tag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post2501665139405897787..comments2024-03-01T14:47:42.913+01:00Comments on Konstruktywna Krytyka Blogów, czyli oceny opowiadań: Ocena nr 20 – Zaginął lokajCondawiramurshttp://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-41670733329894093572016-10-11T20:03:07.986+02:002016-10-11T20:03:07.986+02:00Jeszcze na samiuteńki koniec - właśnie, że o sztuc...Jeszcze na samiuteńki koniec - właśnie, że o sztuce było wprost powiedziane. Bilbo zapytał Klaudię podczas randki, czy lubi sztukę, a ona się rozgadała na ten temat. Tam padły słowa o ulubionych epokach. To tak dla formalności, gdyby inne oceniające zaglądały do komentarzy ;)Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-75674167379860087002016-10-02T12:40:43.266+02:002016-10-02T12:40:43.266+02:00tak, moze w myslach Klaudii niekoniecznie, ale jes...tak, moze w myslach Klaudii niekoniecznie, ale jesli podalabys nazwisko Gosi kilka razy na poczatku, np. w kontekscie zajec w szkole, to pozniej moze w dialogu moglabys je umiescic i choc troche zmninejszyc natezenie tego imienia w tekscie. albo wymylic dziewczynie jakis nick. Co do Nowaka - moj bląd.<br />Jesli chodzi o sztukę - okej - ale wlasciwie nigdzie nie bylo wprost napisane, ktore epoki w architekturze/sztuce Klaudia lubi, a kórych nie. <br />To dobrze, że Lora wróci, ale mimo wszystko jej watek został wg mnie przerwany za szybko.<br />oczywiscie, ze zdanie matury = dostaniu się ma studia, ale zostało to opisane w dość chaotyczny sposób.<br />Cieszę się, że ocena pomogła i dziękuję za merytoryczną dyskusję<br />Condawiramurshttps://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-47078634002371455562016-09-30T19:56:45.033+02:002016-09-30T19:56:45.033+02:00Z Gosią mam ten problem, że Klaudia nie nazywałaby...Z Gosią mam ten problem, że Klaudia nie nazywałaby jej w myślach nazwiskiem, więc nie pomogłoby to na brak synonimów. A potem to ma nazwisko Norwega.<br />Pomyślę o wprowadzeniu czegoś o sztuce na początku. Co do współczesnych architektów: co innego dobra znajomość historii sztuki do nowożytności, a co innego porównywanie czegoś tak niespójnego jak willa Janiaka do znanych budynków z XXI wieku. Nie mówiąc już o tym, że wśród moich znajomych często powtarza się zależność, że albo ktoś uwielbia sztukę współczesną i jest mało zainteresowany poprzednimi epokami, albo na odwrót. Jest oczywiście sporo osób wszechstronnych, ale jednak większość ma swoje preferencje. Jeśli jak Klaudia lubisz romanizm i renesens, to możesz mieć problemy z oczarowaniem przystojnego mężczyzny za pomocą porównań jego domu do najnowszych dzieł architektów. Jak kogoś kręci Mozart, to raczej nie wypowie się zbyt szeroko na temat współczesnej muzyki elektronicznej; może mieć dwa nietrafione skojarzenia z nazwiskami, i to tyle. Na serio nie widzę tu niespójności.<br />Tak, Klaudia zdała maturę, 38%. Zdanie matury nie równa się byciu przyjętym na studia.<br />Może "polubić" to za wielkie słowo, ale w norweskim wątku starałam się wytworzyć specyficzną atmosferę – koncentruje się on na Andersie, nie czuć w ogóle upływu czasu, a wszystkie wcześniejsze wątki i konflikty odchodzą na dalszy plan aż do zakończenia, gdzie Norweg wyjeżdża i bohaterowie muszą się wreszcie otrząsnąć i zacząć działać. W każdym razie Tom nie potrafi odczuwać negatywnych emocji wobec Andersa. Raczej skupia je na Gosi, choć weź poprawkę, że to nie "mieliśmy się pobrać, a ona nagle poszła do innego", a "od dłuższego czasu nasz związek nie dążył do niczego, sam wyszedłem z propozycją, żebyśmy się do niczego nie zobowiązywali (a teraz nagle zorientowałem się, że mi to nie odpowiada i chyba trochę poniewczasie)".<br />Może w nowym rozdziale pierwszym będzie i gotowanie, zobaczymy.<br />Cieszy mnie, że polubiłaś Gosię. Chciałam stworzyć bohaterkę bardzo empatyczną i pracowitą, ale jednocześnie niebędącą wzorem cnót wszelakich, a żeby jeszcze interesowała czytelników.<br />Klaudia uznała Gosię za zdrajczynię przede wszystkim dlatego, że ta postanowiła nie dzielić się niczym, żadnymi planami, nie pożegnała się, po prostu wyjechała. To jak zerwanie po dwudziestu latach normalnego związku esemesem bez żadnych wyjaśnień.<br />Pan Marek to jeden z wujków Gosi, którzy napalili się na dom – żadna ważna postać, element tłumu, który miał chwilowo uprzykrzyć bohaterom życie i pokazać, jak rodzina Gosi interesuje się nią dopiero, jak mogą coś z tego mieć, bo coś gdzieś o jakimś domu usłyszeli.<br />Z Zakopanego da się wyjechać, da się przeprowadzić czy wyemigrować, ale każdy prędzej czy później wraca. Wątek Gosi będzie w dalszej perspektywie tłumaczył, dlaczego tak się dzieje.<br />Przecież Klaudia odbywa rozmowę na temat (głupiego) imienia Nowaka z Nikolą w kopalni podczas przyjęcia. Tam jest powiedziane, że Nowak to pseudonim i tak dalej.<br />Toma też średnio Klaudia interesowała. Jak po ponad pół roku mieszkania razem zadał pierwsze prywatne pytanie (o jej ojca), to się obraziła. To działa w obie strony, nie ma tej iskry w rozmowach, żadnej chemii między nimi, dlatego są bardziej jak rodzeństwo żyjące razem z przymusu niż przyjaciele.<br />Lora wróci, przecież jej wątek nie został zamknięty. Więcej o bohaterach mających swoje bardzo efektowne pięć minut będzie jeszcze sporo, nawet o Rubiku. Rozumiem, że to może być problem, bo na tym etapie czytelnik jeszcze nie wie, jakie mam plany, ale może w poprawionej wersji wyjdzie to lepiej.<br /><br />Tak jak mówiłam, postaram się wprowadzić więcej oddechu i kilka fragmentów, które przypominałyby czytelnikom o ważnych wątkach "w tle" – badaniach naukowca, spotkaniach urzędników – może będzie to podpowiadać, dokąd całość zmierza, a także podkreśli ważniejsze wydarzenia tworzące ciąg przyczynowo-skutkowy.<br />Jeszcze raz dziękuję za ocenę, dałaś mi sporo do myślenia :)Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-69975803247520236592016-09-26T20:13:47.081+02:002016-09-26T20:13:47.081+02:00Mysle, ze o szkole dla doroslych powinnas była wsp...Mysle, ze o szkole dla doroslych powinnas była wspomniec w epilogu pierwszej części; jasne, ze Klaudia nie musiala tam siedzieć non stop, ale to dość istotna zmiana w zyciu, wiec powinna o niej wspomnieć przy całej reszcie.<br />Co do wlasciciela hotelu – zgadzam się.<br />Przepraszam za blad z Mikolajem/Marcinem.<br />Uważam, za absurdalne to, ze porywacze (nawet takiego rodzaju) rozmawiają z porwanym o architekturze, zamiast zajac się kwestiami „ważnymi”<br />Wiem, ze Lora nie zginela. Ale pozbywając się jej, moglas rownie dobrze ja zabic. Chyba ze jeszcze wroci, ale to i tak nie będzie to. Wprowadzilas ja z pompa, myslalam, ze po to, aby bardziej zamieszać w związku Klaudii i Toma, ale ona nawet nie była z nimi jednego, całego dnia…<br />Faktycznie, Klaudia bywala mila dla Rubika, ale tak szczerze mowiac, na samiutkim początku, to porwal on Toma i Bilba…<br />Ja już chyba nie rozumiem; czyli Klaudia dostal 38% z matury z matmy, tak?<br />Nie nazywałabym miejsca, gdzie Rubik zrobil impreze i miał tajemnicza komnatę ani razu kopalnia, wtedy nie byłoby zadnych niescislosci ;)<br />Kwesta obcokrajowcow – czestsze wspominanie o dziwnym akcencie albo niezrozumienie wszystkiego przez Polakow mogloby w tym momencie pomoc ;).<br />Mysle, ze Tom nie mogl polubić Norwega. Tolerować go -tak. Czuc wdziecznosc za kasę - tak. Ale lubic?!<br />Wydaje mi się, ze Klaudia uznala Sebastiana za prawdziwa osobę nie za pierwszym razem, jak o nim uslyszala, tylko za drugim czy trzecim. Ale pewna nie jestem. Watek Oli brzmiał na tyle ciekawie, ze miałam nadzieje, iż jakos go rozwiniesz, nawet jeśli Klaudia nie jest tym osobiście zainteresowana.<br />Dobrze byłoby podkreslic na początku, ze Klaudia umiala gotowac, nawet jeśli nie lubila ;) najlepiej za pomocą jakiejś sceny.<br />Poczucie winy w takim sensie, ze Gosia była dla nich naprawdę wspaniala osoba, ze robila dla nich tak wiele, a oni, no coz, bez mrugniecia okiem uznali ja za zdrajczynie. Toma jeszcze rozumiem. Ale Klaudii do końca nie potrafię. Choć coz, nie od dziś wiadomo, ze sporo ludzi nie potrafi docenic innych. A Gosia… z jednej strony jest otwarta osoba, ale z drugiej – faktycznie kryje swoje prawdziwe uczucia i trudno do nich czasem dojść, z tym się zgodzę. Miedzy innymi dlatego ja lubię ;)<br />Szczerze, wydaje mi się, ze ci policjanci nie ogarneliby, ze Gosia klamie.<br />Okej, bede pamietac o tych molach xD<br />Wiadomo, ze dziecko to Jacuś, ale kim jest pan Marek?!<br />Mysle, ze w rozdziale z galeria jest za mało „chwili oddechu”, zdecydowanie.<br />Okej, to prawda, ze badania Azjaty mogą być niewygodne i chyba już wiem, dla jakiej ekipy. Ale milo byłoby poznac je bardziej bezpośrednio, kiedy naukowiec jeszcze zyje. Albo niech chociaż Tom przynajmniej raz opowie o nich dłuzej.Condawiramurshttps://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-74126318790913543162016-09-26T20:13:05.527+02:002016-09-26T20:13:05.527+02:00Będę odpowiadać chronologicznie do komentarzy (acz...Będę odpowiadać chronologicznie do komentarzy (aczkolwiek nie na wszystko).<br /> Co do kwestii malpy i braku zainteresowania nia przez bohaterow – rozumiem, ze może nie chcieli o tym dyskutować, gdyż mieli i tak za wiele problemów. Ale dziwi mnie, ze Klaudia się w ogole nad tym nie zastanowila, nawet przelotnie, nie wyrazila zadnej obawy w myślach. Zupełnie, jakby to nie stanowilo zadnego, ale to zadnego potencjalnego zagrozenia. Nawet jeśli nie myslalaby o tym od razu, to przynajmniej później…<br />Klikalam: „czytaj następny”, i nie przeniosło mnie do kazania księdza Panadola w odpowiednim miejscu… w spisie treści jest ten rozdzial, przepraszam za niezauważenie.<br />Co do wigilii racja. Co do Toma tez, później przekonałam się niejednokrotnie, ze ma taki styl bycia xD<br />Pan Czartoryski – wlasciwie nic o nim nie było przez dlugi czas, a później nagle ni z tego, ni z owego jest gotowy zamienic się na domy, a pozniej znow znika. Teraz rozumiem, ze to ma większy sens, po pierwsze tajemniczy Azorek, po drugie powiazanie z matka (a może oba naraz), ale podczas czytania wydawalo się to być nieco na zasadzie „potrzebuję bogacza do zamiany, wiec czemu nie nowy bohater?”. Stad ta uwaga.<br />Tak, faktycznie sprawa z komnata może być sprawka jakichś narkotykow czy cos. Ale kiedy napisalas, ze jednak Klaudia wie, ze – pomimo bólu glowy – tam naprawdę była, to trudno było ocenic, w którym momencie wydarzenia przestaly być w stu procentach rzeczywiste xD no, ale pewnie o to Ci czesciowo chodzilo.<br />Rubik & Nowak & Budyń – mysle, ze trzeba by podkreslic na początku wyraźniej, ze Nowak t pseudonim i przy okazji nadac imie Nowakowi ;) naprawdę bylam długo przekonana, ze to jest ich nazwisko, i później „Pawel Rubik” zniszczyl mi cala teorię. Ogolnie to się wiaze z uwaga „nazywania bohaterow” – dobrze byłoby nadawac glownym i imiona, i nazwiska – żeby nie musiec caly czas powtarzać na przykład imienia „Gosia”. Co do Budynia - zapomniałam, moja wina.<br />Mieszkanie z Niemcami -racja, przepraszam.<br />Kwestia zamilowania Klaudii architektura – to nie jest tak, ze nie zauwazylam tłumaczenia w rozmowie z przetrzymywanym przez dziewczyny Nowakiem. Zauwazylam. Rozumiem, dlaczego Klaudia w jakiś sposób się wstydzila swojego zainteresowania, majac tego typu reakcje zarówno ze strony matki, jak i Gosi. Chodzi mi o cos nieco innego: ze ja nie poczułam, iż ona jest faktycznie tym zainteresowana. Gdybys pokazala scenę, w której Klaudia czyta ukradkiem jakies książki na ten temat, bojac się, ze matka może ja nakryc (jeszcze w rodzinnym domu), byłoby inaczej. wierzyłabym w to zainteresowanie i wspolczulabym narratorce, ze inni jej nie rozumieją. Ponadto jesli ktoś jest az tak zafascynowany architektura-bo w rozmowie z Nowakiem dziewczyna się wykazala - wydaje mi się nieco dziwne, ze nie zna choćby kilku słynnych obecnie architektow. Ale sam pomysl z pokazaniem pasji, która czuje się, ze należy ukrywać, bardzo mi się podoba.<br />To jak to jest z tym uciekaniem na stale z Zakopanego? Czasem to niemożliwe, ale innym razem nie takie trudno – czyt. Gosia?<br />Okej, to prawda, ani Tom, ani Klaudia nie sa mistrzami relacji międzyludzkich. Ale narratorka jest dość ciekawska, czy przez rok naprawdę nie probowalaby się czegoś więcej o Niemcach dowiedzieć?Condawiramurshttps://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-29265526147398844692016-09-25T22:16:14.868+02:002016-09-25T22:16:14.868+02:00Jeszcze małe wyjaśnienie do zarzutu, który pojawił...Jeszcze małe wyjaśnienie do zarzutu, który pojawił się w kilku miejscach: moim zamierzeniem było, by Zakopane wydawało się klaustrofobiczne. Postacie, które znamy z imienia i przynajmniej kilku cech, pojawiają się bez przerwy, nie znaczy to jednak, że to jedyni mieszkańcy miasta. Nawet wspomniany przez Ciebie szpital nie składa się tylko z Budynia i Kurtki, jest jeszcze Morella, poprzedni ordynator, a reszta personelu to po prostu „lekarze”, którzy występują w tle, nie robiąc nic ciekawszego niż bycie lekarzami.<br /><br />Na koniec sprawa, która mnie nurtuje. Zauważyłam, że w przypadku rozdziałów, które nie spodobały Ci się od początku (jak ten z operą), raczej męczysz się z tekstem do końca i przestajesz się na nim skupiać – przynajmniej tak tłumaczę sobie mniej trafne uwagi i pomijanie informacji. W okolicy wspomnianego rozdziału zaczęłam też mieć wrażenie, że wszystkie mniej zrozumiałe fragmenty nazywasz „Absurdem” i nie analizujesz, a raczej zakładasz brak sensu. Centrum handlowe nie było jednak wytworem szalonej rzeczywistości, a całkiem zwykłego multimilionera i jego całkiem szalonego ojca – i chociaż przyjęcie istnienia takiego miejsca (ta okropna architektura! Hotel stworzony z powodu kaprysu!) wymaga zaakceptowania specyficznych reguł świata, to wydarzenia, które mają tam miejsce… są najwyżej groteskowe. Zadaję sobie więc pytanie, na ile po prostu nie byłaś w stanie czytać sceny z dorosłym człowiekiem udającym, że nie jest w stanie się uwolnić z byle jak zawiązanego sznura, by móc pośmiać się z nastolatek-groźnych porywaczek, a na ile Twoje podejście było wynikiem zmęczenia nadmiarem akcji. Jest chwila na oddech niedługo przed (leniwy wieczór wśród krów i rozmowy z Małgosią), ale może to po prostu za mało? Rozdział trzynasty i efekty mających tam miejsce wydarzeń są dla mnie pretekstem do pokazania wielu faktów i relacji między postaciami, jak choćby ta dłuższa konfrontacja z Nowakiem czy beznadziejna opera pana Rubika, w której uczestniczy wiele znanych nam już osób.<br /><br />Ogólnie założenia były takie, że dziwne wydarzenia pojawiają się sporadycznie na początku tekstu, by przybrać na sile i poważnie zachwiać życiem mieszkańców Zakopanego, kulminację znajdując w ostatnim rozdziale pierwszej części, gdzie rzeczywistość staje się zupełnie nieprzewidywalna. W tle przez wiele rozdziałów pojawiają się za to badania naukowca, którego celem jest znalezienie przyczyny tych wszystkich szalonych wydarzeń i który chwali się przełomowym dziełem chwilę przed „kulminacją”. Uznałaś, że jego śmierć oznacza koniec wątku. Nie przyszło Ci do głowy, że jego badania były dla kogoś bardzo niewygodne?Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-74606222550142026312016-09-25T22:10:08.186+02:002016-09-25T22:10:08.186+02:00„Zależy od kraju, ale w wielu z nich to nic specja...„Zależy od kraju, ale w wielu z nich to nic specjalnego. Trochę dziwi mnie, że w tych słowach nie padło słowo „Niemcy”. Albo „Szwajcaria”, skoro rzekomo Bilbo i Tom mają tam rodzinę” – spokojnie, jeszcze pojadą i to niedługo :)<br /><br />„Ale po jednym, krótkim telefonie zmienia zdanie i stwierdza, że to musiało być porwanie! Przy czym nie wywołuje to niej w żadnego poczucia winy... Trudno to zrozumieć” – dlaczego miałaby mieć poczucie winy? To nie ona porwała Gosię. Jeśli masz na myśli rażący brak zainteresowania przyjaciółką, to przypomnę, że z Małgosią ciężko rozmawiać o uczuciach, bo jest osobą bardzo skrytą. Każde „nie kłóćcie się!” przy głośniejszych rozmowach Toma i Klaudii mówi wiele o tym, jak Małgosia postrzega relacje międzyludzkie i jakby je najchętniej widziała. No i Klaudia na tym etapie czuje się zdradzona przez Małgosię i absolutnie nie przychodzi jej do głowy, dlaczego mogłaby być zmęczona mieszkaniem wraz z trzema nastolatkami, z których każdy ma dwie lewe ręce do prac domowych.<br /><br />„Czy naprawdę nikt nie pomyślał, że może Norweg kazał pójść Gosi na komisariat właśnie po to, aby jej wyjazd nie wzbudzał żadnych podejrzeń?” – Małgosia dobrze zna policjantów, oni znają ją, łatwo byłoby im się zorientować, gdyby zachowywała się nienaturalnie i Klaudia ma tego świadomość.<br /><br />„Mole jedzeniowe atakują suche jedzenie zawierające skrobię: np. makarony, kasze. Ale na pewno nie herbatę” – miałam mole nawet w kostce rosołowej, nie przesadzam. Nie zliczę herbat, które musiałam wyrzucić i nie mówię jedynie o owocowych.<br /><br />„Fascynuje mnie, że nie tak dawno temu Klaudia całkiem na serio uważała, że jedzenie pizzy i tortu może Bilba zabić, a teraz daje mu mleko raz w tygodniu, pomimo że – zupełnie nagle – okazuje się, że chłopak ma, cytuję „nietolerancję nabiału i krów”. Po pierwsze, myślę, że chodziło Ci o alergię na białko, a nie o nietolerancję laktozy. Po drugie, fascynuje mnie, co miałaś na myśli, pisząc „nietolerancja krów”… Ale widzisz, już niezależnie od nomenklatury, to w ogóle jest bez sensu, bo wcześniej Bilbo zajadał się, zdaje się, wszystkim. Nigdy nie pisałaś, że nie może spożywać produktów mlecznych” – „nietolerancje” Bilba pojawiły się nagle i znikąd, zarówno to i sformułowanie „nietolerancja krów” ma sugerować, że to raczej wymysły Bilba, który chciał mieć wymówkę przy stole, albo Gosi się coś uwidziało, gdy raz się zatruł.<br /><br />„Byłam pewna, że Klaudia stroi się tak, bo idzie na rozmowę o pracę. Okazało się za to, że wybiera się tylko albo aż do sklepu. Nie do końca kupuję to, że nagle zaczęła się przejmować swoim wyglądem w codziennych sprawach” – Klaudia się boi, że ludzie zobaczą, że jej się w życiu nie powiodło, będą wytykać palcami. Czuje się niekomfortowo, odkąd stała się tematem plotek, a sytuacja po wyjeździe Gosi na nowo obudziła w niej niepokój. Poza tym fragment rozpoczyna się dość obszernym opisem (przy okazji którego mam pretekst do przedstawienia rytuałów Klaudii i relacji z Tomem) i długim szykowaniem do wyjścia, co może sugerować jakąś poważniejszą okazję, a ja tymczasem kończę akapit czymś w rodzaju „no, wreszcie mogłam iść po bułki!”. Myślałam, że widać w tym zamiar.<br /><br />„No a ja już nie zamierzam budzić się, widząc uśmiechniętą twarz pana Marka, który wziął drabinę tylko po to, żeby stwierdzić, że mój pokój będzie wprost idealny na sypialnie dla trzyletniego Jacusia, popatrz, jaki śliczny pokoik, powiedz pani, że teraz będzie twój, aninini!” – no jest praktycznie cytat z imieniem, stąd wiadomo, jak to dziecko się nazywa.<br /><br />„Trochę zaskakująca jest bardzo nikła reakcja na to, że prawdopodobnie Gosia znajduje się w Norwegii w poważnych tarapatach. No, ale może w następnym rozdziale będzie więcej na ten temat, teraz faktycznie bohaterowie mają większy problem” – pewnie, że będzie :)Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-41106766596992344722016-09-25T22:07:46.619+02:002016-09-25T22:07:46.619+02:00„Dlaczego nie nazwałaś wcześniej Budynia Włodkiem,...„Dlaczego nie nazwałaś wcześniej Budynia Włodkiem, dlaczego?!” – było o tym: „Nazywam się Budyń. Włodzimierz Budyń”, a potem jeszcze: „Szłam w kierunku stolika zajmowanego wcześniej przez Włodzimierza – co za nietypowe dla młodej osoby imię!”.<br /><br />„Ponadto co do stwierdzenia, że inni polubili Norwega – Klaudia może tak, przynajmniej częściowo, ale Tom z całą pewnością nie” – magiczne jest to, że Tom też go polubił. Może nie był zachwycony od początku, jednak sprawy zaszły tak szybko i tak daleko w jego bezpośredniej obecności, że uznał jakiekolwiek poruszanie tematu i obnażanie się z emocjami za pewną kompromitację. No i ciężko było nie zauważyć zalet w postaci norweskich pieniędzy i nagłego przypływu bogactwa w domu, więc w pewien sposób poddał się tej dziwnej, ciepłej domowej atmosferze.<br /><br />„Na przykład bardzo chce co? Ponadto znów zadziwia mnie ta nagła niemoc bohaterów w niektórych przypadkach. Trudno mi uwierzyć, żeby ktoś tak narwany jak Tom po prostu sobie na coś takiego patrzył. Po co obudził Klaudię, skoro nic z tym nie zrobili, tylko czekali spokojnie na powrót Andersa i Gosi” – rozkleił się przy Klaudii, a wcześniej nie chciał okazywać emocji. Wolał zachować twarz, zresztą i tak pogodził się z tym, że związek z Małgosią nie ma przyszłości.<br /><br />„Ponadto o jakich znajomych mówisz, bo prócz Niemców i Małgosi żadnych nie zauważyłam?” – w ciągu osiemnastu lat życia Klaudia zdążyła trochę pogadać z ludźmi w szkole, poza tym jej matka i siostra też miały życie towarzyskie. I się nasłuchała.<br /><br />„mimo wszystko zastanawia mnie, czy mogli w dwa tygodnie dojść do aż tak dobrych wniosków związanych z praniem” – wybrudzili wszystko, co było w domu (Małgosia pod koniec nie miała na to czasu).<br /><br />„Bilbo używał jeszcze mikrofalówki, prawda? Bo wcześniej tak pisałaś, ale później wyszło na to, jakby z niej nie korzystał. Proszę, zdecyduj się” – Bilbo wykombinował, jak ograniczyć sobie liczbę obowiązków, bo wcześniej normalnie z niej korzystał. Ale niefortunne sformułowanie, zgadzam się.<br /><br />„Dość nagle z opisu przechodzisz do krótkiego dialogu o tajemniczej Oli. Przydałoby się to jakoś umieścić w czasie oraz rozszerzyć, bo tak to odczuwam niedosyt” – to jest mimochodem, bo dla Klaudii ma zerowe znaczenie. Zresztą z Olą to on już pisał w rozdziale o krowie.<br /><br />„Zapomniałam wcześniej wspomnieć o Sebastianie – podobał mi się pomysł z wymyślonym przyjacielem, ale zdecydowanie za słabo go wykorzystałaś, ponadto zapadło mi w pamięć, że raz Klaudia zachowywała się tak, jakby ktoś taki faktycznie istniał” – bo to był pierwszy raz, gdy o nim usłyszała.<br /><br />„Dziwi mnie, że skoro rzeczona Ola jest z Zakopanego, Klaudia o niej w życiu nie słyszała. Przecież ona zna tam chyba wszystkich” – kojarzy ją z widzenia, nie łączy z imieniem. Ola też nie jest zbyt ekstrawertyczna, mam wobec niej plany.<br /><br />„Sam opis randkowy, który dopiero teraz mogłam przeczytać, jest naprawdę świetny. Napisany bardzo w stylu Bilba, z licznymi błędami (choć nie wiem, dlaczego tylko jednym ortograficznym). Dlaczego więc nie można najpierw go przeczytać, a dopiero potem poznawać opinii Klaudii (całej)? Eh. I dlaczego nie pociągnęłaś tej Oli od razu dłużej, skoro już o niej zaczęłaś…?” – dobrze wiedzieć, że ten wątek kogoś intryguje. Niestety, Ola pojawi się dużo, dużo później. A oto całość: https://drive.google.com/file/d/0B2V1JpnajyFKZDZJR0FtVG5oRWM/view <br />;)<br /><br />„Zastanawiam się, czy celowo łączysz styl wysoki z niskim, czy nie” – ale to bardzo klaudiowe. Z jednej strony jest nastolatką, więc czasem użyje slangu, ale dużo czyta i lubi uzupełniać wiedzę. W opisach ma to czasem dodawać komizmu.<br /><br />„Klaudia nic wcześniej nie gotowała, to dlaczego piszesz, jakby swojskie, polskie potrawy przygotowywała od dawna?” – gotowała u matki, dzieciom…<br /><br />„Z jednej strony Klaudia mówi o wyjeździe, a z drugiej, że nie wyobraża sobie życia poza Zakopanem. I nie wygląda to na celowe, bo opisałaś to na poważnie” – przecież to bardzo typowe wątpliwości dla kogoś, kto emigruje, a jeszcze nigdy nie był za granicą.Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-53777319290309968952016-09-25T22:01:29.664+02:002016-09-25T22:01:29.664+02:00„wydaje całe ukryte oszczędności na kompletne głup...„wydaje całe ukryte oszczędności na kompletne głupoty?” – Wydzieranie się na Niemca nie pomogło, a nie bardzo była w stanie wyrwać pieniądze Bukowskiemu z ręki. Ten natomiast zignorował jej zdenerwowanie, zbywając ją komentarzem o kobietach i ich ulubionych sprzętach domowych. No i to nie były jej pieniądze, to znaczy pewnie przejęła by się bardziej, gdyby strata dotyczyła jej osobiście.<br /><br />„Dlaczego żaden z bohaterów nie próbuje nic mówić czy starać się uciec przed Nowakiem i jego pomysłem z kopalnią, skoro Klaudia i Gosia nie miały niegdyś problemów, żeby związać tego kryminalistę i próbować wydobyć z niego informacje?” – raz, że teraz mają inne podejście do Nowaka, boją się ewentualnej zemsty, a z drugiej strony… po prostu niedorajdy nie wiedzą, jak się zachować, więc dają się zaprowadzić do samochodu jako niewolnicy.<br /><br />„Ponadto jestem prawie pewna, że chodziło Ci o ONZ, a więc Organizację Narodów Zjednoczonych” – potoczne określenie; w końcu „UN” to po prostu „United Nations”.<br /><br />„Niestety, zaraz za nią podreptał ten wielki Norweg i bez wstydu wsunął głowę do pomieszczenia. – Klaudia znajdowała się w środku celi, więc nie miała możliwości widzieć drepczącego Norwega, mogła jedynie zobaczyć wsuwającą się głowę” – ale mogła z niej wyglądać czy go po prostu słyszeć.<br /><br />„zastanawia mnie, dlaczego tego samego nie wspominano ani o Niemcach, ani o Azjacie, którzy mówili jeszcze lepiej, bo praktycznie bez ŻADNYCH błędów?” – mam z tym pewien problem, bo z jednej strony potrzebuję tych wszystkich postaci, a z drugiej wiem, że na początku może dziwić, skąd takie zatrzęsienie mówiących wspaniałą polszczyzną obcokrajowców. To znaczy zanim stanie się to jasne... a niestety będzie mogło dopiero znacznie później. Poza tym w przypadku Niemców nie chcę spojlerować, ale oni mówiliby świetnie (Azjata też by mógł całkiem nieźle, w końcu mieszka w Polsce od mniej więcej 1990). Poza tym chyba nie do końca tak jest, Bilbo robi błędy w przypadkach, Azjata ma średnie wyczucie językowe, wszyscy mówią z akcentem…<br /><br />„O wiele bardziej przekonałoby mnie, że Niemiec cierpi z powodu zachowania Gosi, gdybyś przedstawiła to BEZPOŚREDNIO!” – Tom jest introwertykiem i się nie przyjaźni z Klaudią, to raz. Dwa, pewnie jak już dodam dialogi, które do tej pory wycinałam, będzie można lepiej to „poczuć”.<br /><br />„Zupełnie nie rozumiem też, w jakim celu przestawiłaś fragment, gdzie stłukło się lustro, którego wcześniej w domu nie było…”, a także „Zastanawia mnie też, skąd nagle w salonie pojawiła się walizka Norwega, bo nie napisałaś, jakoby ją przyniósł” – serio? Nie piszę o przedmiotach, kiedy nie są istotne (podręczna walizka, a nie wielka torba zajmująca pół samochodu, żeby zwracać na nią uwagę po drodze). Z kontekstu można wywnioskować, że Anders przyniósł walizkę, a Bilbo lustro, bo chciał wypróbować zabawę z książki dla dzieci. <br /><br />„Jego różowe, pokryte krótkimi jasnymi włoskami przedramię wylądowało tuż obok mojego talerza – Boże, dlaczego różowe? I po co wspominać o tych włoskach?” – jak widać, nie przeszłaś koło tego opisu obojętnie – o to chodzi ;) Chyba łatwo to sobie wyobrazić… nawet jak się nie chce.<br /><br />„Eleganckim ruchem wcisnął sobie serwetkę za kołnierz – właściwie to powinien położyć ją na kolanach, jeśli chciał być taki elegancki” – Anders to takie połączenie powagi i elegancji z nieokrzesaniem i prostotą. Z drugiej strony jakbym napisała „zamaszystym” czy coś takiego, nikt nie zastanawiałby się, czy to nie błąd; pomyślę o tym.<br /><br />„Chwila, skoro Nowak zaaranżował to spotkanie, to czemu się tak dziwił?” – później będzie nieco więcej na ten temat. Nowak nie zakładał, że współpracownik tak po prostu go opuści i zostawi samego z biznesem w ciągu paru godzin. I że sprawy z Małgosią momentalnie zajdą tak daleko, ba, że w ogóle rzeczywiście leci na małolatę.<br /><br />„Przecież dla Azjaty pracował około roku” – a przez kolejny rok nie znalazł stałej pracy.Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-49942606531104295292016-09-25T21:58:03.817+02:002016-09-25T21:58:03.817+02:00„Szczególnie że później piszesz, że właściwie tam ...„Szczególnie że później piszesz, że właściwie tam nic nie jest otwarte, oprócz restauracji czy sklepów, a jeszcze później, że to centrum jest za duże, żeby je ogarnąć. Głowa od tego boli” – tak, centrum jest bardzo duże, ale tylko część sklepów jest otwarta (i są w nich tłumy ludzi), większość pomieszczeń wciąż była w remoncie („większość sklepów straszyła pustymi wnętrzami, nagimi manekinami i robotnikami na drabinach”).<br /><br />„Nawet wątek, który miał niby pobudzić ten rozdział, a więc porwanie Nowaka, nudzi mnie niemiłosierne, z powodu długiego poematu o architekturze, który jest – jasne, że Absurdalny – ale i naprawdę mało zabawny czy istotny w takiej odsłonie” – a z której strony to jest absurdalne? Klaudia wypowiada się z sensem przy dwóch ignorantach, Nowak kłóci się głównie dlatego, że lubi i czuje się rozbawiony sytuacją, a Małgosia zupełnie nie widzi sensu w dyskusji o czymś takim jak posiadłość kryminalisty. To prędzej groteskowe niż absurdalne.<br /><br />Wyraźnie widzę, że w tym momencie przeglądałaś tekst na szybko bez wczytywania się, byle przebrnąć (jak mówiłam, tutaj między innymi czytelnik dowiaduje się, dlaczego Klaudia nie mówi często o architekturze). Nie wierzę, że byłaś w stanie zrozumieć bardziej poplątane wątki, a tej jednak dokładnie opisanej akcji już nie. Przy okazji, Lora nie zginęła ;)<br /><br />„Oczywiście we wszystko zaangażowany jest przebywający w szpitalu Rubik (a egoistyczna i nieczuła Klaudia stwierdza, że należy jak najszybciej go odwiedzić, bo jeszcze kopnie w kalendarz i będzie po ptakach. Co Ty z nią robisz? Rozsądna to ona nigdy nie była – co najwyżej miewała przebłyski zdrowego rozsądku, niepasujące do skali Absurdów – ale skrajnie egocentryczna i bez serca też nie...” – zwróć uwagę, że współczuła mu, dopóki nie postanowił pozabijać jej przyjaciół i jej samej. Na początku była wobec niego miła.<br /><br />„Z przemyśleń Klaudii wynika, że nie zdała, co oznacza, że zrobiłaś literówkę, pisząc, że z matematyki osiągnęła 38 %. Myślę, że chodziło o 28 %. Nie rozumiem też, dlaczego dziewczyna tak po prostu rezygnuje z planów o studiowaniu, tak po prostu się poddaje, skoro podjęła taki wysiłek” – zdała na dokładnie tyle, to porównanie z innymi dostającymi 30-32% odzwierciedlało jej rozgoryczenie, ponieważ jako osoba, która poświęciła wiele godzin na naukę, liczyła na znacznie lepszy wynik; mimo wszystko liczba punktów plasuje ją w tej samej „kategorii” co osoby, które zupełnie lekceważyły naukę. Matka z kolei poinformowała ją po prostu, że jest dnem, bo nie wystarczyło jej punktów na studia dzienne.<br /><br />„Dlaczego zaczynasz od opisywania ciężkiej zimy, która miała miejsce kilka miesięcy wcześniej, a o edukacji wspominasz później? Naprawdę tego nie rozumiem. Ponadto jeśli Tom miał sporo pieniędzy i wcześniej, dlaczego wolał opatulać się milionem kołder niż zapłacić więcej za ogrzewanie? Bardzo by nie zbiedniał” – pisałam to z założeniem, że część drugą można zacząć czytać po dłuższej przerwie, stąd takie streszczenie. Poza tym to wejście w klimat biedy, która nastała w domku nastolatków, żeby po kazaniu księdza Panadola czytelnik pamiętał, w jakim punkcie znajdowali się bohaterowie. Co do kołder, zwykła mentalność kogoś, komu się nie powodzi: na wszystkim można zaoszczędzić. Zapasy to jednak tylko jakiś awaryjny tysiąc czy dwa, czyli nie fortuna, którą można byłoby przypadkiem zmniejszyć o połowę przez same rachunki. Wątek radzenia sobie pod względem finansowym będzie jednym z głównych wątków w całej drugiej części.<br /><br />„Chyba kolejnej, bo tamta znajdowała się o wiele bliżej (chyba) oraz skrywała innego rodzaju… miejsca. Wypadałoby to uściślić” – „Dziura w ziemi” to pozostałość po kamieniołomie, a w części drugiej pojawia się czynna kopalnia. Zresztą, do „dziury” można się przejść na piechotę, a w czasie podróży samochodem do kopalni Tom zdążył zasnąć.Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-81445374137132242132016-09-25T21:54:55.465+02:002016-09-25T21:54:55.465+02:00„bardzo zastanawia mnie, gdzie znajduje się pensjo...„bardzo zastanawia mnie, gdzie znajduje się pensjonat „U sołtysa” i dlaczego tego nie określiłaś” – hmm, wydawało mi się, że określanie tego byłoby niepotrzebne. W końcu podjechali kawałek autobusem, a i blisko mają do centrum handlowego, o którym później jest nieco więcej. Z tego wynika, że znajdują się najdalej w granicach województwa.<br /><br />„dlaczego żona naukowca nadal nosi świeżą żałobę” – przecież było na odwrót, Klaudia rozkminia, czy nie za szybko przestała nosić czarne ciuchy, a potem sobie uświadamia, ile minęło i że nie powinna oceniać tak ludzi.<br /><br />„No i dlaczego Klaudia nie chodzi od kilku miesięcy do szkoły dla dorosłych, do której niby się zapisała?” – jak to nie chodzi? Przecież nie siedzi w szkole 24/7, więc może brać udział w domowej scence.<br /><br />„Ponadto naprawdę trudno mi uwierzyć, że w Twoim świecie ot tak udało im się odzyskać całkowity zwrot za nocleg w okolicach Morskiego Oka i to chyba tej samej nocy, za którą zapłacili. Nie dlatego, że to nie jest Absurdalne, bo jest, ale nie pasuje do zgrai nastolatków zdecydowanie niebędących mistrzami planowania ani do dorosłych, którzy również nie wykazują się w tym opowiadaniu takimi zdolnościami” – właściciel zachował się z klasą. Zdarza się. Poza tym bał się, że zrobią mu złą reklamę – to z jego inicjatywy dostali zwrot kasy, więc nie musieli być mistrzami w niczym, a już na pewno nie w planowaniu.<br /><br />„Najpierw piszesz – oczywiście w opisie – że Klaudia nie słuchała Gosi, bo już prawie przysypiała, a później ni z tego, ni z owego jednak postanawiasz wkleić słowa Małgosi (widzisz, dlaczego powinnaś nadać jej nazwisko? I nie tylko jej?), mimo że narratorka powinna już chyba spać, i to przytaczając je w sposób, jakby Klaudia słuchała przyjaciółki z wielką uwagą” – czy ja wiem? Napisałam, że „coraz trudniej” było jej się skupić, a kilka linijek dalej Klaudia momentalnie się rozbudza, słysząc podjęcie przez Małgosię niewygodnego tematu.<br /><br />„Ponadto z tego, co pisałaś wcześniej, kamerdyner, przynajmniej pana Nowaka, ma na imię Mikołaj” – jaki Mikołaj?<br /><br />„Dlaczego Gosia tak nagle zaczęła czepiać się Klaudii, robisz z niej jej drugą matkę?” – Gosia zazwyczaj stara się z grzeczności nie wypominać innym, że źle się wobec niej zachowują, ale sama zauważyłaś, że Klaudia nie jest do końca w porządku. Mieszka u koleżanki w zasadzie nie dając nic od siebie, a Gosia powoli zaczyna mieć tego wszystkiego dość, co kulminację ma w rozdziale z Norwegiem.<br /><br />„Cóż, chyba nie będę pisać, w jaki sposób ŁATWO przekonać się, czy mamy do czynienia z panią czy panem krową, bo pewnie miało być to, mało dla mnie zrozumiałym, elementem Absurdu” – Klaudia obserwowała sytuację z daleka, widząc dość pokaźną sztukę bydła, mogła więc pomyśleć, że to byk. Tom natomiast odpowiada „nie widzisz, że jest łaciata?” co akurat o niczym nie świadczy, ale po co miał ją głośno informować o narządach spod brzucha zwierzęcia, jeśli miał pewność, że ma do czynienia z krową? Nie jestem nawet pewna, czy o to Ci chodzi.<br /><br />„Mówię na przykład o tym, że Klaudia nie może wiedzieć od razu, przed wejściem do galerii, że ludzie z autobusu pobiegli do sklepów z superpromocjami” – cytaty: „Oprócz nas znajdowało się kilkunastu mężczyzn, którzy z ubioru niepokojąco przypominali Rubika, i kilka kobiet w kolorowych kurtkach wesoło plotkujących o tym, ile rzeczy kupią sobie na wyprzedaży”, „ludzie, z którymi przyjechaliśmy autobusem, natychmiast rzucili się w kierunku wszystkich szyldów obiecujących promocje i dołączyli do znajdujących się we wnętrzu, rozrzucających asortyment i kłócących się o gratisy osób, ostatecznie pozostawiając nietknięty jedynie sklep z cygarami”, poza tym Klaudia ma prawo przypuszczać, że wszyscy otrzymali podobne ulotki, co ona. Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-53036547915163530962016-09-25T21:51:52.640+02:002016-09-25T21:51:52.640+02:00„Dlatego też czytelnik nie odczuwa, że Gosia napra...„Dlatego też czytelnik nie odczuwa, że Gosia naprawdę czuła żałobę po stracie babci, a Klaudia – wyrzuty sumienia wobec Kurczaka czy żal i smutek po opuszczeniu rodzinnego domu. Jeśli chciałaś to pokazać, powinnaś była bardziej się na tym skupić” – Klaudia przechodzi różne stadia żalu, natomiast Małgosia gra twardą, więc Klaudii trudno stwierdzić, co tak naprawdę czuje.<br /><br />„choć nie wiem, dlaczego tyle czasu zajęło mu zrozumienie, że Azorkiem nie mogła być babcia dziewczyny” – przecież to Gosia po długim czasie pisze mu esemesa z propozycją spotkania, więc nie wiadomo, kiedy dokładnie na to wpadł (choć trochę mu to zajęło).<br /><br />„Ponadto pod imperatyw podchodzi mi fakt, że w jakiejś podrzędnej, nieznanej im wcześniej knajpie dziewczyny ot tak znalazły idealne miejsce dla ukrycia się przez Klaudię” – jak to nieznanej? Specjalnie wybrały tę knajpę, bo wydawało im się, że będą tam dobre warunki do takich rozmów.<br /><br />„Czytając pierwszy fragment, zastanawiam się nad biegiem czasu w tym opowiadaniu. Zaskoczyła mnie informacja, że Klaudia ma siedemnaście lat i to od około trzech miesięcy. Dlaczego nie przedstawiłaś urodzin dziewczyny oraz podarowania przez jej matkę prezentu w postaci sceny, tylko teraz, tak nagle, w suchym opisie?” – uznałam, że nie było powodu do ich opisywania ze względu na dość mało efektowną formę, nie chcę się też rozdrabniać na kilkanaście scen oddalonych o tydzień-dwa. Zamiast tego występują z reguły dłuższe przeskoki (okresy, w których sytuacja jest w miarę stabilna); widziałam, że w wielu miejscach narzekałaś na szybki upływ czasu i przyznam, że wiele to utrudnia, jednak moim celem było pokazanie stopniowej przemiany bohaterów, głównie dorastania Klaudii, co zaważyło o takim rozplanowaniu akcji.<br /><br />„Kolejne pytanie, które nasuwa się samo przez się, brzmi: dlaczego w związku z tym bohaterowie, którzy wydawali się ważni jak na przykład Panadol, wydają się przez Ciebie kompletnie zapomniani?” – ponieważ to jednak rodzaj obyczajówki, nikt nie znika na zawsze, a już na pewno nie Panadol, który będzie jeszcze miał swoje pięć minut. W końcu sytuacja z prologu jest dla niego wiążąca, a że otwieram nią całą historię, wyjaśni się w związku z tym wiele. To jednak kolejna rzecz, która utwierdza mnie w przekonaniu, że trzeba mocniej podkreślić wątek i zapewnić, że czytelnik o Panadolu i matce (a także panu Czartoryskim i kilku innych postaciach…) nie zapomni. Wątek jeszcze wyjdzie na pierwszy plan, w części pierwszej jednak wystarczy, że wiadomo o jakichś tajemniczych spotkaniach i decyzjach podejmowanych za plecami mieszkańców Zakopanego.<br /><br />„Tutaj mam dwie uwagi: trudno uwierzyć w jej zainteresowanie sztuką, skoro dotychczas właściwie go nie wykazywała” – to, co wyżej: najbliższe otoczenie wmawia jej, że jej zainteresowania są nic niewarte, w związku z tym Klaudia ukrywa się ze swoimi książkami w pokoju. Znowu później, kiedy fragmentów pokazujących jej wiedzę jest więcej, wydajesz się na to narzekać.<br /><br />„Kiedyś pisałaś też, że z Twojego Zakopanego właściwie nie da się uciec, ale to i tak teraz nie przeszkadza bohaterom na planowanie wycieczki w różne miejsca, aż w końcu wybranie się w podróż nad Morskie Oko (nawet jeśli doszli do połowy)…” – uciec w kontekście wyprowadzki na stałe. Każdy z bohaterów jest w jakiś sposób z tym miejscem związany, motyw jeszcze wróci.<br /><br />„Jakoś trudno mi uwierzyć, aby przez niemal rok wspólnego mieszkania Klaudia nigdy z nimi nie rozmawiała o przeszłości, no ale, jak to mówią, lepiej późno niż wcale” – dlaczego? Klaudia jest skrajnie introwertyczna, Tom jest skrajnie introwertyczny, Bilbo cieszy się dniem dzisiejszym i nie wraca do przeszłości, natomiast Gosia uważa, że nie wypada roztrząsać sytuacji, którą sama zna. Poza tym Klaudia nie ma ochoty się z nimi zaprzyjaźniać, cały czas uważa, że to przejściowy okres w jej życiu, Niemcy sami zresztą się z nią nie spoufalają, a ona nie chciałaby wchodzić z butami w czyjeś problemy.Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-67289315814582603602016-09-25T21:48:59.646+02:002016-09-25T21:48:59.646+02:00„Sam opis komnaty również pozostawia dużo do życze...„Sam opis komnaty również pozostawia dużo do życzenia. Dlaczego Klaudia stwierdza, że właściwie to nic w niej nie ma, skoro później okazuje się, że prócz dużej ilości mebli znajduje się tam mnóstwo rupieci i tajemniczych istot czy przedmiotów? Skąd w magiczny sposób znajduje dubeltówkę akurat wtedy, kiedy jej potrzebuje (wyczuwam imperatyw)? A w końcu dlaczego kończysz tę scenę w sposób nagły i chaotyczny, skoro Klaudia właściwie nic nie odkrywa, nic nie zdobywa?! Jakby dowiedziała się czegoś o smoku albo jakichś skarbach, miałabym wrażenie, że to wszystko może kryło Sens w Nonsensie, a tak to mam do czynienia tylko z kolejnym Absurdem dla Absurdu, w dodatku wyjątkowo chaotycznie opisanym” – ta scena nie do końca wydarzyła się naprawdę :) Myślałam, że dziwne opary, obraz zmieniający się na oczach bohaterki, jej coraz dziwniejsze przemyślenia i na końcu chaotyczna akcja z przedmiotami pojawiającymi się znikąd podpowie czytelnikom, jaki był prawdziwy przebieg wydarzeń. Już zwłaszcza że Klaudię potem boli głowa i nie do końca jest w stanie uzasadnić swoje wcześniejsze zachowanie.<br />Nawiązanie do tej akcji pojawia się w niepublikowanym jeszcze rozdziale czwartym.<br /><br />„Dlaczego wystarczy jeden miły gest ze strony matki, żeby Klaudia znów uważała ją za wspaniałą osobę i była wdzięczna za zaproszenie, ale gdy okazuje się, że matka koniec końców wystawia ją do wiatru – spływa to po niej jak woda po kaczce?” – po pierwsze nie spłynęło, bo tak mocno jak wtedy Klaudia nie wkurzyła się w ciągu całego pierwszego tomu. Po drugie – nie znasz tego typu osób? Gadających, że wyszli na ludzi tylko dlatego, że rodzice ich bili, karali, czy jakoś tam dyscyplinowali i denerwujących się na krytykę takich metod wychowawczych? Klaudia nie ma zbyt wielu bliskich, trzyma się kurczowo myśli o wspaniałej matce, bo ją w pewien sposób podziwia. Chyba żaden człowiek nie chce, by jego autorytet uważał go za śmiecia, więc przy takiej relacji klaudiowa reakcja nie powinna dziwić.<br /><br />„Dziwi mnie tez, że nikt zdaje się nie pamiętać imprezy u ojca Nowaka, tak zwanego Rubika, który teraz zyskał nowy przydomek. Z tego rozdziału wychodzi na to, jakby Rubik nie rozpoznawał syna od dawna, co nie zgadza się z poprzednimi postami”. <br />„Swoją drogą, zastanawia mnie jedna rzecz pod względem technicznym: dlaczego nagle nazwałaś „Rubikiem” również Nowaka? Przecież nazwisko obojga powinno brzmieć Nowak, a Rubik to przezwisko ojca” – obaj mają na nazwisko Rubik, „Nowak” to pseudonim. Co do zachowania Pawła, w poprzednich postach miał problemy z ogarnianiem rzeczywistości, to chyba było dość dokładnie pokazane?<br /><br />„Otóż dopiero w następnym fragmencie tłumaczysz, jak to się stało, że Klaudia również zamieszkała z Gosią i Niemcami, co musiało mieć miejsce na długo wcześniej niż poradzenie sobie ze skoczkami” – jak to? Przecież Klaudia ze zdziwieniem podkreślała, że wyjątkowo długo, bo przez parę dni, cieszyli się spokojem, nim nastąpił pierwszy incydent. <br /><br />„mimo że Klaudia cały czas siedziała za parawanem i właściwie bez problemu słyszała słowa Gosi i Tarantino, to czasem z niewiadomych powodów jakby nagle dotykała ją chwilowa, niczym niewyjaśniona głuchota – mało przekonujące” – dlaczego? Parę razy musiała znosić zagadywanie kelnera, trudno słuchać dwóch osób naraz.<br /><br />„W tym rozdziale wstawiłaś tez w wypowiedź Klaudii sporą wiedzę na temat architektury, co dawno, dawno temu zostało jedynie wspomniane jako pasja dziewczyny. Dlaczego nie wiemy o tym NIC więcej?” – bo Klaudię zawstydzają matka z Małgosią uważające, że jej zainteresowania są pretensjonalne. W rozdziale z centrum handlowym było to wyraźnie pokazane, w scenie, w której Małgosia każe Klaudii przestać się wymądrzać. Tej samej, która nie spodobała Ci się z powodu tego długiego, nużącego wywodu o architekturze… ;)Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-8214718917402326662016-09-25T21:45:32.788+02:002016-09-25T21:45:32.788+02:00No to teraz już bez kolejności… ;)
„Klaudii nie p...No to teraz już bez kolejności… ;)<br /><br />„Klaudii nie przejęło właściwie w ogóle, że znów widziała czyjąś śmierć, choć później podczas wieczerzy analizuje bardzo dokładnie swoje odczucia wobec Kurczaka” – oni nie traktują skoczków jak ludzi, a jako nierozumne stworzenia. Sprawdzę jeszcze ten pierwszy opis, może go po prostu wydłużę.<br /><br />„Choć nadal nie chce mi się wierzyć, że w rozdziale, w którym Klaudia znalazła w ogrodzie czaszkę „małpy”, nikt się tym nie zainteresował…” – nikt, to znaczy kto? Bohaterowie na tym etapie czują się już przytłoczeni wypadkami, które ciężko im wyjaśnić, a stres związany ze zbrodnią nie zachęca ich do roztrząsania szczegółów. Czemu? Pan Czartoryski ma w ogródku „Azorka”, który wcale nie jest pieskiem, a nasi bohaterowie czaszkę jakiegoś stworzenia, więc mieszanie się w sprawę (np. poprzez angażowanie policji) mogłoby im tylko zaszkodzić. Nabrali podejrzeń, że nie jest to małpa, a coś znacznie gorszego, jednak nikt nie ma ochoty oglądać szczątek z bliska ani się tym zajmować.<br /><br />„Nie wiem też, czy powinnam się dziwić temu, dlaczego nikt z mieszkańców nie zainteresował się tym, że banda szesnasto- i siedemnastolatków mieszka razem w oddalonym od centrum, wielkim domu” – znałam niepełnoletnich mieszkających samych, bo na przykład rodzice pracowali za granicą. Nikt się nimi nie interesował, póki mówili „dzień dobry”, nie wyglądali na wygłodzonych i zaniedbanych. <br />No, tutaj prawie, bo jednak o Klaudii wychodzącej za mąż, upadku obyczajów i rzucaniu szkoły było trochę plotek w mieście.<br /><br />Co do smoka, o którym Klaudia „nagle” myśli (czyli który wspomniany był już nawet gdzieś w pierwszym rozdziale): czytałaś kazanie Panadola, które otwiera część drugą? To o takiej legendzie mówili ludzie w mieście. Odniosłam wrażenie, że w ogóle pominęłaś ten fragment i stąd niezrozumienie.<br /><br />„Nie wiem, jakim cudem oni mogą zarobić tyle, żeby móc urządzić wykwintną wigilię dla wielu osób, skoro nie tak dawno jedli suche bułki” – jaką wykwintną? Gosia zapowiedziała dwanaście potraw, przez co Klaudia przeżyła zawód („Okazało się, że jako osobne dania Gosia traktuje takie rzeczy jak ziemniaki czy kapusta kiszona”). Daniem głównym był marny kawałeczek ryby (Bilbo strącił i był ryk o to) i barszcz z kartonu, który Bilbo wylał na Marcina…<br /><br />„Dlaczego w kolejnym opisie-streszczeniu piszesz, że Tom i Bilbo mają jechać na Święta Bożego Narodzenia do Niemiec, skoro za chwileczkę ujawniasz, że to było kłamstwo i zostają w Zakopanem (nie mówię już nawet o sensie tego fragmentu, bo w ogóle go nie widzę)?” – bo to pokazuje sposób bycia Toma. Najpierw opowiada wszystkim, jak to nie wraca z tarczą do Niemiec, a potem okazuje się, że nie wróci nawet na tarczy, bo rodzina go olała. On wiele razy robi podobne numery.<br /><br />„Zastanawiam się, czy czasem nie wymyślasz pewnych elementów na bieżąco, a później – mając nadzieję, że w świecie Absurdu i tak nie da się wielu rzeczy wyjaśnić – po prostu je wprowadzasz – na przykład pana Czartoryskiego czy teraz postać ojca Klaudii (pewnie nieprawdziwego)” – co sprawiło, że odniosłaś takie wrażenie w przypadku Czartoryskiego?Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-27469227278146406972016-09-24T18:07:25.639+02:002016-09-24T18:07:25.639+02:00I to, że Małgosia zna matkę Klaudii, nie oznacza, ...I to, że Małgosia zna matkę Klaudii, nie oznacza, że traktuje ją jak ciocię albo kogoś, kogo może olać – a tak zinterpretowałam jej zachowanie. Niezbyt grzeczne. Nie pasowało do Małgosi, którą poznaliśmy później.<br />Wygląd Gosi – może nie do końca mam niedosyt, ale mimo wszystko uważam, że łatwiej byłoby wyo0brażać sobie bohaterów, jakby mimochodem określać cechy ich wygladu czy zachowania raczej szybciej niż później. Choć oczywiście zgadzam się, że kompletnie sztuczne byłoby wsadzenie długiego opisu kogoś, kogo zna się pół życia. Z drugiej strony pani Katarzyny Klaudia też po raz pierwszy nie widziała. Ani nawet nie po raz dziesiąty, podejrzewam ;).<br />A, czyli bardziej pasowałoby napisać „idąc na złość w naszym kierunku” ;).<br />Co do Niemców – rozumiem, że Klaudia mogła być zestresowana wielkim planem. Ale jeśli już usłyszała naprawdę dziwaczne urywki tej rozmowy za pierwszym razem, to dziwne, że się w ogóle nie zainteresowała (a z a drugim razem jak najbardziej tak).<br />Co do architektury – później wyszło na jaw, ze Klaudia interesuje się tego typu rzeczami, zaczytuje się w nich wręcz, więc tym bardziej dziwi mnie, że nie znała nazwisk współczesnych architektów.<br />„„Kto tak mówi w zwykłej rozmowie? Szczególnie jeśli ma niecałe siedemnaście lat?” – szesnastolatka próbująca sprawiać wrażenie inteligentnej i elokwentnej podczas rozmowy z wymarzonym, starszym od niej samej mężczyzną?” – zgodzę się ;).<br />W opisie tego spaceru miałam wrażenie, jakby wszystkie budynki znajdowały się obok siebie, a w innych rozdziałach jednak dom rodzinny Klaudii aż tak blisko kościoła czy domu Janiaka, zdaje się, nie był ;).<br />„Ponadto pozostaje dla mnie zagadką, dlaczego Klaudia nie poszła do własnego domu, żeby sprawdzić, czy ten nadal stoi. Rozumiem, że powódź to jeden z elementów Absurdu, ale przecież dziewczyna wyrażała zaniepokojenie, a że ma przebłyski zdrowego rozsądku, nie jest to do końca logiczne” – parę razy o tym myślała, ale nie poszła, bo zatrzymały ją inne sprawy. Poza tym jest mało rozsądną osobą. – drugi argument mogę zrozumieć, ale pierwszego – naprawdę nie. Inne sprawy nie wydają się aż tak istotne. <br /><br />„Klaudia i Tom znacznie krócej szukali Bilba, niż ten najpierw mógł rozmawiać z dwoma panami K., a później buszować po domu Nowaka i uciekać przed wściekłym właścicielem” – a skąd taki wniosek? Przecież Tom i Klaudia przepytali pół miasta, nim go znaleźli. Ogólnie nie wiem, czy odniosłaś wrażenie, że czas się nie zgadza, czy to po prostu uwaga odnosząca się do lekceważenia sytuacji przez bohaterów. – ale właściwie bilbo był z oboma panami K. na dworze, wiec trochę dziwne, że tak długo K&T go szukali.<br />Pamietam prolog, wiec rozumiem, dlaczego matka tak naprawdę cieszy się z pozbycia corki i z tego, ze wzięła ona slub (od Panadola przeciez), ale nie rozumiem dlaczego daje Klaudii do zrozumienia, ze ten obrządek jest niewazny (skoro jest niewazny – czyli respektujesz prawo, a wiec nie ma elementu parodii – to nie rozumiem, dlaczego ksiadz i matka troche nie poczekali). Ogolnie kwestia traktowania regul i prawa zastanawiala mnie podczas czytania kilkakrotnie. Ale masz rację, że to dobry powód wyjaśniajacy, dlaczego matka nie udała się do liceum Klaudii.<br />Chyba umknęła mi wzmianka o żonie Czartoryskiego, przepraszam.<br />Co do sytuacji rodzinnej Gosi – w pewnym momencie można było odnieść wrażenie, jakby dziewczyna była sierotą.<br />Co do remontu – kwestią najważniejszą pozostaje, co miałaś na myśli, pisząc „całkowita” rearanżacja. Bo faktycznie, jeśli jedynie przemeblowanie czy posprzątanie – to masz rację. Sądzę, że należy to uściślić w tekście ;)<br />Co do skoczków uważam, że przy pierwszym ich opisie trzeba było dokładniej ich przedstawić. Wtedy nie dziwiłabym się za każdym razem, gdy byli po raz kolejny traktowani przez mieszkańców miasta gorzej niż zwierzęta. <br />Czekam na kontynuację naszej dyskusji :)Condawiramurshttps://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-77163695658469664592016-09-24T18:06:43.915+02:002016-09-24T18:06:43.915+02:00Cześć. Bardzo się cieszę, widząc tak obszerne kome...Cześć. Bardzo się cieszę, widząc tak obszerne komentarze, możliwość dalszej dyskusji i słowa z pierwszego komentarza.<br />Będę odpisywać chronologicznie, choć nie na wszystkie punkty ;).<br />Myślę, że wprowadzenie szkoły na początku to dobry pomysł. Co do babci Gosi – uważam, że wystarczyłaby, jedna scena podkreślająca specyfikę tej postaci – tak znamy ja tylko z opowiadań, a gdybyśmy zobaczyli jej zachowanie, późniejsze wydarzenia bardziej by nas – czytelników – poruszyły, tak sądzę.<br />Co do Klaudii – domyślam się, że miała mieć więcej wad niż zalet. A świat z pewnością jej się w pewnym momencie zawalił. Ale dwa lata narzekania i niepracowania jakoś mi nie odpowiadają. <br />Jeśli chodzi o Klaudię i facetów – tak, z jednej strony chodziło mi o to, że rzuca się ni stąd ni zowąd na różnych gosci, a pozniej jej przechodzi (choc niby w przypadku miłośnika prania było inaczej, bo kochała się w nim z dwa lata… więc tym bardziej zdziwiło mnie, że przeszło jej w stuprocentową nienawiść, a później, w krótkim czasie, w obojętność), ale i o to, że zarówno farmaceutę, jak i Budynia przedstawiłaś prawie tak samo – dużo gadali, w tym przede wszystkim głupoty, a Klaudia sobie to wszystko słuchała.<br />Tarantino w scenie z Klaudią wydawał się szczery – w pewnym momencie – w swoich uczuciach do Gosi. Ale z drugiej strony mógł też tak dobrze grać. Ogólnie rozumiem, dlaczego Małgosia nie chciała z nim być. Szczególnie biorąc pod uwagę to, co Tarantino zrobił na końcu.<br />Zabrakło mi nieco początku związku Toma i Gosi. Ale wierzę, że Klaudia mogła tego nawet przez pewien czas nie zauważyć.<br />Co do Bilba – chyba byłoby dobrze podkreślić w pierwszej połowie pierwszej części tę fizyczną przemianę. Ale mnie się wydaje, że mentalnie to on się zmienił już w Niemczech – tak jak mówił Tom? <br />W mojej ocenie absurd zdecydowanie przeważa nad refleksjami w większości pierwszej czesci. W drugiej już mniej. <br /><br />„„Trochę tego wszystkiego nie rozumiem. Matka pozwala Klaudii na wagary, ale jej przyjaciółce już nie, tak (jakby miała jakieś prawo)?” – bo matka nie przepada za Małgosią i uważa, że sugestia pogadania sobie z jej babcią zadziała na nią odstraszająco. Poza tym co innego własne dziecko, a co innego obserwować, jak inne robi coś wbrew swoim opiekunom.” – myślę, że własne dziecko matka Klaudii traktuje jeszcze gorzej, więc nie do końca to do mnie przemawia.<br />Condawiramurshttps://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-49158311503631132672016-09-23T22:58:55.758+02:002016-09-23T22:58:55.758+02:00„dlatego zdziwiła mnie nieoczekiwana uwaga, że dzi...„dlatego zdziwiła mnie nieoczekiwana uwaga, że dziewczyna nie może już wytrzymać z matką. Okej, zrozumiałabym wiele innych powodów, dla których mogłaby nie zdzierżyć zaistniałej sytuacji, ale nie to; gdybyś napisała nieco wcześniej, że matka znów się jej non stop czepiała albo groziła, wrażenie byłoby zupełnie inne” – mając taką matkę, nawet osoby silniejsze od Klaudii by się załamały, zwłaszcza że Klaudia próbowała znaleźć jakąś pracę, tylko nikt nie był zainteresowany. Zresztą matka cały czas daje jej mniej lub bardziej wprost do zrozumienia, że jest śmieciem, a ona sama przeciwieństwie do czytelników nie wie o sytuacji z prologu i nie zdaje sobie sprawy, że wywoływanie w niej poczucia winy ma jakiś cel. <br /><br />„Nie rozumiem też, jakim cudem matka Klaudii nie poszła do liceum i nie zrobiła karczemnej awantury! Zwłaszcza jeśli czepia się córki, że nic nie robi” – czemu nie poszła do liceum: prolog; dlaczego się czepia Klaudii: prolog.<br /><br />„dlaczego Klaudia, która nie tak dawno uważała, że nic jej w życiu nie czeka, nie chodziła do swojego liceum codziennie i nie prosiła o przyjęcie jej z powrotem, ani nie zwróciła się o pomoc jakiegokolwiek dorosłego” – Klaudia nie ma dobrych kontaktów z ojcem, zawsze zwracała się z pomocą do matki, a że matka raz w życiu odrzuciła prośbę o uratowanie jej z takiej sytuacji i postanowiła wzbudzać w Klaudii poczucie winy, doprowadza bohaterkę do rozpaczy.<br /><br />„I naprawdę trudno mi uwierzyć, żeby mogło to być na Krupówkach 4” – zgadzam się, powinnam w ogóle unikać tej nazwy. Miałam już dawno zmienić ten adres :D<br /><br />„Zupełnie nie rozumiem sytuacji rodzinnej Małgosi, która niby mieszkała z babcią, a ty utrzymywałaś, że jest sierotą” – pisałam gdzieś tak? Bo wydawało mi się, że poza Kurczakiem tak twierdzącym, nic tam takiego nie było.<br /><br />Rodzice Małgosi żyją, jako dziecko mieszkała z rodzicami i babcią, potem jej matka wyjechała do Kanady zarabiać na chleb, a trzy lata przed początkiem akcji ojciec zostawił rodzinę. Nie jestem przekonana, czy wiedza o tym jest potrzebna czytelnikom w pierwszej części. A że wujek nie mieszka nawet w Zakopanem, to chyba oczywiste, inaczej przyszedłby rozmawiać o domu i tych sprawach.<br /><br />„z jednej strony piszesz, że „chałupa” to zabytek, a więc będą problemy z jej sprzedaniem itd., ale z drugiej strony nie przeszkadza to naszym bohaterom na całkowitą rearanżację co najmniej jednego pokoju” – w jaki sposób posprzątanie i przemeblowanie pokoju miałoby uszkodzić tkankę zabytkową budynku?<br /><br />„Nie przekonują mnie również stwierdzenia w stylu, że zupełnie nikogo nie zainteresuje sztuka zakopiańska, ale już możliwość kupienia górskiego domku o dobrej lokalizacji – z całą pewnością tak” – to zdanie Gosi, która napatrzyła się na różne biznesy działające w Zakopanem. Zresztą mało kto ma o sztuce zakopiańskiej dobre zdanie.<br /><br />„Jednak nie rozumiem, dlaczego nie wspomniałaś wcześniej o panu Czartoryskim, który niby należy do dobrych przyjaciół matki Klaudii (swoją drogą, wydawało mi się, że jednym z nich jest listonosz, a jakoś go nie wymieniłaś)” – no właśnie… Matka Klaudii, Kamil i Czartoryscy to bratnie dusze, spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Z listonoszem matka Klaudii też ma stały kontakt, ale nie należy on do tego prestiżowego klubu urzędników z psami.<br /><br />„nie mogę oprzeć się wrażeniu, że młody farmaceuta to niemal żywcem wzięty Bilbo” – dziwne, miałam wrażenie, że opisuję wręcz zbyt typowego młodego człowieka w niekomfortowym położeniu. Jak miałabym go porównać do jakiejkolwiek innej postaci, to powiedziałabym, że najbliżej mu do Włodka, gdyby tego pozbawić pewności siebie.<br /><br />„Nie dałaś żadnej możliwości czytelnikowi obcowania z rzeczonymi skoczkami, Ty jedynie to streściłaś, co oznacza, że równie dobrze mogłabyś o tym nie pisać” – skoczkowie to część codzienności, zresztą jeden wpadł naszym bohaterom do domu przez okno, dwóch innych zostało zastrzelonych na progu… wydaje mi się, że było dość konfrontacji.<br /><br />Jutro postaram się skomentować resztę :)Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-26016813975986227452016-09-23T22:56:00.059+02:002016-09-23T22:56:00.059+02:00„Otóż przez pół rozdziału Klaudia stara się dojść ...„Otóż przez pół rozdziału Klaudia stara się dojść do własnego domu, znajduje już nawet na swojej ulicy i ma się wrażenie, że od rezydencji Janiaka dzieli ją już milion lat świetlnych, ale jednocześnie okazuje się, że w tym samym miejscu mieści się kościół i szpital, i chyba ogólnie całe miasto (co nie pasuje również do opisów z następnych rozdziałów)” – w jaki sposób nie pasuje? Poza tym nic dziwnego, że idzie godzinami, skoro po drodze zatrzymuje się pod kościołem, by przemyśleć sprawę. A potem drugi raz do kościoła idzie naokoło, parę razy się waha, zawraca, bo nie chce przechodzić obok posiadłości Nowaka.<br /><br />„Ponadto pozostaje dla mnie zagadką, dlaczego Klaudia nie poszła do własnego domu, żeby sprawdzić, czy ten nadal stoi. Rozumiem, że powódź to jeden z elementów Absurdu, ale przecież dziewczyna wyrażała zaniepokojenie, a że ma przebłyski zdrowego rozsądku, nie jest to do końca logiczne” – parę razy o tym myślała, ale nie poszła, bo zatrzymały ją inne sprawy. Poza tym jest mało rozsądną osobą.<br /><br />„dlaczego Klaudię interesuje historia Niemców, skoro na imprezie, gdy opowiadali ją przez kilka godzin, w ogóle ich nie słuchała?” – bo to już nie są anonimowi turyści, tylko znajomi Gosi, ludzie, z którymi spędziła już trochę czasu.<br /><br />„domu Klaudii czy jej pokoju dotychczas nie opisałaś” – nie widzę potrzeby. Zastanowię się natomiast nad dokładniejszym opisem domu po Czartoryskim.<br /><br />„Klaudia i Tom znacznie krócej szukali Bilba, niż ten najpierw mógł rozmawiać z dwoma panami K., a później buszować po domu Nowaka i uciekać przed wściekłym właścicielem” – a skąd taki wniosek? Przecież Tom i Klaudia przepytali pół miasta, nim go znaleźli. Ogólnie nie wiem, czy odniosłaś wrażenie, że czas się nie zgadza, czy to po prostu uwaga odnosząca się do lekceważenia sytuacji przez bohaterów.<br /><br />„Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdybyś wcześniej opisała przynajmniej raz czy dwa szkołę i znajomych dziewczyny. Tak to wydaje się trochę oderwane od rzeczywistości; jedynym szkolnym fragmentem był opisany dość po macoszemu koniec roku szkolnego, a szkoda” – zgadzam się, takie fragmenty się pojawią.<br /><br />„Oczywiście powód wydalenia z placówki edukacyjnej należy do Absurdu, choć tutaj kłóciłabym się trochę, ponieważ skoro w słowach matki dziewczyny wspomniałaś o rzeczywistym obowiązującym w Polsce prawie, nikt nie powinien przejmować się tym ślubem, a więc i karać Klaudii w jakikolwiek sposób. Podejście dziewczyny do tej kwestii mnie dziwi” – pamiętasz jeszcze prolog? (Swoją drogą wydaje mi się, że mogłabym wpleść w dalszych rozdziałach więcej fragmentów, które przypominałyby i stopniowo wyjaśniały czytelnikowi motywacje matki i innych)<br /><br />„Klaudii się to nie podoba, ale bynajmniej nie dlatego, że można to uznać za pedofilię, ale dlatego, że to Bilbo. Nie sądzę, że chciałaś wywrzeć takie wrażenie” – to Klaudii interpretacja, matka wcale nie podrywa Bilba (co zostało powiedziane wprost, chyba że zakładasz, że z żoną Czartoryskiego Czartoryskim naraz również „oglądała znaczki”), tylko próbuje być uprzejma, jednak zależy jej przede wszystkim na wyciągnięciu kilku informacji od Niemca. Skoro to nadal nie jest oczywiste, spróbuję dobitniej to podkreślić.<br /><br />„Zaczyna mnie też denerwować to pełne depresji spojrzenie Klaudii na własną przyszłość. Jasne, że nie można nazwać jej typową nastolatką typu Emo, ale mimo wszystko, kiedy po raz kolejny czytam – nawet z porządną dawką celowego przejaskrawienia – jak dziewczyna jest załamana, bo nie ma dla niej żadnej przeszłości, przestaje mnie to śmieszyć, a zaczyna po prostu działać na nerwy” – o ile można te fragmenty skrócić, to uważam, że tutaj to jak najbardziej uzasadnione, chwilę wcześniej wyleciała ze szkoły, a matka na nią nakrzyczała, nie dając jej szansy, by spokojnie wszystko omówić bez obecności Bilba.<br /><br />„Gdzie podziała się straszna babcia, która na pewno nie pozwoliłaby wnuczce, by przesiadywał z nią jakikolwiek chłopak?” – to rodzaj konserwatywnej babci, która uważa, że jej samej wolno balować. Ale pewnie masz rację, że powinno to zostać dobitniej ukazane…Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-24854065224171391562016-09-23T22:54:09.330+02:002016-09-23T22:54:09.330+02:00„To w końcu „znajomy” czy „miłość jej życia”? Jest...„To w końcu „znajomy” czy „miłość jej życia”? Jest pewna różnica” – jest naiwnie zauroczona, ale zdaje sobie sprawę, że nie są tak blisko, by być nawet „przyjaciółmi”.<br /><br />„Trochę tego wszystkiego nie rozumiem. Matka pozwala Klaudii na wagary, ale jej przyjaciółce już nie, tak (jakby miała jakieś prawo)?” – bo matka nie przepada za Małgosią i uważa, że sugestia pogadania sobie z jej babcią zadziała na nią odstraszająco. Poza tym co innego własne dziecko, a co innego obserwować, jak inne robi coś wbrew swoim opiekunom.<br /><br />„Ponadto dlaczego nagle wyskoczyłaś z ojcem Małgosi? Mnie się wydawało, że ona mieszka jedynie z babcią?” – Klaudia wspomina historię sprzed paru lat. Chciałam zasygnalizować, że Gosia mieszka sama z babcią, ale nie było tak zawsze.<br /><br />„Po co to tłumaczenie? Wyjątkowo kulawo brzmi” – matka nie ma ochoty tłumaczyć się Klaudii i zbywa ją, zajmując się czymś innym, średnio skupiając na rozmowie.<br /><br />„Podejrzewam, że najpóźniej na dziesiątą, więc jakim cudem Małgosia mogłaby być po lekcjach?” – końcówka roku szkolnego, dwie czy trzy lekcje zamiast np. pięciu dziwić nie powinny.<br /><br />„Gdyby Małgosia uważała matkę Klaudii za kogoś w rodzaju cioci, mogłabym to kupić, ale tak chyba nie jest, więc czuję się mocno zdezorientowana” – hmm, myślałam, że zasygnalizowałam odpowiednio, że Gosia i Klaudia znają się od zawsze, więc dziwne by było, gdyby nie kojarzyły w ogóle krewnych drugiej strony.<br /><br />„Ciekawe, czy postać przestępcy zza granicy ma na celu jedynie wprowadzenie w rzeczywistość opowiadania, czy będzie miała także większe znaczenie w przyszłości…? Liczę na to drugie” – szkoda, że się nie doczekałaś :) będzie.<br /><br />„Ponadto ciekawe jest to, że postać pani Katarzyny opisałaś z wyglądu, a o najlepszej przyjaciółce prawie nic nie napisałaś” – Klaudia widzi Małgosię codziennie, więc gdyby zaczęła nagle analizować jej wygląd w taki sposób, nie wyszłoby to naturalnie. Później są już wzmianki o stylu (jakie fryzury robi, jak się maluje, nawet opis włosów się znalazł). Czy po całej lekturze nadal masz niedosyt?<br /><br />„(…) zapytał, złośliwie idąc w naszym kierunku. – Coś czuję, że „złośliwie” miało dotyczyć zapytania, a nie chodzenia, a więc przecinek powinien zostać przesunięty przed „idąc” – otóż nie, Klaudia chciała być zostawiona w spokoju, więc nie samo pytanie było złośliwe, a dalsza interakcja.<br /><br />„Zaskoczyło mnie, że Klaudia nie słucha opowieści Niemców. Wyłapała kilka wyjątkowo dziwnie brzmiących zdań, a i tak nie zaczęła się przysłuchiwać? To wyjątkowo dziwna reakcja nawet jak na Twój szalony, choć w jakimś sensie znany nam świat” – ja nie widzę w tym nic dziwnego, w końcu jest zestresowana swoim Wielkim Planem i ani myśli zastanawiać się, o co chodzi z turystami, których drugi raz nie spotka (hej, to miejscowość turystyczna).<br /><br />„ponadto jak na osobę, która nie zna się na architekturze ani na francuskim (bo niby jedyne słowo, które zna w tym języku, to aperitif), Klaudia podejrzanie dużo wie o ornamentach. Ale może jednak teraz postanowiłaś, żeby faktycznie znała się na architekturze i wystroju wnętrz” – po prostu nie zna nazwisk współczesnych architektów; co jeszcze mogło sugerować, że kompletnie się na tym nie zna?<br /><br />„Kto tak mówi w zwykłej rozmowie? Szczególnie jeśli ma niecałe siedemnaście lat?” – szesnastolatka próbująca sprawiać wrażenie inteligentnej i elokwentnej podczas rozmowy z wymarzonym, starszym od niej samej mężczyzną?<br /><br />„Tak samo długie fragmenty dotyczące jej uczuć wobec Janiaka oraz jego późniejszego wymiaru zawierają naprawdę poważne i trafne przemyślenia (…) i stają się nieco mylące w odniesieniu do całej reszty dziwnych wydarzeń. Po prostu… są zbyt normalne i nie do końca wiem, czy o to Ci chodziło” – dziwne przypadki przytrafiają się ludziom, ale nie wszyscy muszą być zupełnie szurnięci ;) Inna sprawa, że wielu mieszkańców Zakopanego (głównie dzięki kazaniom księdza Panadola) wychodzi z założenia, że o tych najdziwniejszych wydarzeniach lepiej nawet nie myśleć, kiedy trudno w ogóle je analizować. Ale to raczej ogólna uwaga tycząca się mentalności bohaterów.Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-81485359825669804992016-09-23T22:16:08.023+02:002016-09-23T22:16:08.023+02:00Ogólnie zrozumiałam, że postać Klaudii oceniasz ba...Ogólnie zrozumiałam, że postać Klaudii oceniasz bardzo negatywnie (nieco bardziej negatywnie, niż chciałam ją przedstawić). Dlaczego jednak Tarantino wydał Ci się w porządku? Przecież to znacznie gorszy przypadek, bezczelny manipulant, niezrównoważony intrygant szukający sensacji i próbujący zwrócić na siebie uwagę. Gosia się z nim po prostu rozstała (a nie zaczęła romansować na boku, jak bezsensownie założyła na początku Klaudia), bywa, zwłaszcza w takim wieku. To całe późniejsze nękanie to nie miłość, to doprowadzanie „ukochanej” osoby na skraj załamania psychicznego, a kto był w takim związku, raczej będzie miał trudności, by zauważyć w tym jakikolwiek romantyzm.<br /><br />Dlaczego Tom? Przecież on sam wspomniał, że w normalnej sytuacji Gosia byłaby dla niego wymarzoną dziewczyną (co sugeruje, że na początku bardzo dobrze się ze sobą czuli i byli dobraną parą). Później związek trwa już tylko na zasadzie przyzwyczajenia i uwikłania w zbrodnię.<br /><br />Bilba interpretujesz w zasadzie tak, jakbym chciała (uff! Martwiłam się o tę postać), tu wrzucę tylko jedną uwagę. On też przechodzi przemianę, jednak innego rodzaju: z przystojnego, utalentowanego, lubianego w szkole chłopca mającego tylko nieliczne problemy, zmienia się w coś okropnego po tym, jak zostaje rzucony w nowe środowisko. Gosia rozpuszcza go niemożliwie, Bilbo nic nie musi, tylko sobie podjada, już nie uprawia sportu, w takim przypadku nietrudno o nadwagę.<br />Wcześniej był przystojny w dziecinny sposób, duży nos nie musiałby tak przeszkadzać; taki tam ładny nastolatek, który traci cały urok po mocnym przytyciu (które czasem potrafi zmienić też twarz i zwykły szeroki nos staje się za szeroki…). To raczej Klaudia demonizuje jego przytycie i metody wychowawcze Gosi.<br />Po zniknięciu Gosi Bilbo będzie musiał znów się trochę usamodzielnić, bo Tom i Klaudia nie pozwolą sobie wejść na głowę. Są na to zbyt leniwi.<br /><br />Kilka razy zarzucałaś mi niekonsekwencję albo wymyślanie mało znaczących wątków na poczekaniu; tak nie jest (wręcz przeciwnie, dokładnie planuję, co się musi wydarzyć i dlaczego), ale jeśli czytelnik odnosi takie wrażenie, to na pewno trzeba coś naprawić. Tu wspomnę jedynie, że bohaterowie tacy jak pan Czartoryski, matka, czy nawet pan Kamil mają spory wpływ na wydarzenia w Zakopanem, a przyczyny ich spotkań zostaną wyjaśnione w dalszych częściach. Wątek z naukowcem też nie zniknął, umarł tylko naukowiec – to w końcu jedna z tych rzeczy, która będzie się ciągnąć do samego końca serii, jako że dotyczy sensu i struktury stworzonego przeze mnie świata.<br /><br />Może nie we wszystkim się zgadzamy, jednak naprawdę cieszę się, że mimo nieodpowiadającego Ci klimatu dobrnęłaś do końca i potrafiłaś wyłapać rzeczy, na których mi zależało. Nie nazwałabym tego parodią, ale na pewno lubię, gdy lekki humor i absurd miesza się z poważnymi refleksjami, a głębsze zastanowienie się nad przedstawioną akcją prowadzi do niepokojących wniosków. Widzę, że ciężko było Ci przebrnąć przez niektóre fragmenty, ale właśnie czegoś takiego potrzebowałam; spojrzenia z innej perspektywy, wskazania, które momenty stają się niezrozumiałe czy męczące. Świat „Lokaja” rządzi się własnymi prawami, a opisuję go oczami postaci, które nie tyle nie całkiem go rozumieją, ale też nie zawsze dochodzą do trafnych wniosków. To jednak sporo utrudnia, a wplatam w to wszystko komedię; pokazałaś mi na przykład, że muszę dosadniej podkreślać fragmenty, które są tylko i wyłącznie żartem – choćby w przypadku matki, którą i bez tego może być w obecnej wersji ciężko zrozumieć.<br /><br />W następnych komentarzach pozostałe uwagi, jak skończę składać moje wypowiedzi w coś sensownego…Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-64490592269020685372016-09-23T22:13:46.498+02:002016-09-23T22:13:46.498+02:00Uff, w końcu mogę coś odpisać; ciężko mi znaleźć n...Uff, w końcu mogę coś odpisać; ciężko mi znaleźć na to czas w tygodniu.<br /><br />Na początek chciałabym bardzo podziękować za szczegółowe wypisanie wszystkiego, co rzuciło Ci się w oczy. Nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam – bo odnoszę mocne wrażenie, że pod koniec pierwszej części przestałaś czytać uważnie, a koncentracja wróciła wraz z norweskim wątkiem, który Ci się podobał – to moje przemyślenia do uwag na pewno znajdą odzwierciedlenie w tekście. Część z nich dała mi do myślenia, sporo wezmę pod rozwagę, niektóre sprawiły, że zaczęłam na poważnie myśleć o pewnych zmianach w utworze. Na pewno zamierzam rozpocząć pierwszy rozdział szkołą, do czego przymierzałam się od dawna, dzięki czemu mogłabym pokazać, że świat Klaudii nie składa się tylko z rodziny, Małgosi i Niemców. Powinno to sprawić, że fakt nieotrzymania wsparcia po reakcji szkoły na ślub wyda się bardziej uderzający.<br />Nie wiem, czy wprowadzę postać babci Małgosi, na pewno będzie wielokrotnie wspomniana. Muszę to przemyśleć. Być może dodam jakieś przerywniki z matką Klaudii i Panadolem.<br /><br />Może najpierw odniosę się do Twojej interpretacji bohaterów, konfrontując ją z założeniami. Zastanawiam się, na ile się ze mną zgodzisz, poznawszy je.<br /><br />Klaudia w zamierzeniu miała być mocno introwertyczną, spokojną nastolatką z jedną przyjaciółką, osobą niepewną siebie i często porównującą się do innych. Matka niezbyt się nią przejmuje, więc Klaudia dorasta jako niewychowywane przez nikogo, niesprawiające kłopotów dziecko, które może i czasem musi samo sobie coś ugotować w domu, ale któremu nie pokazuje się, jak załatwić różne sprawy formalne, jak rozwiązać typowe życiowe problemy i jak sprawdzić, dokąd się udać, by otrzymać potrzebne papiery. Całe życie miała tu oparcie w matce, więc jego nagły brak to szok. Gdy ta odmawia pomocy i sugeruje, że czas się usamodzielnić, Klaudia zostaje rzucona na głęboką wodę bez pomocy z żadnej strony, wspiera ją jedynie Małgosia przysypana własnymi zmartwieniami i zajęta rozwiązywaniem problemów za innych. Przez pewien czas Klaudia łapie stany depresyjne przez przytłoczenie niespodziewanymi zbiegami okoliczności (innymi słowy wali jej się stabilny świat, zakładała w końcu, że czekają ją jeszcze jakieś dwa, trzy lata dzieciństwa, że rodzina się nią przejmuje i tak dalej). Nie ukrywam, że chciałabym ukazywać jej przemianę od drugiej części, gdy zmuszona zostanie do podjęcia pracy zarobkowej w celu utrzymania siebie i przyjaciół, no i gdy zacznie w końcu myśleć więcej o innych. Im dalej, tym mniej naiwna i dziecinna będzie, mimo obrania zupełnie innej drogi niż Małgosia.<br />No i jak mówiłam, jej skrajnie samolubne przemyślenia, których czasem jednak się wstydzi, są celowo przesadzonym elementem, mającym raczej bawić czytelnika.<br /><br />Ani trochę nie rozumiem natomiast zarzutu z „odgrzewanym kotletem”, czyli zainteresowania bohaterki różnymi mężczyznami w trakcie powieści. W części pierwszej bardzo brakuje jej uwagi i zainteresowania ze strony mężczyzn, zwłaszcza że przebywa w otoczeniu kobiet, które nie narzekają na brak adoratorów. Zachowuje się infantylnie (co gorsza nie zdaje sobie z tego sprawy), a kiedy tylko zauważy cień sympatii ze strony jakiegoś chłopca, potrafi natychmiast się zaangażować i zignorować wszelkie wady danego człowieka… chociaż może jej też szybko przejść, jak w przypadku Budynia. Takie „rzucanie się” na mężczyzn przejdzie jej, kiedy spotka pewną postać w drugim tomie.Claudinellahttps://www.blogger.com/profile/11790536334596280395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-24746417156047673332016-09-23T20:38:31.528+02:002016-09-23T20:38:31.528+02:00Droga Pani Anno.
Chciałabym podkreślić, iż tytuł b...Droga Pani Anno.<br />Chciałabym podkreślić, iż tytuł bloga nosi nazwę „Konstruktywna Krytyka Blogów”, a nie „Lukrowane Opinie". Autorka, zgłaszając tu swoja twórczość, nie liczyła na same pochwały, ponieważ wówczas sens oceny minąłby się z celem. Opowiadanie zgłasza się do zrecenzjonowania w celu zarówno poznania mocnych stron swego stylu, jak i wyłapania oraz poprawienia błędów. Dokładnie tak postąpiła oceniająca: podkreśliła i wady, i zalety, dzięki czemu pozwoli młodej autorce rozwijać się pod względem pisarskim i doskonalić swój talent. Bo właśnie po to tu jesteśmy! Chcemy pomagać i wspierać, lecz nie da się tego zrobić za pomocą ciągłych pochwał (proszę jednak zauważyć, że znalazło się kilka w tekście, zachowując równowagę), ale trzeźwą oceną osoby rozeznanej w doskonaleniu opowiadań pod względem gramatycznym, językowym i fabularnym. Owe nazwane tak przez Panią „urojone błędy” są niezbędnym czynnikiem pozwalającym na wyszlifowanie stylu pisarskiego autorki do perfekcji.<br /><br />Z poważaniem,<br />EvilRayKrävarisshttps://www.blogger.com/profile/15056856187461746287noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-45751049970843364152016-09-23T15:01:45.228+02:002016-09-23T15:01:45.228+02:00Jednakże Pani w swojej surowej ocenie nie napisała...Jednakże Pani w swojej surowej ocenie nie napisała, że wersja z dwukropkiem jest możliwa. <br /><br />Droga Pani, Pani sposób oceniania jest skandaliczny. Postawiła Pani młodej pisarce kilkanaście nietrafnych zarzutów, co może skutkować zniechęceniem tej utalentowanej osoby do tworzenia kolejnych opowiadań. Za długie zdania? Błędnie użyte przecinki przez znakiem cudzysłowu? Streszczanie zamiast pokazywania? Droga Pani, przecież ta młoda pisarka to perła, jej zdania napisane są bogatym, obrazowym językiem i, mniemam, całkowicie zrozumiałe dla czytelnika, który ukończył osiem klas. Taką perełkę trzeba wspierać, zachęcać do pisania; wytykanie urojonych błędów jest zbrodnią.<br /><br />Droga Pani, wyraz „nietrudno” piszemy łącznie. Dwukrotnie Pani zgrzeszyła przeciwko tej zasadzie.<br /><br />Z poważaniem,<br />Anna DudasiewiczAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-57997749566157509912016-09-22T19:59:03.778+02:002016-09-22T19:59:03.778+02:00Jesli chodzi o pierwszy punkt, przyznaję rację. Co...Jesli chodzi o pierwszy punkt, przyznaję rację. Co do drugiego istnieje kilka wersji zapisu, ta z dwukropkiem oczywiscie tez jest możliwa (wtedy cudzysłów jest opcjonalny).Condawiramurshttps://www.blogger.com/profile/09448421131348444538noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4907956905848936211.post-78555254733453524022016-09-22T12:49:20.759+02:002016-09-22T12:49:20.759+02:00Co za protekcjonalny ton...Co za protekcjonalny ton...Anonymousnoreply@blogger.com