bardzo mało oryginalnych opowiadań. Duża część nawet samych opisów jest naprawdę podobna do reszty opków!
    Powinno się jeszcze pamiętać, że nie każdy zagląda do zakładek "bohaterowie" i nie patrzy na wygląd, boli o tym przeczytać. Ale to jeszcze pal licho, a jak kiedyś były wstawiane zdjęcia ubrań w tekście i napisane było w opku, że np. Cornelia ubrała te rzeczy ze zdjęcia obok" to mnie normalnie szlag trafiał, chociaż już dawno nie widziałam czegoś takiego. Może na szczęście umarła ta moda.
    A ja piszę, jak mi najlepiej. Może jestem coś pomiędzy tymi dwoma podpunktami. Nie staram się być Słowackim, ani nie chce też by było za potocznie. Po prostu piszę po swojemu i choć mam wrażenie, że moim największym problemem jest mój ciężki styl pisania, nad którym muszę jeszcze bardzo długo popracować, aby był płynny. Ale praktyka czyni mistrza, prawda?
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, rzadko w blogosferze można znaleźć typowy kryminał i chyba powodem jest właaśnie trudność.
      Hm, widziałam tego typu strony (ze zdjęciem, jak ubrała się Cornelia, wklejonym w środek rozdziału), ale bardzo krótko, bo od razu z nich uciekałam xD
      Właściwie złoty środek to dobra metoda, w długosci zdan jak najbardziej też :)
      dziękujemy za komentarz

      Usuń